Mam przed świętami oddać kolejny rozdział pracy magisterskiej, ale tak bardzo nie chce mi się jej pisać, że posprzątałam już cały dom, upiekłam ciasteczka, wyczesałam koty i skończyły mi się pomysły na kolejne zajęcia, więc postanowiłam Wam trochę pospamować.

Opowiem Wam kolejną historyjkę z cyklu "zatrudnić złodzieja" tym razem będzie trochę inna, bo dotyczy czasów, których nie pamiętam i znam tylko z opowiadań rodziny.

Były czasy późnej komuny, gdy mój tata wraz
@ojaadaj20: Piszesz tak ogólnikowo, że większość ludzi pomyśli sobie teraz "pewnie jakaś spożywka", a prawda jest taka, że chodzi tu o sieć sklepów z bronią prosto ze wschodu, a ta "kurierka" to po prostu przerzut amfy w kontenerach przez granicę (kontrola 90% rynku tego towaru w naszym kraju). Przy okazji, pochwalić należy obsługę w Twoich sklepach. Reklamacja uwzględniona praktycznie od ręki - zgłosiłem problem z zacinającym się Kałasznikowem i po wymianie
W nawiązaniu do poprzedniej historyjki przyszedł czas na kolejne opowiadanie z cyklu "zatrudnić złodzieja". Sytuacja ta działa się przynajmniej od wakacji do końca roku 2011. Pracowała u nas na zlecenie była uczennica mamy. Była to jedyna osoba zatrudniona na taką umowę, ponieważ miała swoją ciepłą posadkę w biurze posła, a do sklepu przychodziła tylko pomagać kiedy był większy ruch, zmieniać inne pracownice, ewentualnie w odwiedziny, bo jej dom znajdował się zaraz obok
Dość często słyszy się opowiadania o pracodawcach, że wredni, że pazerni itp, ja opowiem Wam historię o pracownikach moich rodziców. Otóż moi rodziciele od 25 lat prowadzą działalność gospodarczą, dawno temu mieli bazę autobusów, która splajtowała (ale to osobny temat) potem zajęli się handlem. Najpierw obwoźnym, potem otworzyli sklep, mały, skromny sklepik. Firma się rozwijała, a przyjaciółka mamy pilnie poszukiwała pracy, bo jej mąż akurat tę stracił, a ona nie miała za