Wpis z mikrobloga

Jestem drugi tydzień na praktykach w gabinecie weterynaryjnym. Prowadzi go na zmianę dwóch weterynarzy. Spodziewałam się, że każdy ma swoje metody pracy, ale nie spodziewałam się jednak aż takiej przepaści między nimi.

Tydzień 1. Wet nr 1

Sporo pacjentów, różne przypadłości, dwie operacje, ogromny zasób wiedzy, wyczerpujące tłumaczenie co gdzie i jak, empatia i delikatność w stosunku do pacjentów, poczucie humoru i wysoka kultura osobista.

Tydzień 2. Wet nr 2.

Prawie żadnych pacjentów. Przychodzą chyba tylko ci co muszą. Zero delikatności i empatii ze strony weta.

Pierwszego dnia kot z rana za uchem. Po interwencji weta nr 2 rana 2x większa ściany gabinetu i podłoga #!$%@? krwią.

Zero wyczerpujących tłumaczeń a przy zadanym pytaniu odpowiedź "bo tak się robi".

Odczuwam te dwa tygodnie jako pół-edukacyjne, pół-zmarnowane.

#weterynaria #technikweterynarii #praktyki #oswiadczenie ze szczyptą #coolstory i #niecoolstory
  • 17
  • Odpowiedz
@Unicorne: ja bardzo lubie "swoja" przychodnie. Prowadzi ja ojciec i syn, plus raczej mloda kadra. Wszyscy otwarci, empatyczni, widac ze z powolaniem. Jak widac lekarz czy wet bez dobrego ppdejscia sam sobie strzela w stope
  • Odpowiedz
  • 0
@Naciass: Dokładnie. Kolejka do weterynarza jest wprost proporcjonalna do jego umiejętności, kultury i empatii. Zapomniałam dodać. Wet nr 2 na jakiekolwiek pytanie klienta odpowiada "Co? ". Uważam to za tragicznie niekulturalne. :/
  • Odpowiedz
@Unicorne: chodzi do niego ten, kto musi :(

Btw czy to duze miasto? I czy wiesz ile sie bierze za operacje-pelna narkoza z wycieciem nowotworu z lapy(skomplikowanw) bo nasz wet wzial 130 zl juz z kolnierzem i bylam w szoku ze tak malo
  • Odpowiedz
  • 0
@Naciass: Nieduże. Kilkanaście tys. mieszkańców. A bierze jakoś w podobnej cenie. Cena jest taka sama dla jednego i drugiego przy czym temu drugiemu chyba psa czy kota bym nie powierzyła.
  • Odpowiedz
@Unicorne: no ja bardzo ufam tym z mojej przychodni. Nawet mi uspili malutkiego kotelka za darmo, bo sie zwylam jako dzieciak, bo sie okazalo ze wada mozgu i epilepsja postepujaca :((( miasto 50 tys
  • Odpowiedz
@Unicorne: Ja teraz chodzę do takiej, gdzie jest aż pięciu lekarzy i chociaż aż takiej przepaści w podejściu nie ma, to też widać bez problemu, komu ludzie bardziej ufają. W sumie to trochę się dziwię, że tyle ludzi zawsze wali na dyżur kierownika przychodni, który chodzi i drapie się po klacie i ma minę, jakby miał #!$%@? xD I chyba ma, bo każe mi robić różne rzeczy i nie przejmuje się,
  • Odpowiedz
@Unicorne: studentką wety ;) oficjalne praktyki jeszcze przede mną, więc na razie złapałam się na taki 'wolontariat', raz albo dwa w tygodniu wpadam popatrzeć i nauczyć się czegoś. A po tagach wnioskuję, że Ty jesteś technikiem? Ile tygodni praktyk musisz wyrobić?
  • Odpowiedz
  • 0
@KoriManiaczka: Jeszcze nie jestem technikiem. Dopiero będę. ;) Ale praktyki mamy odbyć w ciągu nauki. 2 tygodnie u weta, 2 tygodnie w rzeźni i 3 dni u inseminatora (co w praktyce może okazać się najtrudniejsze). Praktyki postanowiłam odbyć teraz, a przy okazji czegoś się nauczyć. Wet nr 1 powiedział, że mogę przychodzić nawet po zakończeniu praktyk i pomagać. A do niego będę chodzić z przyjemnością. :)

Jak Ci idzie na studiach?
  • Odpowiedz
@Unicorne: Ja w te wakacje mam miesiąc w gabinecie zrobić i dwa tygodnie w rzeźni, w następne chyba znowu to samo a szósty rok to już praktycznie same staże. Inseminatora nie mamy, ale na zajęciach ćwiczymy kateterowanie macicy ;) Ja te studia bardzo lubię i jaram się nimi. A idzie mi różnie, jak każdemu ;) na razie jestem na czwartym roku i bez żadnych warunków i tym podobnych do tej pory.
  • Odpowiedz
  • 0
@KoriManiaczka: Cieszę się, że studia Ci się podobają. Słyszałam że są mega trudne, więc wejście na czwarty poziom uważam za nie lada wyczyn! :D Co do zakładania wenflonów, to gdzieś znalazłam ostatnio świetny filmik instruktażowy jak to zrobić. Jak znajdę to Ci prześlę.

Co do mojego technika... zaczęłam we wrześniu więc można powiedzieć, że świeżaczek ze mnie i jeszcze niewiele wiem. Jak wszystko dobrze pójdzie to za dwa lata o tej
  • Odpowiedz
@Unicorne: haha ja jak byłam dzieckiem, to mówiłam, że na pewno nie zostanę weterynarzem bo oni grzebią krowom w pupach xD teraz wiem, że to wcale nie jest najbardziej obrzydliwy element tej roboty ;) Dopiero w liceum w sumie zaczęłam tego chcieć. Teraz wiem, że jestem w dobrym miejscu, na zajęciach ciągle o zwierzętach, w domu książki o zwierzętach, w przychodni zwierzęta, idę na imprezę i wszystkich zanudzam rozmowami o zwierzętach,
  • Odpowiedz
  • 0
@KoriManiaczka: Jejuniu, takich weterynarzy trzeba! Ludzi z pasją, miłością do zwierząt, z zaangażowaniem podchodzących do pacjentów. Będzie z Ciebie świetny lekarz! :) O zwierzakach możesz mi opowiadać w nieskończoność. To się nie nudzi! :D

A dlaczego technik, a nie lekarz? Jest kilka powodów.

1. Jestem noga z przedmiotów ścisłych w tym z chemii i zawsze czułam że że zbyt dużą ilością matematyki chemii i fizyki sobie nie poradzę, więc zrezygnowałam zanim
  • Odpowiedz
@Unicorne: Oj z tym ostatnim to prawda ;) Podziwiam ludzi, którzy prowadzą jednoosobowe gabineciki i są w stanie ogarnąć wszystko. Sama widzę, że czasem się trafiają tacy koci pacjenci, że i w trzy osoby je trzymać to za mało :D No i właściciele niestety czasem niezbyt się w tej roli pomocników sprawdzają.

Fizyki w sumie bardzo mało na tych studiach jest, tylko biochemia jest strasznym wrzodem na dupsku i niestety trzeba
  • Odpowiedz
  • 0
@KoriManiaczka: Niestety popełniłam błąd nie próbując. Najważniejsza rada jaka wynika z tego faktu dla każdego człowieka: ZAWSZE SPRÓBUJ. :) Jak narazie najtrudniejszą rzeczą dla mnie okazało się ustalanie dawki paszy dla bydła. Za dużo w tym matematyki i zbyt dużo kombinowania. Nie wiem jak radziłabym sobie z biochemią, ale z tego co mówisz to musi być straszna kobyła. ;)
  • Odpowiedz