Pojechałem na przeglad wieczorem na stację diagnostyczną. Facet taki starszy dziadek, wszystko ok było ale żarówka byla z przodu źle włożona. Okazalo się ze jakas spinka tam z tylu nie dociska i jakas taka blaszka wygieta i sie jej nie da zapiac. Oczywiście miejsca jak na lekarstwo, ale facet postanowil to zrobić, wzial jakies kombinerki takie dlugie a mi daje latarke i kaze sobie tam świecić bo gówno widać. I oczywiscie zaraz sie zaczeło:
NO Z LEWEJ BARDZIEJ!!!
TUTU NO TU, NIE RUSZA PAN TAK BO NIE WIDZĘ
NO PANIE SWIEĆŻE PAN JAKO A NIE TAK JAKOŚ!!!
i
NO Z LEWEJ BARDZIEJ!!!
TUTU NO TU, NIE RUSZA PAN TAK BO NIE WIDZĘ
NO PANIE SWIEĆŻE PAN JAKO A NIE TAK JAKOŚ!!!
i
Wziąłem pierwsze lepsze kombinerki i daje młodziakowi latarke, żeby mi poświecił bo gówno widać. I oczywiscie zaraz sie zaczeło:
A TO NIE PORYSUJ TAM
A CO TAK PAN NIE UMISZ ZŁAPAĆ
BO SIE ZŁAMIE!!!!