@FriPuc: W ubiegłym roku miałem przyjemność pokręcić trochę u naszych południowych sąsiadów i bylem zachwycony - równiutki asfalt (z nielicznymi wyjątkami, ale bez porównania do naszych kraterów), czysto na poboczach, zadbane gospodarstwa, po prostu bajka. No i te widoki... Trasa była mocno przypadkowa, bo wyskoczyłem zupełnie bez planu, ale i tak to jedno z ciekawszych rowerowych wspomnień. Polecić nic nie potrafię, po prostu po cichu zazdroszczę :)
DwaNiedzwiedzie - @FriPuc: W ubiegłym roku miałem przyjemność pokręcić trochę u naszy...

źródło: comment_1659733618i3TAv5RUhaFrWHKVN8Rk0A.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
876321 - 93 - 204 - 110 = 875914

Pierwszy bikepacking. W ukochanych Jesenikach. 400 km z ponad 5,5 tys. metrów przewyższenia i z 8 kg ekstra na rowerze. Dużo Kofoli (arbuzowa <3), dużo zup czosnkowych, 2 piwa, knedliki, kawa i tort bezowy z agrestem. Torby Blackburn'a sprawdziły się wybornie, warto było przejść na uprzęże. Wpadły nowe drogi i miejsca, po raz kolejny nie wpadła elektrownia Dlouhe Strane, bo jakieś pachoły się
fixie - 876321 - 93 - 204 - 110 = 875914

Pierwszy bikepacking. W ukochanych Jeseni...

źródło: comment_MmAieiGfz65WqmTVD5JZ9vnfTiP6ZrXZ.jpg

Pobierz
379561 - 112 = 379449

Dzisiejsza wycieczka rozpoznawcza do naszych południowych sąsiadów. Padło na często wspominane w kuluarach szosowych Jeseniki. Nie było mnie tam jeszcze i trasę wytyczyłem trochę po omacku – ale wyszło fajnie.

Początkowo chciałem ruszyć z Nysy, ale duży ruch mnie zniechęcił. Zresztą nic ciekawego tam nie ma. Więc start z Głuchołazów i od razu zaczyna się podjazd, który trwa praktycznie aż do wioski Heřmanovice +/- 20 km. Potem świetny ok. 5-kilometrowy zjazd po genialnym asfalcie. Po tej rozgrzewce pora na danie dnia – podjazd z Wrbna pod Pradziadem pod samą górę, czyli ok. 18 km, z czego prawie 9 km to sam atak na Pradziada. Jechało się super bo nachylenie rośnie stopniowo, później podjazd jest równy, nawet się przed szczytem wypłaszcza i łatwo utrzymać swoje tempo.

Mniej
rocktail - 379561 - 112 = 379449

Dzisiejsza wycieczka rozpoznawcza do naszych połudn...

źródło: comment_09TglVTFF7WhdQMa9Asr3Ptfyd4rxm6x.jpg

Pobierz
@rocktail: Dokładnie taką samą traske sobie ułożyłem, ale musze jeszcze troche km zrobic zanim tam wjade, bo swoją przygode z szosą zaczełem od miesiaca. Jakieś wskazówki gdzie i co?
A na elektrowni już byleś?
  • Odpowiedz
369 957 - 130 = 369 827

Kolejny Jesenicki Klasyk, tym razem w wersji kofirajdowej. Znowu robiłem za przewodnika po szosach Jeseników, to już trzeci raz od soboty. Polecam się bardzo, bo każda wycieczkowicz na pytanie 'Jak było?' odpowiadał w stylu: 'Rewelacyjnie! Chcę jeszcze! Kiedy możesz?'. Polecam się wykopkom (;

Trasa bardzo zbliżona do sobotniej, czyli szlakami artykułu z SZOSY. Delikatnie ją zmodyfikowałem o podjazd na Jesenickie Łaźnie - czyli kurort uzdrowiskowy w stylu alpejskim, miejsce w którym pracował człowiek, dzięki któremu na prysznic mówimy prysznic - Victorovi Preissnitzowi (http://pl.priessnitz.cz/). Do tego wyrywający z butów odcinek Tomikovice -> Bernartice, a zamiast Przełęczy Lądeckiej odbicie do Paczkowa na świetną kawę w Czarnej Kawce (też polecam).
I jeszcze nowa statystyka: trzeci tydzień z rzędu użądliła mnie osa, do dwóch razów w czoło, doszła tchawica, tego akurat nie
fixie - 369 957 - 130 = 369 827

Kolejny Jesenicki Klasyk, tym razem w wersji kofir...

źródło: comment_6MO2dJ56nkz4XAZYe9MYl9UULWOgRwLU.jpg

Pobierz
386 218 - 102 = 386 116

Pradziad, czyli czeskie mąwentu. No mają pepiki górę, której możemy zazdrościć. Raz że jest górą, dwa że na szczycie jest sporych rozmiarów wieża TV, a trzy że pociągnęli tam asfalt jak ta lala. Nie mamy w Polsce takiego obiektu, nie da się wjechać szosą na szczyt na takiej wysokości (1492 mnpm). Nieco ponad 9 kilometrów pięknego podjazdu z nachyleniem 7-12%, różnica wysokości ~630 metrów. Zazdrość milion, czy jak tam się mówi.
Wczoraj oprowadzałem po Jesenikach dwóch Warszawiaków, dzisiaj padło na rednacza Magazynu SZOSA, publikującego tamże Wojtka z szosowejszosy i kumpla spod bandery Rychtarskiego. Choć Pradziad na to zasługuje, nie będzie o nim w najbliższym numerze, może kiedyś pojawi się w drugiej części o Jesenikach. Wypad był w temacie lajtowego kręcenia, dojechać, wjechać, zjechać i do domu, po trochu też testu roweru aero w górach. Bez odbijania w nieznane, bez nadprogramowych przerw. Sam wjazd na mega lajcie, w kadencji powyżej 80, to i czas średni - 37:45 min.
Po 80 kilometrach trójka kompanów odbiła w stronę Nysy, więc postanowiłem dokręcić do setki w dystansie i dwóch tysięcy w pionie. Oczywistym wyborem były Petrove Boudy, podjazd w sam raz na rozchodne. 5 kilometrów, 300 metrów w pionie, średnie nachylenie 6%. Można z blatu, można z nóżki na nóżkę, można na Frooma, można też i na Contadora. Ale po co się spieszyć jeśli ma się takie widoki.

Podsumowując
fixie - 386 218 - 102 = 386 116

Pradziad, czyli czeskie mąwentu. No mają pepiki gó...

źródło: comment_GiMeBeLaXY2vqnmrIOp6tQ6lzbkSEJyv.jpg

Pobierz
@Leniwiec1: O panie, przełom września i października to najlepszy okres w Jesenikach. Znajdź na szosowejszosie tekst pod tytułem "Pradziad jesienny i ostatni", sam tekst jednak pomiń (bo nie potrafię pisać ;) ) i skup się na zdjęciach.
  • Odpowiedz
@kiwacz: haha kasa jest po to żeby ją wydawać - to nie pieniądze są celem i nie ma co się do nich przywiązywać, a każdy wydaje je jak lubi i po to aby się cieszyć ;)
  • Odpowiedz
392 834 - 135 = 392 699

Warto swoje rowery sprzedawać porządnym ludziom, nawet jeśli są z Warszawy. Warto nieco się z nimi zapoznać, pogadać, opowiedzieć o świetnych terenach na szosę, które rosną tuż za granicą Opolszczyzny. Po niespełna 10 miesiącach ów znajomy pisze, że wpada z kumplem na kilka dni pośmigać w tamtych okolicach i może bym ich oprowadził. Mnie na Czechy namawiać nie trzeba, więc siup i zajęcie na weekend przyklepane.
Warszawa i okolice, to ponoć koszmar każdego szosowca. Płasko, nudno, płasko, płasko, jeszcze bardziej płasko. I nagle dwóch Warszawiaków wyciągami i wrzucamy w Jeseniki - góry, owszem niezbyt wysokie, ale idealne do kolarstwa. Metrów w pionie szybko przybywa, a piękne szosy wiją się pomiędzy jeszcze piękniejszymi okolicznościami terenu. Dla osoby, która nigdy nie była z szosą w górach (jakichkolwiek), to niemały szok. Podjazd? 8 kilometrów? Średnie nachylenie 6%? Chwilowe 12%? Najpierw frajda i zachwyty, potem ból, pot...i jeszcze większy entuzjazm.
Trasa już dawno temu roboczo nazwana "Jesenickim Klasykiem" (w magazynie SZOSA kolega opisywał jej kluczowe momenty), obejmowała Rejviz, Lipove Lazne, północne rejony powiatu Jesenickiego (Żulova, Javornik, Vidnava), Przełęcz Lądecka (Travna) i genialną drogę graniczną nr 457. Nieco ponad 100 kilometrów i 1700 metrów w pionie. Polecam tereny i siebie jako przewodnika. Pierwsi klienci są zachwyceni, w tygodniu kolejny turnus ;)

Jutro
fixie - 392 834 - 135 = 392 699

Warto swoje rowery sprzedawać porządnym ludziom, n...

źródło: comment_38wjRyC6M8SldSw5jBXXun3yHLplf5GG.jpg

Pobierz
@peradon: Komunijny ukradli mi w '98, potem kolejny w 2001. Po 10 latach przerwy kupiłem sobie mtb, ale nie zachwycił mnie i przesiadłem się na ostre koło, a później na cc i cx.
  • Odpowiedz