wtedy odnajduje się też wyjątkową ulgę, a całe cierpienie wydaje się niczym :)


@neilran: Gdy jest się dumnym z cierpienia? No w pewnym sensie chyba. Ale to w żaden sposób nie neguje cierpienia, co najwyżej niesie jakąś sztuczną pociechę dla umysłu pragnącego unicestwienia.
  • Odpowiedz
@blekitny_orzel: ukojenie z bliskości Chrystusa, z poczucia sensu, dążenia do jedności z Bogiem. Ciężko mi to oddać.
Dla osoby nie wierzącej w chrześcijaństwo, to sztuczna pociecha, ale dla mnie nie :)
Nie mam na myśli stałego uniesienia, to zwykle chwila pociechy u mistyków.
U kogoś takiego jak ja, to tylko pojedyncze doświadczenia. Bo nawet cierpienie nie jest dla mnie permanentne (długo zmagałem się z depresją, ale ustąpiła, bez leczenia).

Nie
  • Odpowiedz
@lukaszmarynczak: oj nie no, mi jest bardzo miło że go użyłeś :)

Co do samej śmierci - moim zdaniem wielu ludzi nie lubi o niej dyskutować bo jest dla nich pojęciem tak samo abstrakcyjnym jak nieskończoność wszechświata chociażby.


@lukaszmarynczak: Nie sądzę. W życiu każdego z nas śmierć jest konkretnością. Ludzie mogą udawać, że się nie interesują ale interesują się, wierz mi.
  • Odpowiedz
@blekitny_orzel: oczywiście, każda czująca istota odczuwa popęd do życia i przeżycia - próba przerwania biegu powoduje niechybnie zwątpienie w sensowność tej siły natury - myślę jednak, że tylko człowiek jest w stanie odnaleźć w takiej kaźni sens
  • Odpowiedz
@blekitny_orzel: należy się tylko cieszyć, że człowiek w swej uważności słyszy innych, tym bardziej jeśli potrafi zareagować zaciekawieniem na docierające poglądy sprzeczne z jego własnymi - prowadzi to do zdystansowania się do własnego ego, zakwestionowanis zastanego stanu i być może zrewolucjonizowania subiektywnie odczuwanej rzeczywistości
  • Odpowiedz
@blekitny_orzel: dobrze, że o tym mówisz, artykułowanie własnych poglądów to pierwszy krok do ich porównywania z innymi, przy czym może przerodzić się to do dalszej mierze do zwątpienia w ich stałość i siłę doprowadzając do wejście na ścieżkę niewiedzy typu "wiem, że nic nie wiem"

a tao czy buddyzm to tylko wyswiechtane wyrazy wpychające zbiór pewnych poglądów do jednej szufladki - nie przywierałbym do tego, bo może przerodzić się to
  • Odpowiedz
@kontrowersje: w sensie? Bo ja to rozumiem tak, że jesteś sceptykiem wobec wszystkich koncepcji religijnych/filozoficznych/swiatopoglądowych i szukasz tam pewnego wytchnienie egzystencjalnego a tymczasem zostajesz w takiej sytuacji dziecka we mgle przez co niepokój znacząco wzrasta.
  • Odpowiedz
@neilran: Niewykluczone, że tu masz trochę racji, w tym że to właśnie religia jest taką nauką właściwego życia. Sam jestem trochę ciekawym wydaje mi się przypadkiem pod tym względem bo zawsze chciałem wyznawać jakąś religię ale nigdy się na żadną nie zdecydowałem. Więcej, jestem zasadniczo ateistą ale uważam się za człowieka religijnego i nie wstydzę się tego.
  • Odpowiedz