Co się #!$%@?ło... Mój kumpel posłał dziecko do gimnazjum, 1sza klasa. Jako że jest człowiekiem kontaktowym i swojego rodzaju społecznikiem, zgłosił się z miejsca do rady rodziców szkoły. Od niedawna jest skarbnikiem, który "trzyma" kasę wpłacaną na bodaj komitet rodzicielski, czy jak się to teraz nazywa. Parę dni temu odebrał telefon (zdaje się, od przewodniczącej RR, trzydziestoparoletniej kobiety):
- Panie ..., potrzebna będzie pewna kwota, bo trzeba pójść do Pani Dyrektor, no
- Panie ..., potrzebna będzie pewna kwota, bo trzeba pójść do Pani Dyrektor, no
Co roku pisanki u mnie robi się woskiem ( ͡° ͜ʖ ͡°)