✨️ Obserwuj #mirkoanonim
#zwiazki #feels #depresja
Byłem z moją byłą przez prawie 2,5 roku, to był dziwny związek, bo z jednej strony nigdy nie poznałem tak bardzo dopasowanej osoby pod względem charakteru, poczucia humoru, chemii, wyglądu, a z drugiej mieliśmy parę kwestii niedopasowania, które powodowały, że nasz związek przerodził się w relację on-and-off, tzn. rozstawaliśmy się kilkukrotnie, potem się godziliśmy i tak w kółko. Mam przez to ogromny dysonans poznawczy... Chemia była ogromna, nasza pierwsza randka trwała 9 godzin, bo tak dobrze nam się spędzało razem czas.
Po 2 latach zgodziłem się zmienić główną rzecz, która dla niej była punktem zapalnym większości kłótni/problemów. I teoretycznie wszystko się uspokoiło, ale miałem poczucie, że z kolei rzeczy, na których mi zależało nie są adresowane. Chciałem, żeby ogarnęła higienę snu, żeby w weekendy móc spędzać więcej czasu razem, chciałem, żeby zaczęła się badać u lekarzy, bo martwiłem się o jej zdrowie i o to, że ciągle nie ma na nic sił. Pochodną tego było to, że chciałem, żebyśmy aktywniej spędzali wspólnie czas - rower, siłownia, basen itd.
W końcu, gdy nic się nie zmieniało, podjąłem bardzo trudną decyzję - mimo tego, że myślałem że to moja bratnia dusza i tego, że ją kochałem zdecydowałem, że dla naszego obopólnego dobra musimy się rozstać. Znalazłem terapeutę, który w początkowej fazie mi pomógł zakotwiczyć się w mojej decyzji. Dla niej to był cios, myślała, że już jest wszystko dobrze między nami. Próbowała się kontaktować przez cały miesiąc po rozstaniu, ale udawało mi się przed tym bronić. Obiecywała zmiany, że nad wszystkim popracuję, ale nie dawałem temu wiary.
Pierwsze dwa miesiące były u mnie okej, starałem się w ogóle o niej nie myśleć (między innymi dzięki pomocy terapeuty), ale niestety w trzecim miesiącu zaczęły się sporadycznie pojawiać dawne myśli. W międzyczasie na terapii dokonałem paru samoodkryć, nad którymi pracuję. Z dnia na dzień myślałem o niej coraz częściej. Po około 4,5 miesiąca zobaczyłem jej profil na tinderze, wszystkie zdjęcia zrobione przeze mnie, w opisie zdanie, że chemia jest dla niej najważniejsza. Niestety to był gwóźdź do trumny. Od tamtej pory (to już koło 1,5 miesiąca) mam stan podobny do depresji. Płaczę właściwie codziennie, zacząłem pić wino też prawie codziennie, myślę o niej jak zasypiam i jak się budzę, straciłem motywację do wszystkiego co lubiłem, do sportów, do spotykania się ze znajomymi, najchętniej leżałbym na podłodze i słuchał smętów. Próbowałem paru spotkań z tindera, ale po każdym czuję się tylko coraz gorzej - w każdej dziewczynie nie czuję tej chemii, którą czułem z nią.
#zwiazki #feels #depresja
Byłem z moją byłą przez prawie 2,5 roku, to był dziwny związek, bo z jednej strony nigdy nie poznałem tak bardzo dopasowanej osoby pod względem charakteru, poczucia humoru, chemii, wyglądu, a z drugiej mieliśmy parę kwestii niedopasowania, które powodowały, że nasz związek przerodził się w relację on-and-off, tzn. rozstawaliśmy się kilkukrotnie, potem się godziliśmy i tak w kółko. Mam przez to ogromny dysonans poznawczy... Chemia była ogromna, nasza pierwsza randka trwała 9 godzin, bo tak dobrze nam się spędzało razem czas.
Po 2 latach zgodziłem się zmienić główną rzecz, która dla niej była punktem zapalnym większości kłótni/problemów. I teoretycznie wszystko się uspokoiło, ale miałem poczucie, że z kolei rzeczy, na których mi zależało nie są adresowane. Chciałem, żeby ogarnęła higienę snu, żeby w weekendy móc spędzać więcej czasu razem, chciałem, żeby zaczęła się badać u lekarzy, bo martwiłem się o jej zdrowie i o to, że ciągle nie ma na nic sił. Pochodną tego było to, że chciałem, żebyśmy aktywniej spędzali wspólnie czas - rower, siłownia, basen itd.
W końcu, gdy nic się nie zmieniało, podjąłem bardzo trudną decyzję - mimo tego, że myślałem że to moja bratnia dusza i tego, że ją kochałem zdecydowałem, że dla naszego obopólnego dobra musimy się rozstać. Znalazłem terapeutę, który w początkowej fazie mi pomógł zakotwiczyć się w mojej decyzji. Dla niej to był cios, myślała, że już jest wszystko dobrze między nami. Próbowała się kontaktować przez cały miesiąc po rozstaniu, ale udawało mi się przed tym bronić. Obiecywała zmiany, że nad wszystkim popracuję, ale nie dawałem temu wiary.
Pierwsze dwa miesiące były u mnie okej, starałem się w ogóle o niej nie myśleć (między innymi dzięki pomocy terapeuty), ale niestety w trzecim miesiącu zaczęły się sporadycznie pojawiać dawne myśli. W międzyczasie na terapii dokonałem paru samoodkryć, nad którymi pracuję. Z dnia na dzień myślałem o niej coraz częściej. Po około 4,5 miesiąca zobaczyłem jej profil na tinderze, wszystkie zdjęcia zrobione przeze mnie, w opisie zdanie, że chemia jest dla niej najważniejsza. Niestety to był gwóźdź do trumny. Od tamtej pory (to już koło 1,5 miesiąca) mam stan podobny do depresji. Płaczę właściwie codziennie, zacząłem pić wino też prawie codziennie, myślę o niej jak zasypiam i jak się budzę, straciłem motywację do wszystkiego co lubiłem, do sportów, do spotykania się ze znajomymi, najchętniej leżałbym na podłodze i słuchał smętów. Próbowałem paru spotkań z tindera, ale po każdym czuję się tylko coraz gorzej - w każdej dziewczynie nie czuję tej chemii, którą czułem z nią.
Pilnujcie wody żeby żadna tama się nie przelała #pdk
#powodz