Pomimo nawrotów epidemii nastroje w światowym przetwórstwie przemysłowym poprawiają się. To co jest najciekawsze, to wyraźna poprawa nastrojów w branżach dóbr inwestycyjnych. Czyżby był to sygnał, że wcześniej od oczekiwań rośnie popyt inwestycyjny?

Po raz pierwszy w historii najnowszej głównym hamulcem gospodarki jest konsumpcja. A nie inwestycje. Jednak to się w najbliższym czasie zmieni. Ale wkrótce się rozejdą, konsumpcja ruszy w górę. A inwestycje zostaną same i smutne na dole. Oby jak najkrócej.

Czy kryzys 2020 roku pozostawi trwałe ślady w psychice przedsiębiorców i konsumentów, obniżając na długo nakłady inwestycyjne? Nadzieje na to, że nie będzie tak źle można mieć w zdolności ludzi do adaptacji do środowiska zdecydowanie mniej pewnego.

Dane o aktywności deweloperów idą w kontrze do ogólnego trendu malejących inwestycji. Liczba pozwoleń na budowę i nowobudowanych mieszkań wyraźnie odbiły. Wygląda na to, że deweloperzy czują, że sentyment ludności nie pogorszył się tak bardzo jak oczekiwano.

Indeksy nastrojów przedsiębiorstw w Europie pozwolą ocenić, na ile firmy wystraszyły się rosnącej liczby zakażeń wirusem. Z ważnego niemieckiego indeksu Ifo wynika, że te obawy są na razie małe i nie wpływają na generalną poprawę zaufania do gospodarki.

Przeciętnie duże firmy straciły w II kwartale 14% przychodów oraz 19% wyniku netto. O ile w przypadku przychodów jest to wstrząs bez precedensu, o tyle spadek zysków już nie - dużą część malejących przychodów udało się rekompensować zmniejszeniem kosztów.

Jak myśleć o przyszłości w warunkach ogromnej niepewności? Zdaniem Kaya i Kinga opisywanie złożonych zmian społecznych przez pryzmat prawdopodobieństwa jest mocnym nadużyciem. W zamian proponują opowieść jako fundament analizy. W skrócie: słowa, nie liczby.

Polski rząd zapowiedział wprowadzenie restrykcji. Czy nadchodzi kolejny lockdown? Tego nie wiemy, ale możemy czerpać lekcje z tego, co dzieje się w innych krajach. Widać, że druga fala epidemii ma już mniejszy wpływ na ruch ludności niż pierwsza.

Popyt na samochody to ważny wskaźnik gospodarczy, odzwierciedla bowiem nastroje konsumentów. Auta kupuje się wtedy, gdy jest się w miarę pewnym o pracę i dochody. A w lipcu sprzedaż wróciła do poziomu sprzed epidemii, czyli z lutego.

Jesteśmy na ścieżce ożywienia. Wprawdzie część wysokiej aktywności w przemyśle może być zjawiskiem przejściowym, związanym z realizacją tzw. odłożonego popytu. Kluczowe pytanie jednak brzmi, czy za wzrostem popytu konsumpcyjnego pójdzie popyt inwestycyjny.

Obserwujemy obecnie wzrost skłonności do oszczędzania przez ludność. Oszczędzanie jest cnotą, gdy jest zjawiskiem stabilnym i trwałym, ale jest szubienicą dla dobrobytu, gdy staje się zjawiskiem gwałtownym.

Dane o PKB za II kwartał z Niemiec, Francji czy USA pokazały bardzo głębokie spadki aktywności gospodarczej. To jednak historia. Szacujemy, że PKB największych krajów był w czerwcu już tylko kilka proc. niższy rok do roku – w zależności od kraju od 5-10%.

Rząd proponuje kolejny istotny wzrost płacy minimalnej. Znów zacznie się dyskusja, czy w warunkach wysokiego bezrobocia warto podnosić koszty pracy. Wiele badań wskazuje, że poziom płacy minimalnej w Polsce już w tym momencie może ograniczać zatrudnienie.

Nastroje w niemieckim biznesie szybko się poprawiają. O ile kryzys finansowy przebiegał klasyczną U-kształtną ścieżką, o tyle kryzys epidemiczny przebiega na razie ścieżką V-kształtną. Po szybkim spadku nastąpiło szybkie odbicie.

Dochody podatkowe budżetu są całkiem niezłym wskaźnikiem koniunktury. Szczególnie dotyczy to podatków pośrednich, czyli VAT i akcyzy. Dlatego przyspieszenie dochodów budżetu państwa w czerwcu można traktować jako sygnał wyraźnego ożywienia gospodarki.

Dyskusja o perspektywach inflacji to zapewne jedna z ciekawszych współczesnych debat ekonomicznych. Czy w reakcji na masywny wzrost finansowania wydatków rządowych przez banki centralne ryzyko inflacji rośnie czy nie?

Nastroje konsumentów wyraźnie się poprawiają. Bezrobocie powoli przestaje rosnąć, a firmy deklarują utrzymanie stanu zatrudnienia. Sytuacja na rynku pracy stabilizuje się po wiosennych wstrząsach. Proces ten umożliwiło znaczne zwiększenie długu publicznego.

Produkcja przemysłowa odbiła w czerwcu tak mocno w Polsce, że aż serca podskoczyły. To są bardzo dobre dane, choć niewystarczające by mówić o nadrobieniu strat. Największym wyzwaniem będzie utrzymanie napływu nowych zamówień.

Analitycy NBP uważają, że aż do końca 2022 inwestycje nie wrócą do poziomu sprzed epidemii. Sprawi to, że trwale obniży się potencjał rozwojowy kraju oraz trwale wzrośnie bezrobocie. Jest to dość pesymistyczna prognoza - pytanie czy uzasadniona?

Inflacja w Polsce jest coraz wyższa. Nie widać tego na pierwszy rzut oka, bo ogólny wzrost cen maskują bardzo niskie ceny paliw. Ale pomijając energię i żywność, ceny przyspieszają. Analitycy NBP przekonują jednak, że to już ostatni śpiew inflacji.