To już jest szczyt! Mój wujek pijany przewrócił się na schodach, złamał żebro i przebił sobie płuca. Zamiast zadzwonić na pogotowie to przez trzy kolejne dni dalej pił. Jak już trafił do szpitala to było za późno bo wdało się zakażenie i po 24 godzinach zmarł. I teraz najlepsze - na następny dzień telefon ze szpitala, że ciało nie zostanie oddane do pochówku tylko spalone bo zrobiono mu test i stwierdzono koronawirusa.

Tetsuya







