Byłem dzisiaj na Kirmesie (coś odpowiednik polskiego odpustu, tyle że z ogromną ilością stanowisk gastronomicznych, ogródków piwnych, czy atrakcji "lunaparkowych"). Po około 10 szklaneczkach piwka (0.2L) zabrakło nam fajek. Akurat obsługiwał nas kelner pochodzenia serbskiego. Pytam się go, czy nie orientuje się, gdzie można je najbliżej nabyć (w znajdujących się dookoła punktach nigdzie nie było).. Chwile pomyślał i odrzekł, że mam mu rzucić 6 Euro i zaraz przyniesie. Myślałem sobie, że ma

kurczakos1













