To poniżej jest nie o Przodku czy Mrijce, ale o przedpsie - Wiatce. Zawinęła się w lutym 2023 i dalej zdarza mi się ją czasami odruchowo zawołać. Opisywanie zdarzeń okołowiatkowych po jej odejściu bardzo mi pomogło. Większość tych przemyśleń jest raczej smutna i nie do podzielenia, ale rozkminianie jak wyryć napis na głazie dla psa uważam za dosyć zabawne więc pomyślałam, że go umieszczę. Taguję #przodek bo to w temacie moich psów.
Pod dębem, w miejscu, gdzie zakopaliśmy szczątki Wiatki, postanowiłam postawić głaz. Miał być stukilogramowy, ale te stukilogramowe były beznadziejnie nikłe i całkiem nieprzystające do powagi sytuacji. Został więc wybrany głaz dwustukilogramowy i zakład przetransportował go do moich rodziców razem z dwustukilogramowym głazem dla Brusa. Głaz dla Brusa panowie ustawili u rodziców od razu, a Wiatkowy został z trudem wtoczony do ravki Taty i pojechał do Podkampinosu. Zażyczyłam sobie od Mamy kopytnika, bo kopytnik jest bardzo ładny i nisko się płoży więc po czasie rozrósłby się w zielony dywan, nie zakrywając polnego kamienia. Mama dołożyła jednak od siebie jeszcze kwiatki wertykalne, to jest funkie (dwa rodzaje) i naparstnice. Pieczołowicie ustawiliśmy głaz na miejsce pojedynczej kostki Bauma, oznaczającej miejsce, które wydawało mi się środkiem ciała Wiatki. Potem wszystko zostało obsadzone kwiatkami, zasypane z wierzchu próchniczną ziemią i podlane.
wczoraj na wpół nieświadomie zagrałam vabank z policją. Otóż wyjeżdżałam z Żabki w lewo, co jest słabo legalne ze względu na podwójną ciągłą i łełołeło policja. Pan policjant się pyta czy nie widziałam ciągłej, ja na to: "panów nie widziałam".
Policjant z tyłu się uśmiał, ale ten koło szyby niekoniecznie.
Nosz #!$%@? mać. Na każdy wystrzał pies Mrijka zrywa się z dzikim szczekaniem i biegnie do drzwi. Przodek nieco zaspany, zrywa się z opóźnieniem, ale także dziarsko szczeka. Po szczekaniu Mrijka przechodzi w wycie. Jak otwieram im drzwi, wszyscy zesrani i nikt nie idzie inwestygować o #!$%@? chodzi. Warczą w przedsionku i ni #!$%@? poszczekać na ganek nie chcą wyjść. Ja #!$%@?ę, jest przed 21. Co to
@SiewcaPatogenu: właśnie wszedłem na tag bo przypomniałem sobie że na chwilę przygarnołaś tego psa wluczęgę. Miło czytać że pies u ciebie został i że pozytywnie wpływa na otoczenie. Trzymaj się.
Jestem na L4. Przodek mój normalny pracowy tryb życia doświadczył tylko przez dwa dni. Potem nastąpiła praca zdalna, a potem el quatro, czyli po prostu byłam w domu.
Przodek okazał się zwolennikiem spacerów autonomicznych, zgodnych z jego włóczęgowską proweniencją. Oznacza to, że typ o 4 budzi drugiego psa oraz Kota i wszyscy w trójkę zaczynają tuptać. Jedyne, co możne przerwać tutpatnie to #!$%@? towarzystwa na dwór. Pies nr 1, tj. Mrijka, wraca po 20 minutach, kot koło 5:30 (standardowa pora śniadanka), a #!$%@? Przodek jak na początku się pilnował, to teraz #!$%@? potrafi się spóźnić na śniadanie dwie godziny. Przyłazi spóźniony pod drzwi i zaczyna drzeć ryja, że jest głodny i jest zimno. Ja #!$%@?ę, zero kultury osobistej.
@Aluminium_Glin typiarz wsiąkł w gospodarstwo i się wpasowal. Są perturbacje- napisałam właśnie na Mirko, chcesz to zajrzyj :) dzięki że się Typem interesujesz!
Generalnie akcja z rują Mrijki przebiegała dosyć słabo, znaczy z mojej perspektywy, bo Przodek był bardzo pozytywnie zainwestowany w całą sytuację, ale chociaż rodzice też mają psa, i to niekastrowanego, to przecież psów na Wigilę w domu samych nie zostawię. Zapakowałam więc dwa psy i kota do samochodu i pojechałam do rodziców w sobotę rano. Było... ciężko. Przodek pierwszego dnia wieczorem wdał się w intensywną dyskusję z Barim, psem rodziców, w sprawie Mrijki, co no było być może honorowe z jego punktu widzenia, ale głównie jednak naiwne zważywszy na to, że Baree jest mieszańcem husky dwa razy większym od Przodka, z prawidłowym zgryzem, który umożliwia mu bardzo skuteczne gryzienie.
Skończyło się tak, że biedny, niczemu nie winien, Baree został zamknięty w biurze taty, a moje dwa psy i kot włóczyły się po domu, znaczy Przodek to w sumie nie tyle hasał, co głównie kulał i żebrał o głaski i współczucie.
@SiewcaPatogenu swietnie opisałaś wszystko. Myślałaś, żeby napisać w przyszłości książkę? Masz taką lekkość pióra. Aa i Przodek wymiata. Cały Twój zwierzyniec daje rade. Czekam na kolejne wpisy :)
#tldr Przodek to ogier, typiara dostała rui 3 miesiące wczesniej aby typ był Ojcem jej szczeniąt.
Sytuacja z Przodkiem nabrała koloru. Otóż moja #!$%@? pies Mrijka stwierdziła, że Przodek jest jej JEDYNYM. Co to oznacza? Otóż #!$%@?, że postanowiła specjalnie dla niego mieć ruję poza sezonem. Jest ona suką z fundacji, po przejsciach, nieletnia matka kupy szczeniąt zgarnięta z wysypiska śmieci, śliczna, ale poza tym że dobrze wychodzi na zdjęciach to ma posrane we łbie i dwa domy już ją odrzuciły ("to taki grzeczny piesek, ale nie dogaduje się z naszym kotem/psem, ale anioł, nic nie niszczy, taki grzeczny piesek, ale potrzebuje ogrodu" HA HA #!$%@?). Teraz generalnie stwierdziła, że Przodek jest Kimś Więcej, czyli welp, ruję mam co pół roku, ale dla Przodka będę płodna NOW. Mrijka nie została wysterilizowana przez fundację, bo miały to zrobić domy tymczasowe, które wykopywały ją po 2 tygodniach. Ogólnie to bardzo rzadka sytuacja, bo psy z fundacji są zazwyczaj wysterylizowane. Kiedy Mrijka trafiła do mnie chciałam ją wysterylizować na koszt gminy, ale do tego potrzebujesz zaświadczenia o szczepieniu na wściekliznę. Po poprzednich właścicielach dostałam MNÓSTWO gratów, dużo designerskich uprzeży i zabawek po 30 zł za pluszową kość i miskę na żarcie za 120zł, ale książeczka zdrowia wypadła gdzieś po drodze do samochodu. Książękę dostałam pocztą po miesiącu po wielu prośbach, i welp, było za późno bo Mrijka stwierdziła, że czas prokreacji nadszedł. Jakoś przeżyłyśmy ten miesiąc, szczęśliwie bez rozmnożenia, ale bezpośrednio po rui psa sterylizować nie możesz, bo wszystko obrzęknięte bla bla, a zresztą przecież typiara puści się dopiero za pół roku więc jest czas i załapiemy się na gminny program w styczniu, nie? NIE. Przyeszedł Przodek i Mrijka stwierdziła, że "Oto Będziesz Ojcem Moich Dzieci". Nie zrozumcie mnie źle, Przodek jest warty każdego z 30kg Doliny Noteci miesięcznie w złocie za to jak ogarnia Mrijkę jak mnie nie ma. Mrijka jak jest sama jest straszna. Umie otwierać szafki, drzwi i wysokości ją nie przerażają (kojarzycie koty wskakujące na 2m szafę? Mrijka też tak robi. Bez gracji, ale skutecznie). Ogólnie uważam, że w poprzednim życiu była kotem i coś poszło nie tak przy reinkarnacji. To jest standard, że zabieram ją do rodziny, siedzymy przy obiedzie, rozmawiamy, i nagle Mrijka #!$%@? się na stół. Nie że tam żebrze, kładzie nóżki, patrzy błagalnie, nie. ONA WSKAKUJE NA STÓŁ. Między żarcie, ludzi, talerze i oczywiście ponieważ nie jest kotem, to nie manewruje między talerzami tylko #!$%@? się wszystkimi łapami wszędzie. To jest tak surrealistyczne, że na początku nawet niewiadomo jak zareagować. WTF.
Nie sądziłam, że szybko tak napiszę znowu ale jednak piszę, bo Przodek wywalil się jajcami wyjątkowo blisko mnie i wyszło mi że jajca typ choć wylizane ma chybs jednak abnormalne.
W związku z tym podjęłam decyzję, że choćby mnie miało sąsiedztwo potępić za zarządzanie rozplodowoscia naczelnego wiejskiego ogiera psa, do tego prawdopodobnie byc moze czyjegoś, to Przodka trzeba niezwłocznie wytrzebić i pobrać wycinek jajec do diagnostyki.
Przodek chociaż niewielki, #!$%@? staje się cenny, bo już utopiłam w typie sporo hajsu, dobrze że premię roczna zaliczyłam, bo typiarz z tą kastracja poza sezonem finansowania przez gminę wejdzie mi w budżet nieplanowany.
@Aluminium_Glin: Jis, okazało się, że to po prostu nadjądrza i ja po prostu nie wiem jak wyglądają prawidłowe psie jajka xD Typ kolejną wizytą u weta zachwycony nie był, ale dał się pani weterynarz obmacać bez większych dram. :)
@karmelkowa: informacyjnie: okazało się, że to po prostu nadjądrza a ja nie wiem jak wyglądają prawidłowe psie jajka xD Typ kolejną wizytą u weta zachwycony nie był, ale dał się pani weterynarz obmacać bez większych dram. :)
Przy okazji tego wpisu przypomniał mi się kawałek z raportu 'Kultura nieprzyjazna macierzynstwu' pewnej prawicowej organizacji, która rżnie głupa, że ciąża nie jest opłącona wyglądem, i w ogóle co te kobiety wymyślają, kto im takich kłamstw do głowy nakładł
@kosmita: xDDD nie no, ja nawet przez chwilę zastanawiałam się nad tym, żeby ci merytorycznie odpisać, ale potem stwierdziłam, że nie ma to NAJMNIEJSZEGO sensu. Zrobiłam więc sobie skriny i rozesłałam po znajomych z pracbazy xDDD Z fartem Mirku. Obyś był ślepym zaułkiem rozwoju myśli ludzkiej.
Typ jest chyba naprawdę zdeterminowany żeby zostać - sądziłam, że po tym wszystkim, jak mu już zdejmę smycz i obrożę i otworzę drzwi samochodu, to wyskoczy, machnie łapą i powie "NIC nie jest tego warte. ŻEGNAM OŹIĘBLE".
Po kolei: o 11:15 zadzwonił psi fryzjer, że klient z 11 się nie stawił więc zapraszają wcześniej. Myślę sobie: "elegancko, czyli może styknie czasu na prawylne trymowanie".
@Sla_Voy: bo 1. jest naprawdę dużo psów schroniskach, nie ma co powiększać puli bezdomniaków. 2. Sterylizacja zapobiega rozwojowi różnych chorób na starość, zwłaszcza powstawaniu guzów i jakiś zmian rakowych. Wysterylizowane psy żyją po prostu dłużej.
Przyplątał się do mnie pies. Brzydki jak ja #!$%@?ę. Szwendał się po okolicy i bawił się z moim psem od dłuższego czasu i dwa dni temu typ jak wracałam do domu po prostu wszedł jak do siebie i #!$%@?: daj mnie jeść. Wystawiłam mu miskę z żarciem na dwór i wyszedł, ale jak po godzinie sprawdziłam typ się zwinął w kłębek na ganku i poszedł spać. Wieczorem zaczął padać śnieg a typ
@Aluminium_Glin: usiłowałam typa zaciągnąć pod prysznic ale oporowal. Odpuściłam, bo jest i tak tak zmatowiony i brudny ze w sumie normalnego psa bym nie osiągnęła bez zgrzebla, ktorego nie mam. Do tego nie mam suszarki wiec jak typowi by sie zebralo na wycieczke do swojego domniemanego domu to by sie przeziebil. Zadzwoniłam do psiego fryzjera, mają okienko w niedzielę o 13, dam im moj bajerancki leczniczy szampon do wyprania i
@Mateuszzzx: Ten piesek to była Wiatka - odeszła w 25.02.2023 tego roku. Przodek jest krótkonogi i dużo mniejszy. Myślę, że waży jakieś 8kg. Wiateł ważyła 18kg.
@eeehhh: to na pewno nie jest york - za duży, plus yorki mają chyba włosie, a ten ma ewidentnie szorstką sierść. To bliżej nieokreślony kundelek... Skrzyżowanie nie wiem czego z czym.
musiałam zrobić mnóstwo badań do wizyty z medycyny pracy na studia (ekg, okulista, lipidogram, bilirubina, próby wątrobowe) no i wydrukowałam te wyniki razem z morfologia, bo mi zlecił lekarz przy okazji. no i baba tak patrzy i pyta: - mięsa pani nie je? - no nie - szkoda. dlaczego nie je pani mięsa? - ze względów ideologicznych - no i ze względów ideologicznych ma pani anemię
Robiłam porządki w folderach i takie coś z 2018 roku znalazłam. Nawet nie wiem czy ten sklep jeszcze istnieje...
"No dobra, tak kisnę, że aż muszę się podzielić. Tekst filozoficzny, bez fajerwerków i jakiejś mocnej pointy – ostrzegam. Więc w pobliżu miejsca mojego obecnego zamieszkania jest taki niepowtarzalny Carrefour Express, ulokowany zaraz przy Żwirki i Wigury róg Racławickiej (Warszawa).
Serio niepowtarzalny i potrzeba czasu, żeby tę jego niepowtarzalność docenić.
"4 years ago I felt lost, even though society had clearly paved the path for me. I was 17 and living in Stockholm Sweden. After seeing the documentary "Alone in the wilderness" by Dick Proenneke, I became completely obsessed with the idea of just packing a rucksack of hand tools and..."
Nawiązanie współpracy marketingowej pomiędzy Orlenem a Wykopem wywołuje od blisko dwóch miesięcy niezadowolenie użytkowników tego portalu społecznościowego, którzy masowo usuwają konta na Wykopie oraz przechodzą na konkurencyjną platformę Hejto.
Pod dębem, w miejscu, gdzie zakopaliśmy szczątki Wiatki, postanowiłam postawić głaz. Miał być stukilogramowy, ale te stukilogramowe były beznadziejnie nikłe i całkiem nieprzystające do powagi sytuacji. Został więc wybrany głaz dwustukilogramowy i zakład przetransportował go do moich rodziców razem z dwustukilogramowym głazem dla Brusa. Głaz dla Brusa panowie ustawili u rodziców od razu, a Wiatkowy został z trudem wtoczony do ravki Taty i pojechał do Podkampinosu.
Zażyczyłam sobie od Mamy kopytnika, bo kopytnik jest bardzo ładny i nisko się płoży więc po czasie rozrósłby się w zielony dywan, nie zakrywając polnego kamienia. Mama dołożyła jednak od siebie jeszcze kwiatki wertykalne, to jest funkie (dwa rodzaje) i naparstnice.
Pieczołowicie ustawiliśmy głaz na miejsce pojedynczej kostki Bauma, oznaczającej miejsce, które wydawało mi się środkiem ciała Wiatki. Potem wszystko zostało obsadzone kwiatkami, zasypane z wierzchu próchniczną ziemią i podlane.
Funkie