Piąty Prezydent USA – James Monroe Ur. 28 kwietnia 1758 w Monroe Hall, Virginia, zm. 4 lipca 1831 w Nowym Jorku Okres urzędowania: 4 marca 1817 – 4 marca 1825 Partia: Demokratyczno-Republikańska
1. W wyborach prezydenckich w 1820 roku nie miał kontrkandydata - poza Georgem Washingtonem był jedynym prezydentem w historii USA, który nie miał bezpośredniego rywala w wyborach. Monroe nie zdobył jednak wówczas wszystkich głosów elektorskich - William Plumer z New Hampshire oddał głos na nieubiegającego się wówczas o urząd Johna Quincy'ego Adamsa - w przyszłości szóstego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
@Wariner: warto nadmienić, że koleś-elektor nie oddał na niego tego jedynego głosu tylko z tego powodu, że uważał iż o ile w pełni popiera kandydata, to jedynym kto zasłużył na 100% głosów był Washington. Dlatego symbolicznie zagłosował przeciwko Jamesowi, żeby nie odbierać tego zaszczytu Washingtonowi. Można więc uznać, że wspomniany we wpisie prezydent miał jednak poparcie całości Kolegium.
No i fakt drugi - od jego nazwiska wzięła się słynna "Doktryna
@baryla_skocz_po_frugo: a wszystko po to, żeby wyhodować 'czystego rasowo' psa... No już jeden taki był który chciał czystej rasy, ale on to robił w inny sposób...
Zdradzę wam sekret zrobienia pysznych, chrupiących frytek dla leniwych. Wiadomo, czasochłonnych i wymagających dużego nakładu pracy sposobów jest wiele. Jedni podgotowują je przed smażeniem (!) inni moczą w wodzie z miodem, mrożą, a potem blanszują (najpierw smażą przez chwilę na wolnym ogniu, a potem dosmażają na ostrym). Dla tych co nie mają frytkownicy i / lub specjalnego sitka metoda dla studenta.
Ziemniaki kroimy w dość grube słupki, ok 1cm, wrzucamy na patelnię
@xandra: Próbowałam wszystkich opcji i powiem tak - kazda to w sumie gownoprawda. Sekret dobrych frytek to rodzaj/gatunek ziemniaków, bo z jednych wyjdą pyszne i chrupiące, a z drugich takie flaki.
Miliardy dużych galaktyk i ponad trzy miliardy karłowatych tworzących wspólnie 25 miliardów grup galaktyk zwartych w 10 milionach supergromad, a to tylko w obserwowalnej przez nas części Wszechświata o średnicy 92 miliardów lat świetlnych. Widzialny Wszechświat jest niewielki w porównaniu do pozostałej jego części, która pozostaje ukryta przed naszym wzrokiem przez ograniczenia spowodowane prędkością światła. Czy możliwe jest, że mimo to jesteśmy jedyną tak inteligentną formą życia we Wszechświecie?
Z pewnością większość z was słyszała już o Paradoksie Fermiego, więc nie będę się na ten temat po raz kolejny rozpisywać. Chcę przelać swoje przemyślenia na temat inteligentnego życia we Wszechświecie. Jeśli wam się spodoba to super, a jeśli nie - trudno :) Właśnie. Inteligentnego życia. Nie wątpię w istnienie organizmów żywych na innych planetach w formie mikrobów, czy nawet trochę bardziej złożonych żyjątek. Myślę, że w ciągu najbliższych kilkunastu lat uda się potwierdzić obecność życia na którymś z księżyców Jowisza lub Saturna. Pod powierzchnią Europy i Enceladusa znajdują się pokaźne oceany, w których prawdopodobnie panują wystarczające warunki do tego aby powstało i rozwinęło się w nich życie komórkowe. Pozostaje nam tylko czekać aż NASA wyśle jakąś sondę, która przeleci nad gejzerami Enceladusa i zbada skład pobranej wody. Jeśli odkryjemy mikroby na innych ciałach niebieskich w Układzie Słonecznym to spokojnie możemy założyć, że takie formy życia są popularne we Wszechświecie.
@OCISLY: myślę, że jako ludzie popełniamy błąd myślowy i zakładamy, że inteligentne życie jest gdzieś we wszechświecie w tym samym momencie co my. W skali wszechświata czas w jakim ludzie żyją jest niewielkim promilem i być może akurat w tym momencie jesteśmy sami w kosmosie, ale wcześniej albo później były/pojawią się inteligentne istoty
Już jutro S-Panie Jacku jako głowa rodziny co Pan uważa na temat sytuacji mieszkania przy ulicy Urzędniczej 2/9? J- Hashdhasdbadcbjad nadsadja S- Panie Dudzik prosze wyprowadzić świadka. Zarządzam eksmisje #danielmagical #patostreamy
Siema. Jestem Jaok. Nie chcę być cwelem, chcę mirkować. @Soviel namówił mnie na AMA. No to jedziemy, najbliższy czwartek godzina 18:00 #ama #pytapl #pyta
@pieczarrra: to jest właśnie Polska, bez rozgłosu, skromnie. Mamy wydział komunikacji w okolicach Saturna, a USA... szumnie Elon Musk się mało nie posika że udało im się rakietą wylądować i rozgłos...
Armia rzymska nie bez powodu należała w swoich czasach do najlepszych na świecie. Jednak pomimo wielu zwycięstw, tej niepokonanej machinie zdarzały się także liczne porażki. Najbardziej haniebna klęska miała jednak miejsce wtedy, gdy legion tracił swojego orła. Legionowy orzeł, aquila, był otaczany czcią religijną, gdyż orzeł był symbolem Jowisza. Z tego też powodu utrata tego sztandaru na polu bitwy była największą możliwą hańbą dla oddziału, a żołnierze rzymscy gotowi byli zginąć dla odzyskania znaku. Jednakże przypadki utraty legionowego orła w walce miały często miejsce. Jedną z pierwszych takich klęsk była stoczona w 53 roku p. n. e. bitwa pod Carrhae, podczas której Partowie zdobyli siedem legionowych orłów. Ich zwrot został wynegocjowany przez Oktawiana Augusta w roku 20 p. n. e. W latach wojny domowej (49-45 p. n. e.), Aulus Gabiuniusz i Publiusz Watyniusz ponieśli klęski podczas walk z plemionami Dalmatów, co zaowocowało utratą kolejnych legionowych orłów, które odzyskano w 23 roku p. n. e.. Jeszcze w trakcie wojen domowych, podczas walk w Hiszpanii, Rzymianie utracili kolejnego orła, którego odbito podczas wojny kantabryjskiej. W roku 40 p. n. e., podczas walk z partami, w bitwie pod Antiochią, Rzymianie ponieśli klęskę, która zaowocowała utratą kilku legionowych orłów. Zostały one odzyskane podczas negocjacji w roku 20 p. n. e., nomen omen, wraz z orłami utraconym wcześniej pod Carrhae.
Właśnie sobie przypomniałem, że w 1878 roku pod kamieniem w Zasławiu schowałem trochę #bitcoin, ale nie pamiętam, ile ich było. Jadę to sprawdzić! Proszę o trzymanie kciuków, żeby jeszcze tam były i żeby dało się za to kupić jakąś kamienicę Łęckich. Pozdrawiam, Stanisław Wokulski