#anonimowemirkowyznania
#przegryw #blackpill #oswiadczenie #przemyslenia #psychologia
Jeśli myślicie że łatwo jest wyjść z przegrywu/biedy to powiem, że może i jest to możliwe materialnie, ale psychicznie jest to dużo cięższe, na moim przykładzie.
Ogólnie urodziłem się w tak biednej rodzinie że nie było nas w sumie stać na nic poza jedzeniem, ojciec alkus, matka nie piła i nie paliła, porządna kobieta, ale ze wsi i niestety ojciec ją zniszczył psychicznie, dostała nerwicy, zresztą musiała pracować 12h dziennie żebyśmy nie poumierali z głodu. Fart że dom, #!$%@? ale był odziedziczony po dziadkach. Z całego domu 2 pokoje, mała kuchnia i łazienka w której dochodziło do ewentualnych podtruć czadem nadawały się JAKO TAKO do życia. Mam też starszego brata po którym miałem ciuchy, które on dostawał z lumpeksu więc możecie sobie wyobrazić ich stan/wygląd.
Plus
#przegryw #blackpill #oswiadczenie #przemyslenia #psychologia
Jeśli myślicie że łatwo jest wyjść z przegrywu/biedy to powiem, że może i jest to możliwe materialnie, ale psychicznie jest to dużo cięższe, na moim przykładzie.
Ogólnie urodziłem się w tak biednej rodzinie że nie było nas w sumie stać na nic poza jedzeniem, ojciec alkus, matka nie piła i nie paliła, porządna kobieta, ale ze wsi i niestety ojciec ją zniszczył psychicznie, dostała nerwicy, zresztą musiała pracować 12h dziennie żebyśmy nie poumierali z głodu. Fart że dom, #!$%@? ale był odziedziczony po dziadkach. Z całego domu 2 pokoje, mała kuchnia i łazienka w której dochodziło do ewentualnych podtruć czadem nadawały się JAKO TAKO do życia. Mam też starszego brata po którym miałem ciuchy, które on dostawał z lumpeksu więc możecie sobie wyobrazić ich stan/wygląd.
Plus
To było w czasach, kiedy imię #julka nie było jeszcze tak popularne, Wypok stawiał dopiero pierwsze kroki, a złote czasy tagu #przegryw były pieśnią przyszłości. Miałem całkiem szczęśliwe dzieciństwo w nieco dysfunkcyjnej rodzinie z klasy średniej-niższej z matką, która była jednocześnie nadopiekuńcza i chłodna - jakkolwiek to brzmi - oraz z ojcem, który choć był postawnym chłopem i wyglądał kiedyś całkiem nieźle, to w domu był zdecydowanie drugi w hierarchii. Brzmi źle? Czytajcie dalej.
W podstawówce i na początku gimnazjum miałem przez kilka lat przyjaciółkę o imieniu Patrycja - coś w rodzaju dziewczyny, która jak po latach się dowiedziałem w rozmowie przez Naszą-Klasę, mnie kochała - podobnie jak ja ją. Chociaż była to miłość platoniczna dwóch małolatów. Mieszkaliśmy na wsi w północnej Polsce w poniemieckich domach stojących obok siebie. Mieliśmy pokoje okno w okno. Byliśmy nierozłączni. Trzymaliśmy się za ręce, wysiadywaliśmy razem na drzewach, szabrując czereśnie, jeździliśmy na rowerach oraz na komarku (jak udało się wyżebrać trochę paliwa od ojca, a komarek to taki motorower) i słuchaliśmy hitów puszczanych na cały regulator z zestawu hifi stereo z okna przez mojego wujka - memicznego chada grającego na gitarze, klawiszach i perkusji, mającego kwadratową szczękę, szerokie barki, ponad 2 metry wzrostu i niski głos (tak, zdradzał ciocę na lewo i prawo z połową żeńskiej populacji gminy, jak się ostatnio okazało w rodzinnej aferze CHADgate) i audiofila ("Children" Roberta Milesa to utwór, który dziś przypomina mi tamte czasy). To kilka lat można to nazwać złotym okresem mojego życia. To była pierwsza kobieta, o której fantazjowałem. Zastanawiacie się pewnie - co robię na tagu?
Idylla