To zastanawiające, jak ludzie potrafią wybiórczo stosować logikę w swoim życiu. Kiedy robią ciasto, nie są zdziwieni, że nie wyszło, jeśli zapomnieli dodać głównego składnika. Z drugiej strony są w absolutnym szoku, gdy krajowa gospodarka leży, kiedy również brakuje jej głównego składnika, np. stabilnego prawa czy sensownego systemu podatkowego. Oczywiście znaczącą rolę gra tu brak odpowiedniej wiedzy, lecz nie mniej ważne są elementarne błędy w myśleniu, choćby nierozróżnianie warunków wystarczających od koniecznych. Wyjaśnijmy to na swojskim przykładzie.
Jan Niemądry ma 17 lat i zamierza popełnić straszny występek - kupić sobie piwo. Wchodzi zatem do sklepu, podnosi z półki zimniutką puszeczkę i podchodzi do lady, podając ekspedientce odliczoną kwotę. Na szczęście sprzedawczyni, Joanna Rigczowa, kontroluje dowód tożsamości klienta i wykrywa jego niepełnoletność, odmawiając sprzedaży alkoholu. Jak wiemy, aby kupić legalnie alkohol w Polsce, należy spełniać 2 warunki: mieć odpowiednią ilość pieniędzy oraz mieć co najmniej 18 lat. Jaś miał pieniądze, jednak nie miał 18 lat, a zatem jego 2,20 zł było warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym. Zawiedziony Jaś zmienił zatem decyzję i postanowił kupić batonik, na którego zakup nie ma obostrzeń wiekowych. Batonik kosztował akurat 2,20 zł, więc zawartość kieszeni Jasia była teraz warunkiem koniecznym i wystarczającym.
To o czym często się zapomina, to fakt, iż dane zdarzenie może mieć wiele pojedynczych warunków wystarczających (weźmy coś przyjemnego: np. aby kogoś zabić wystarczy odciąć mu tlen ALBO pozbawić go krwi ALBO zmiażdżyć go dziesięciotonową makietą Radomia zbudowaną z klocków LEGO), a także kilka warunków koniecznych, które muszą wystąpić razem, aby nastąpiło jakieś zdarzenie (np. aby kupić piwo, trzeba mieć hajs ORAZ skończoną osiemnastkę). Mogłoby się zdarzyć, że za ladą w monopolowym stałby kumpel Jaśka, który po znajomości sprzedałby mu browarka. Gdybyśmy nie wiedzieli o ich znajomości, moglibyśmy powiedzieć, że warunkiem wystarczającym do dokonania alkotransakcji jest posiadanie odpowiedniej kwoty, lecz wpadamy wtedy w pułapkę niezauważenia ukrytego warunku koniecznego - posiadania koneksji w sklepie.
Obserwując
Jan Niemądry ma 17 lat i zamierza popełnić straszny występek - kupić sobie piwo. Wchodzi zatem do sklepu, podnosi z półki zimniutką puszeczkę i podchodzi do lady, podając ekspedientce odliczoną kwotę. Na szczęście sprzedawczyni, Joanna Rigczowa, kontroluje dowód tożsamości klienta i wykrywa jego niepełnoletność, odmawiając sprzedaży alkoholu. Jak wiemy, aby kupić legalnie alkohol w Polsce, należy spełniać 2 warunki: mieć odpowiednią ilość pieniędzy oraz mieć co najmniej 18 lat. Jaś miał pieniądze, jednak nie miał 18 lat, a zatem jego 2,20 zł było warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym. Zawiedziony Jaś zmienił zatem decyzję i postanowił kupić batonik, na którego zakup nie ma obostrzeń wiekowych. Batonik kosztował akurat 2,20 zł, więc zawartość kieszeni Jasia była teraz warunkiem koniecznym i wystarczającym.
To o czym często się zapomina, to fakt, iż dane zdarzenie może mieć wiele pojedynczych warunków wystarczających (weźmy coś przyjemnego: np. aby kogoś zabić wystarczy odciąć mu tlen ALBO pozbawić go krwi ALBO zmiażdżyć go dziesięciotonową makietą Radomia zbudowaną z klocków LEGO), a także kilka warunków koniecznych, które muszą wystąpić razem, aby nastąpiło jakieś zdarzenie (np. aby kupić piwo, trzeba mieć hajs ORAZ skończoną osiemnastkę). Mogłoby się zdarzyć, że za ladą w monopolowym stałby kumpel Jaśka, który po znajomości sprzedałby mu browarka. Gdybyśmy nie wiedzieli o ich znajomości, moglibyśmy powiedzieć, że warunkiem wystarczającym do dokonania alkotransakcji jest posiadanie odpowiedniej kwoty, lecz wpadamy wtedy w pułapkę niezauważenia ukrytego warunku koniecznego - posiadania koneksji w sklepie.
Obserwując
Teoretycznie podstawowym zadaniem sondażu jest zazwyczaj dostarczenie neutralnej informacji dotyczącej tego, ile osób jest gotowych głosować na daną partię czy kandydata. Rzecz w tym, iż pułapek oraz możliwości manipulacji po drodze jest cała masa (co tam masa - rzesza!). Przede wszystkim to nie jest łatwa sprawa sporządzić taki sondaż metodologicznie poprawnie; trzeba zadbać o dobór reprezentatywnej (czyli będącej wiarygodnym, relewantnym, pomniejszonym odbiciem społeczeństwa) próby, postarać się o uzyskanie szczerej odpowiedzi czy dobrze ułożyć pytanie. Pamiętacie sytuację sprzed kilku lat, gdy pojawiła się ploteczka o tym, iż Leszek Balcerowicz ma plan założyć partię i ta partia na drugi dzień dostała 11% w sondażu? Wszystko dlatego, że pytanie było źle zadane (o ile dobrze pamiętam, nie “Na kogo odda pan/pani swój głos?”, tylko “Czy jeśli w najbliższych wyborach wystartuje partia Leszka Balcerowicza, jest pan/pani gotowy/a oddać na nią swój głos?”), a to drastycznie zmienia wyniki.
Sondaże wpływają też na mobilizację wyborców oraz pośrednio na to, na kogo oni zagłosują. Zacznijmy od drugiej części. Znacie prawdopodobnie syndrom głosu straconego: Adaś chciałby zagłosować na partię Chopina, bo kocha Chopina i słuchać, ale widzi w telewizorze, że jej słupek sięga ledwo 4% i pewnie nie przekroczy progu, a głos ma się tylko jeden, dlatego Adaś oddaje swój głos na partię Zenka M., którego słupek sięga grubo ponad 25% i jest pewniaczkiem do wejścia do sejmu. Mogłoby się okazać, że gdyby wszyscy ludzie o takich preferencjach zagłosowali bez znajomości sondaży, partia Chopina przekroczyłaby próg i zagrała na nosach konkurencji, ale w tym wypadku dostęp do informacji paradoksalnie nie optymalizuje wyboru i to w oczach zielonych widać iskrę triumfu. Z drugiej strony jeśli partia Chopina przy faktycznym poparciu na poziomie ~5% miałaby wtyki w mediach i wypuszczała przez nie zmanipulowane sondaże, wedle których dostaje 7-8%, mogłaby sobie zapewnić przekroczenie progu, gdyż ludzie nie baliby się stracenia głosu.
A