Mirki, dziwna sytuacja. Dziś rano szedłem do sklepu osiedlowego na rogu, skończyło mi się mleko, chleb i bułki, kupiłem też zgrzewkę wody mineralnej oraz ulubione konserwy mięsne Krakus.
Kiedy wyszedłem ze sklepu z pełną torbą drogę zablokowało mi dwóch mężczyzn ubranych w mundury wojska polskiego. Kiedy grzecznie ich przeprosiłem i chciałem ominąć zatrzymali mnie i powiedzieli, żebym k---a stał i nie zadawał pytań. Następnie mnie przeszukali i wylegitymowali, bo takie mieli rozkazy.
Powiedzieli mi, że konfiskują zawartość mojej torby, gdyż zawiera przedmioty, które nielegalnie mogą pomóc nachodźcom na białoruskiej granicy.
Zarekwirowali też moją kartę Revolut: będą badać, czy nie jestem białoruskim szpiegiem gdyż posiadam środki płatnicze z zagranicznego banku (dodatkowo nierezydującego w UE i powiązanego z rosyjskimi oligarchami).
Kiedy wreszcie mnie przepuścili, na odchodne dostałem z desanta w plecy. Nery mnie co prawda bolą, ale jestem im wdzięczy, że bronią granic. Jesteśmy przecież w stanie wojny hybrydowej, nie kinetycznej, a oni są już wkurzeni działaniami tej dziennikarskiej piątej kolumny. Gdyby był prawdziwy stan wojenny mógłbym spokojnie dostać kulkę w łeb, ale jako patriota też bym im za to podziękował. Ludzie, którzy nigdy nie byli w wojsku tego nigdy nie zrozumieją.
Akcja działa się w Warszawie na ulicy Górczewskiej.
Kiedy wyszedłem ze sklepu z pełną torbą drogę zablokowało mi dwóch mężczyzn ubranych w mundury wojska polskiego. Kiedy grzecznie ich przeprosiłem i chciałem ominąć zatrzymali mnie i powiedzieli, żebym k---a stał i nie zadawał pytań. Następnie mnie przeszukali i wylegitymowali, bo takie mieli rozkazy.
Powiedzieli mi, że konfiskują zawartość mojej torby, gdyż zawiera przedmioty, które nielegalnie mogą pomóc nachodźcom na białoruskiej granicy.
Zarekwirowali też moją kartę Revolut: będą badać, czy nie jestem białoruskim szpiegiem gdyż posiadam środki płatnicze z zagranicznego banku (dodatkowo nierezydującego w UE i powiązanego z rosyjskimi oligarchami).
Kiedy wreszcie mnie przepuścili, na odchodne dostałem z desanta w plecy. Nery mnie co prawda bolą, ale jestem im wdzięczy, że bronią granic. Jesteśmy przecież w stanie wojny hybrydowej, nie kinetycznej, a oni są już wkurzeni działaniami tej dziennikarskiej piątej kolumny. Gdyby był prawdziwy stan wojenny mógłbym spokojnie dostać kulkę w łeb, ale jako patriota też bym im za to podziękował. Ludzie, którzy nigdy nie byli w wojsku tego nigdy nie zrozumieją.
Akcja działa się w Warszawie na ulicy Górczewskiej.
#mecz #zlotapilka