Oops!... I did it again... And again! Czyli Polska objechana po raz trzeci! 8238km w miesiąc, czyli ciut ponad 265km dziennie. Dziękuję, dobranoc. Dzięki za kibicowanie i wsparcie na całej trasie w ten czy inny sposób! Podobało się?
Trzy ostatnie dziewczyny z którymi się spotkałem. 1. Samotna matka z dzieckiem (o dziecku dowiedziałem się dopiero u niej w mieszkaniu) 2. 16 letnia moja daleka kuzynka (a miała 19 wpisane i w ogóle jej nie znałem) Teraz wylosowalem dziewczynę z zaburzeniami osobowości i z myślami samobojczymi.
Dzisiaj zmarł pacjent. Codziennie ktoś umiera. Ale dziś pierwszy raz towarzyszyłam w resuscytacji. Na moich oczach pacjent "złapał się za serce", dostał drgawek i zatrzymał się. Nagła śmierć sercowa. Reanimacja nieudała się. Trzymałam się dzielnie cały dzień. Teraz pękłam. To kolejne obciążenie psychiczne. Wiem, że to moja praca i takie jest życie. Ale każdy z nas personelu medycznego ma uczucia. I przeżywa to na swój sposób po pracy. Jesteśmy tylko ludźmi a
Ups I did it... #drozdzowkarze znów atakują... 1025km bez spania, bez przerw innych niż żarcie, fizjologiczne, sklepy itd. Również bez jazdy na kole. Z #krakow nad #morze. 39h netto, trochę ponad 26km/h średnia. 5164m w górę, żeby nie było za łatwo. Pierwszy dzień bajka, drugi pogodowa tragedia. Ale się udało. Dzięki za kibicowanie.
#anonimowemirkowyznania mirki spod #tinder uważajcie. zawsze uprawiajcie seks w gumce a w trakcie nigdy jej nie zdejmujcie! mnie poniosło po alko i zdjąłem na parę minut i skończyłem z chlamydiozą...
@GramofonPannyJanki na przyklad: panna zerwala z gościem paroletni związek. A jej byly robil skok w bok na potęgę podczas ich zwiazku. Gościu mógł ja czymś zarazić a ona by o tym nie wiedziala.
@konstruktywny_krytyk: Waze nikt nie używa, a szkoda bo nie ma tak topornego interfejsu jak Yanosik który jest po prostu tragiczny. Yanosika ratuje wyłącznie duża baza użytkowników.
@LuckyLuq: no album super, chociaż wydaje mi się że 'burn the witch' jednak najsłabszy. Ful stop na razie jest moim faworytem chociaż dopiero drugi raz słucham całość
A ja myślałem, że nieczytelne recepty poszły do lamusa z chwilą wprowadzenia komputerów u lekarzy. A tu zonk ( ͡º͜ʖ͡º) #heheszki #lekarz #humorobrazkowy
Niedzielny poranek. Czytam komentarze pod artykułami o młodych lekarzach i krew mnie zalewa. Społeczeństwo nie ma zielonego pojęcia o tym jak wygląda nasza praca. Z jaką ilością absurdów musimy się zmierzyć w swojej codziennej pracy. Postanowiłem wam opisać jedną z patologicznych sytuacji z mojego byłego szpitala, aby chociaż trochę przybliżyć system opieki zdrowotnej w Polsce.
Jak niektórzy z was pewnie wiedzą jestem lekarzem rezydentem w trakcie specjalizacji z psychiatrii. Dotychczas pracowałem w dużym szpitalu psychiatrycznym na obrzeżach naszego kraju. Szpital na około 500 osób, w tym nie tylko oddziały psychiatryczne, ale również osoby w ciężkim stanie somatycznym (starsi, przewlekle chorzy ludzie, czesto po udarach). Ludzie w nocy i świeta jakoś nie chcą przestać chorować więc ktoś musi dyzurować. Na 500 pacjentów jest jeden lekarz. Drugi teoretycznie pod telefonem, ale to raczej czysta teoria, bo albo nie odbierze, albo bedzie za 30 minut kiedy już nie będzie potrzebny. Zależy kto ma ten dyżur "pod telefonem". Szpital kompletnie bez zaplecza somatycznego: czasem na oddziale był ratownik, a czasem nie. W apteczce problem z lekami ratującymi życie (dyrektor powiedział że adrenalina sie przeterminowuje i nie jest w takim razie potrzebna !!! Gaśnice też się przeterminiowują, ale jakoś się je kupuje...) Defibrylator - były dwa. Jeden w wiecznej naprawie, drugi "gdzieś jest lecz nie wiadomo gdzie". Pal licho - i tak z tego co widziałem mało kto był w stanie go obsłużyć prawidłowo. A teraz najlepsza część:
W stanie zagrożenia życia pacjenta należy przewieźć do innego szpitala. Niestety szpital nie posiadał karetki "S" tylko miał ją zakontraktowaną w miejscowości oddalonej o ponad 100 km! Przyjazd karetki do naszego szpitala zajmował ponad 2 godziny. Oczywiście były bliżej karetki, ale ta była najtańsza, a przecież trzeba oszczędzać. To nie koniec. Wezwanie takiej karetki to spory koszt (pare tys złotych) więc jak się ją już na dyżurze wezwało to następnego dnia trzeba się było tłumaczyć na dywaniku. Moja koleżanka musiała napisac 2 stronicowy elaborat dlaczego wezwała transport. Serio - lekarz musi sie tłumaczyć dyrektorowi który nie ma pojecia o medycynie dlaczego wezwał karetke. Żeby oszczędzać nakazał dzwonić po karetkę systemową w takich sytuacjach. Oczywiscie prawo zabrania wysyłania karetki systemowej do szpitala i zazwyczaj dyspozytor odmawiał. Wtedy należało dzwonić do koordynatora i prosić o pozwolenie. W zależności na kogo się trafiło on albo pozwalał albo nie. No i wyobraźcie sobie sytuacje: Pacjent ma zawał, a ja zamiast udzielać mu pomocy użeram się z dyspozytorem , koordynatorem itd przez telefon, a to wszystko trwa długie minuty, przez które powinienem pacjenta choćby monitorować. A teraz jak dyspozytor odmówi to musze czekać 2 godziny na "naszą" karetkę. Ach zapomniałem ! Szpital ma karetkę. Tzn ma samochód pomalowany jak karetka. W środku nie ma nic. Tlen nie działa, samochód jest za niski żeby nawet płyny podłączyc.
@delirium_tremens: Mam znajomych studentów medycyny - dzieci lekarzy, którzy mają niezłe zaplecze na start np. w postaci prywatnych gabinetów i renomy nazwiska. Uczą się języków, żeby od razu po studiach wyjechać do Niemiec lub Norwegii. Dlaczego? Żeby pracować jak ludzie. Widzą swoich rodziców, którzy pracują nawet po 80h w tygodniu, a w domu jedynie śpią, a i to nie zawsze. Wszystko kosztem własnego zdrowia, a później i tak Janusze potrafią
#wroclaw
źródło: comment_kg1bg4aHTpPWXkrLthuxgvkqA7EudBGV.jpg
Pobierz