jakiś facet o imieniu piter zdołał przeskoczyć przez skakankę 12000 razy, w godzinę naprawdę, to światowy rekord, sprawdziliśmy spotifaj premium na pewno by mu się spodobało zamiast 6 przeskoków na godzinę w premium można przeskakiwać do woli pomijaj utwory tyle razy ile ci sie podoba
@Spofity: Kupiłeś znaczek "bitcoin", bo z bitcoinem revolut nie ma nic wspólnego, no ale przynajmniej wyświetla ci taką samą cenę tego znaczka jak btc, więc tyle z tego dobrego.
Ukończyłem arcydzieło fabularno-rozgrywkowe jakim jest RDR2 w wersji na PC i chciałbym uszczęśliwić w moim rozdajo jedną osobę której oddam grę na własność razem z całym kontem ROCKSTAR na którym się znajduje. Losowanie odbędzie się mniej więcej za 24h przez mirkorandom, którego coś nie mogłem ogarnąć przy ostatnim losowaniu więc być może kogoś z zainteresowanych będę musiał poprosić o pomoc w obsłudze tego narzędzia.
@comehugme a ja właśnie zabieram się do drugiego przejścia, aktualnie ściągam pirata ze strony fitgirl, bo social club(appka i strona) mi się nie otwierają i nie mogę pobrać oryginalnej wersji, która kupiłem :D
@rales: wuefista to najlepsza praca w szkole, w--------i czesterfielda niebieskiego, popatrzy na d------i, 3 godziny gały z młodzikami 2 z licealistami i s-------a na chate
@toodrunktofuck: wuefista ma o tyle fajnie, że w sumie w żaden sposób nie musi "zabierać" pracy do domu, sprawdzać kartkówek, zeszytów czy przygotowywać się na kolejny dzień pracy. Po wyjściu ze szkoły po prostu ma wolne. Co prawda korków nie ma, ale prawie zawsze nauczyciele wfu po godzinach dorabiają na sks-ach, jako instruktorzy, trenerzy, sędziowie, "pilnujący" orlików czy ratownicy na basenach
@Exxan: Pilem kazdego monstera z mozliwych (i dostepnych w pl/de), wiekszosc smakuje jak woda z takim slodkawym posmakiem jakby rozpuszczonej tabletki witaminy C, taki dziwny posmak. A ludzie sie tym podniecaja jakby to niewiadomo co napoj bogow byl xD
Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał. Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał. Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem p--o — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał. Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał. Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.
Witamy! Dzień 7. Ptaszek zrobił się dość niesforny, całkiem sprytnie ucieka przed chwytem i zaczyna energicznie trzepotać skrzydełkami. Coraz trudniej zrobić mu zdjęcie. Podczas tego, które dodaję do wpisu narobił mi gnojek na rękę... W każdym razie, nie gniewam się. Na śniadanie wjechał ser, na drugie ser + robaki, później znowu ser i pojenie w międzyczasie. Co ciekawe, to po wsadzeniu go do kółeczka (stąd taśma w której siedzi na filmie) jest
@JAI2L9LAD: pana Bosaka pozdrawia nie-rodzina homoseksualna, której idzie lepiej spełnianie obowiązków rodziny niż panu Bosakowi ( ͡°͜ʖ͡°) 2 razy lepiej.
@Nieprzyjazny_Ziemniak: chciałem tylko dodać, że nie uważam, że posiadanie dzieci to jakiś warunek konieczny do bycia "rodziną", ot wpisuje się w szurniętą logikę prawaków.
Historia jest dość długa, nużąca i w ogóle nie śmieszna. Nie liczę na lajki, bo nie wierzę, że ktoś może lajkować takie g---o. Jeżeli ktoś przez to przebrnie i zostawi komentarz, pogratuluję osobiście.
Niepełnosprawni mają w życiu łatwiej. Tak stwierdziłem po 16 latach mojego s-----------o żywota. Nie handlujcie z tym, bo to prawda. Państwo płaci pieniądze za Twoje wady. Pracodawcom wszystkie instytucje liżą dupę, byle tylko ktoś Cię zatrudnił. Dopłacają do Twojej pensji, dbają przepisami żebyś tylko się k---a za bardzo nie przemęczył. Ulgi na przejazdy, imprezy kulturalne, masa udogodnień, tylko dlatego że jesteś wadliwym przedstawicielem gatunku. We wszystkich talent show, niepełnosprawni są zawsze w ścisłym finale, choć widać że k---a kaleczą rzemiosło, ale wszyscy zachwyceni, bo jakoś daje radę. Celebryckie k---y wylewają hektolitry łez, przytulają (widać że z dystansem) bo potem mogą mówić, jak bardzo kochają niepełnosprawnych, tylko c--j wie za co. Żeby też zaznać tyle dobra, postanowiłem zostać niepełnosprawnym. Zacząłem się zastanawiać, jakim niepełnosprawnym mógłbym być. Odrzuciłem paraliże i upośledzenie umysłowe, bo na to trochę za późno, choć nauczyciele twierdzą, że upośledzony jestem na 100%. Brak rąk czy nóg też nie wchodzi w grę. Niepełnosprawny a niesprawny, to jest jednak różnica, którą nawet ja wyczuwam. Zostanę głuchoniemym. Tak. To już postanowione. Takim tylko udawanym, żeby spijać śmietankę płynącą ze statusu, ale mimo wszystko cieszyć się życiem i czerpać z niego garściami. By realizować swój plan, zapisałem się do Związku Strzelców. O------------m się z tymi stulejarzami po lasach, śpiewałem przy ogniskach te ich z-----e piosenki, wszystko po to, żeby zdobyć granat ćwiczebny - hukowy. Gdy już go miałem, zamknąłem się w piwnicy, wyjąłem zawleczkę i stanąłem na baczność, jak bohaterski żołnierz wysadzający się razem z tabunem nieprzyjaciół. O ile dobrze pamiętam to jeszcze salutowałem. Obudziłem się w szpitalu. Czułem się całkiem dobrze. Nie widziałem na jedno oko, ale okazało się, że to mój stary mi p-----------ł jak byłem nieprzytomny. Nie czułem się źle, najważniejsze, że byłem totalnie głuchy. Pozostało tylko być niemym. Nie odzywałem się do nikogo. Przychodziło to z łatwością, bo zawsze byłem aspołeczny i w sumie nikt ze mną nie gadał. Nie mówiłem i c--j. Zgodnie z tym co wyczytałem w necie po takim szoku po kilku dniach zaczynałem odzyskiwać słuch, do czego oczywiście się nie przyznawałem. Trwałem w milczeniu jak grób. Robili mi setki badań, lekarze twierdzili że powinienem słyszeć, a mówić przecież do k---y nędzy nie zapomniałem. Ostatecznie stwierdzono, że mowa mogła zaniknąć w wyniku szoku pourazowego, ale być może z czasem powróci. Głuchota też powinna ustąpić. Tak więc czasowo jestem niesłyszący i niemówiący, czyli w sumie głuchoniemy. Osiągnąłem swoje cele, ale tylko czasowo, tak jak czasowa była moja głuchoniemość, czy tam k---a głuchoniemowość. Rodzice zrozpaczeni. C--j wie czego, wszak się do mnie nigdy w ogóle nie odzywali, a teraz wielce zmartwieni, że nie słyszę. Ojciec cały czas się wydziera z pytaniem, na c--j odpalałem ten granat w piewni, matka płacze, że pewnie chciałem skończyć ze sobą i żeby nie darł na mnie ryja, bo mogę próbować z gazem w domu i wszyscy wylecimy w powietrze. Ja stoję cały czas zdziwiony i udaję że nie słyszę i nie mówię, bo udaję że nie mogę wykrztusić ni słowa.
Współczuję młodym dzisiejszych czasów, kiedy nie było internetu i komórek wszystko było łatwiejsze, poznawało się dziewczyną, spotykało się z nią, pojawiała się sympatia i ze zwykłej znajomości rodziło się uczucie i związek, wszystko działo się w bardzo naturalny sposób. Dziś jak przeglądam takie portale i widzę wymagania i opisy osób tam zarejestrowanych, to mam wrażenie że wszystko jest takie płytkie, miałkie i bezuczuciowe, liczy się tylko tania rozrywka, lans, kasa i s--s,
@MateuszHadeusz: młodym komu współczujesz? mężczyznom. Dla kobiet te czasy to najlepsze co może być. Internet po prostu zweryfikował, że wartość kobiety na rynku matrymonialnym jest 100x wyższa niż mężczyzny. I w ten sposób kobieta 5/10 na spokojnie może mieć wymagania na 8/10, a nie analogicznie na chopa 5/10.
@becvvv: to niestety też prawda. Chłopcy mają dość brania udziału w wyścigu o najlepsze d--y wyglądem, skillami, pieniędzmi, dynamicznością, więc obniżają poprzeczkę i celują dużo niżej od siebie dla świętego spokoju. Dosyć powszechne dzisiaj.