Taki #gownowpis i #rozkminy z rana. Czy odpadające płytki na tarasie / schodach to standard nie do uniknięcia i rozwiązanie, które zawsze kończy się tak jak na zdjęciu?
Nie, żebym coś takiego planował, ale w weekend byłem u znajomego w 3-letnim domu (bliźniaku) i tak właśnie prezentował się jego taras (zdjęcie poglądowe). Podobnie jest u mojego wujka w 10-cio letni domu czy moich rodziców w 20-letnim a dzisiaj o to samo pytał jeden z mirków. I nie oszukujmy się, każdy widział coś takiego na własne oczy ;)
#anonimowemirkowyznania TLDR: Ku przestrodze, przez myślenie fiutem, a nie głową straciłem bardzo dobrą i dobrze płatną pracę i popadłem w alkoholizm.
Zapomnijcie pasy, bo historia jak z filmu, choć ją skróciłem tutaj, bo mi wyszedł za długi elaborat. Wszystko zaczęło się w 2018 roku. Na początku roku zatrudniłem do swojego zespołu asystentkę (nazwijmy ją Klaudia), bo mieliśmy już tyle obowiązków, że często pracowałem po 10-12h i głownie wieczorem przez różnice czasu miedzy EMEA, a US i pod naciskiem narzeczonej ("żeby praca nie była u nas trzecią osobą w związku"). Z racji pracy zdarzało nam się razem (tzn. mi i asystentce, nie narzeczonej) podróżować w delegacje, głownie do USA (średnio raz na kwartał). Siłą rzeczy bardzo dobrze się poznaliśmy, bo ściśle razem współpracowaliśmy. Oczywiście była to relacja czysto profesjonalna, nigdy nie myślałem o niej w innych kategoriach. Niestety mimo to, że miałem osobę do pomagania mi w sprawach administracyjnych, zawsze było co robić i jakoś nie specjalnie skróciłem czas pracy. Oczywiście narzeczona (nazwijmy ją Aneta) miała o to wieczne pretensje i był to punkt zapalny do naszych kłótni. Apogeum nastąpiło pod koniec roku. Pamiętam dobrze do dziś tę sytuację, przygotowywaliśmy się wtedy do domknięcia deala, siedmiocyfrowa kwota i koniecznie chcieliśmy to zaksięgować w ostatniom kwartale. Siedzieliśmy nad tym prawie cały weekend przed Bożym Narodzeniem i w poniedziałek (wigilia). Wiec w ten ów poniedziałek skończyłem pracę ok. 21.00 (przypominam, że był to 24 grudnia) i pojechałem do domu (tak, to były czasy, kiedy jeszcze pracowało się z biura). Stanąłem przed domem i czekam, aż drzwi garażowe się otworzą i wtedy już zobaczyłem, że coś jest nie tak, oba miejsca w garażu puste. Pierwsza myśl... gdzie Aneta o tej porze w wigilie mogła pojechać? Zaparkowałem, wszedłem do środka, a tam zastałem list. "że ona już dłużej tak nie może", "że mnie wiecznie nie ma" itd. Rzeczy jej jeszcze były. Napisała, że musi to sobie przemyśleć i żebym dał jej tydzień czasu, na przemyślenie. Tak też zrobiłem. Mieliśmy się zobaczyć w Sylwestra. Nadszedł poniedziałek, byłem pewny, że Aneta przyjedzie i będzie wszystko jak dawniej. Owszem, przyjechała, ale żeby mi oddać pierścionek i spakować swoje rzeczy.
#anonimowemirkowyznania Spierdon i prawiczek here. Na codzien pracuje zdalnie w jednej firmie i nikomu nie rzucam się w oczy. Lecz ostatnio zachciało mi się integracji z resztą zespołu i postanowiłem wyjść z nimi na typowe normickie wyjście do pubu. Już na samym posiedzeniu było źle bo karynki wyczuły moje #!$%@? i zaczęły się ze mnie podsmiechiwac. Jakoś to przeżyłem, nawet coś z nimi gadając. Jednak na koniec jak już jedna wychodziła postanowiła się ze mną przytulić na pożegnanie. W tym momencie zadziałał mój prawicki odruch i po takim kontakcie z kobietą, stanął mi. Karynka była już podpita więc ten przytulas trwał dość długo. Niestety prawdopodobnie to poczuła, bo nagle się speszyła i po jej minie było widać że to wyczuła.
Boje się teraz że ona serio to poczuła i opowiedziała to swoim psiapsia, przez co będą miały ze mnie bekę już całkiem, w dodatku uznają mnie za jakiegoś zboka. Bardzo żałuję teraz tego wyjścia, które miała podbudować moja pewność siebie, a wyszło dokładnie na odwrót. Eh a mogłem sobie tego wieczoru jeść chipsy i grac na kompie nie wadząc nikomu.
Nie chce mi się farbować włosów ale myć ich też mi się nie chce bo nie mam wanny i muszę cała iść pod prysznic jakbym miała wannę to bym się schyliła i umyła włosy i już ( ͡°ʖ̯͡°) #depresja czy #lenistwo
COŚ #!$%@? mi miejsce na dysku C. Zostawia mi bez przerwy kilka mb/kb miejsca albo 0. Jak dojść, co mi zawala tak dysk? Sprawdzam narzędziami windowsowymi, ale #!$%@? pokazują. #!$%@? można dostąć #windows
źródło: comment_1649097083TH38QJIKNTN2XgvMESkdeg.jpg
Pobierz