Wczoraj w gorących był wpis mirka @teflon_z_patelni_mi_smakuje o creepy piosence śpiewanej mu przez dziadka, która opowiadała o ojcu mordującym własne dzieci. Ponieważ mam za dużo wolnego czasu to z pomocą wujka Gugla i starych gazet udało mi się ustalić, o co chodzi i o czym mówi ten tekst. Wyszedł dość długi wpis, więc nie odpowiadam w komentarzu, tylko piszę nowy post, nie wiem czy i jak wołać plusujących.
Co do samej piosenki.
Co do samej piosenki.












- Mama, ale jak to włanczam to nic się nie dzieje.
(Już mi dyga brewka...)
- Bartuś, ale nie włanczaj tego bo może to ma być WYŁĄCZONE.
- Ale jak mam sprawdzić jak to działa bez włanczania???
(No i c--j, brewka dygnęła ponad poziom)
Aż poszedłam rozchodzić żenade ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)