
Czy zastanawialiście się kiedyś jaki jest poziom promieniowania jonizującego na płycie reaktora typu czarnobylskiego? Sprawdziliśmy to jakiś czas temu osobiście na przykładzie Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej, a dokładniej to reaktora RBMK-1500 w pierwszym energobloku, który dziś znajduje się w daleko posuniętym demontażu i wejście tam jest już niemożliwe.
Wówczas uzyskaliśmy pozwolenie wniesienie podręcznego dozymetru Gamma-Scout, którym prowadziliśmy pomiary na terenie całego obiektu. I wbrew powszechnej opinii zarówno teren wokół, jak i korytarze czy pomieszczenia w elektrowni są całkowicie czyste. Poziom promieniowania wynosi tam dokładnie tyle samo, co w Polsce (około 0,15 μSv/h).
Radiacja wzrosła tylko w jednym miejscu - hali reaktorowej. Do ostatniego momentu dozymetr pokazywał normalne wartości, jednak liczby na wyświetlaczu wzrosły od razu, gdy zza rogu wyłonił się reaktor jądrowy. Na wejściu poziom promieniowania wynosi około 2 μSv/h i rośnie do 4 μSv/h w centralnej części płyty reaktora. Przy bezpośrednim pomiarze przy otworach wartości rosną do 9 μSv/h.
I to by było w sumie na tyle, gdyby nie fakt, że ten reaktor już wtedy znajdował się w początkowej fazie rozbiórki. To dało nam możliwość pomiaru pod 100-kilogramowymi bloczkami, których zadaniem było m.in. blokowanie radiacji z kanałów paliwowych. Znajdowały się w nich pręty paliwowe z pastylkami uranowymi, jednak część z nich została już wyciągnięta i przeniesiona do specjalnego składowiska. Kanały pozbawione prętów były zasłonięte plastikowymi dekielkami zabezpieczającymi przed wpadnięciem do środka niepożądanych elementów - pomiar centralnie nad wyjściem z kanału wykazał 50 μSv/h.
Przy znajdujących się niedaleko pojemnikach na radioaktywne odpady zmierzyliśmy od 20 do 30 μSv/h, natomiast przy odpływach znajdujących się w podłodze obok reaktora około 32 μSv/h. Z kolei czopy prętów paliwowych, czyli ich górne części umożliwiające chwycenie pręta przez specjalną maszynę wykazywały około 5-6 μSv/h.
Maksymalna zmierzona przez nas wartość promieniowania jonizującego wyniosła więc 50 μSv/h, co daje ponad 330 krotność normalnego poziomu promieniowania w Polsce. Brzmi groźnie, jednakże to liczby dalekie od jakichkolwiek zagrożeń dla zdrowia. Jako przykład warto podać miejscowość Ramsar w Iranie, gdzie naturalny poziom promieniowania wynosi nawet 100 μSv/h. Z kolei w lecącym samolocie radiacja wynosi 3-4 μSv/h, jednak przyjmowana jest przez dłuższy czas. A czas ekspozycji ma duże znaczenie.
I tak podczas wizyty na reaktorze jądrowym typu czarnobylskiego w Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej nasze ciało otrzymuje około 5 μSv, natomiast podczas 3-godzinnego lotu samolotem około 10 μSv. Z jakiegoś jednak powodu wszyscy boją się elektrowni jądrowych, a nikt nawet nie wie o radiacji na wysokości kilku kilometrów.







Komentarze (38)
najlepsze
źródło: 82wds0
PobierzTak.
Meh... zastanawiałem się i sprawdziłem. U źródła czyli właśnie w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Proszę, płyta trójki. Jak widać sieje trochę mocniej niż u konkurencji ( ͡° ͜ʖ ͡°)
źródło: 20181120_10-24-23__2Q4A0430
Pobierzźródło: 20181120_10-25-45__2Q4A0431
Pobierzźródło: 20181120_10-23-58__DSC05087
Pobierz@Sweet-Jesus
Himalaiści na szczytach ośmiotysięczników też otrzymują więcej?
Na akcji górskiej czasem przebywają po kilka tygodni
Cóż, wydaje mi się że ten powód to 1986 i 2011 rok. O ile pierwsze zdarzenie to w dużej mierze błąd ludzki, tak Fukushima to skutek trzęsienia ziemi i na to już człowiek wpływu nie ma. Choć uważam że elektrownia jądrowa to świetne źródło produkcji prądu, trzeba powiedzieć że mimo wielu nowoczesnych zabezpieczeń zawsze jest ryzyko że coś pójdzie nie tak, a wtedy
Czernobylem straszą przy każdej okazji, a o takim banqiao, biophalu czy minamacie to mało kto nawet wie.
Projekt demontażu i dekontaminacji elektrowni jest finansowany ze środków Międzynarodowego Funduszu na rzecz Wsparcia Likwidacji Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej. Docelowo po elektrowni nie zostanie zupełnie nic a tam gdzie teraz stoją reaktory RBMK-1500 to będzie