Przyjechaliśmy, jak zawsze, z wielką torbą produktów, bo od lat pomagaliśmy jej i innym babuszkom przetrwać w tym radioaktywnym świecie. Niestety, tym razem nikt nas już nie witał, pies Muchtar nie szczekał a podwórze powoli zaczynało zarastać. Od innej Samosiołki z tej samej wioski dowiedzieliśmy się, że Maria zmarła dwa tygodnie wcześniej.
Maria nie miała łatwego życia. W 1986 roku została przymusowo ewakuowana w wyniku katastrofy w pobliskiej Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, zaś jej wioska Kupowate znalazła się na terenie zamkniętym. Nie chciała wracać, bo rozumiała, że życie już nigdy tam nie wróci, lecz jej mama tak bardzo nalegała, że przyjechała razem z nią. Niestety, niedługo potem matka zmarła a Maria została sama.
Przez
Doniesienia o skażeniu promieniotwórczym zazwyczaj kojarzą nam się z Fukushimą czy Czarnobylską Strefą Wykluczenia. Jednak rzadko kiedy wspomina się o dwóch najniebezpieczniejszych miejscach na świecie: jeziorze Karaczaj oraz zatoce Cywolki. Miejsca te łączy jedno. Oba są tworami komunistycznego reżimu, który za wszelką cenę starał się ukrywać swoje błędy i niepowodzenia.
Zatoka Cywolki znajduje się na północnych rubieżach Rosji, na wyspie północnej wchodzącej w skład Nowej Ziemi. Te skute lodem pustkowia od początku był miejscem owianym tajemnicą. Aleksander Sołżenicyn w swoim dziele „Archipelag gułag” wspominał, że Nowa Ziemia była miejscem zsyłki więźniów oskarżonych o działalność kontrrewolucyjną. Podkreślał zarazem, że nikt kto tam trafił już stamtąd nie wrócił. Obecnie nie ma żadnych dowodów na istnienie na Nowej Ziemi obozów pracy, lecz jej niedostępność i późniejsze wydarzenia sprawiają, że na zawsze pozostanie to jednym z sekretów stalinizmu.
Interesująca