Australia nie chce samochodów elektrycznych? "Są praktycznie bezwartościowe"
Na rynku samochodów elektrycznych w Australii doszło do poważnego załamania cen, a największymi przegranymi są ci, którzy już zainwestowali w te pojazdy donoszą tamtejsze media.
Filemon89 z- #
- #
- #
- #
- 146
- Odpowiedz
Komentarze (146)
najlepsze
Ok, niektórym do przedłużania kuśki.
co to za inwestycja?
stracili bo ceny nowych spadły? ale co? przestały przez to jeździć, czy zaczęły się bardziej psuć ?
o czym jest ten artykuł? chyba na fali jechania na elektryki...
@PiotrFr: że niby spaliniaki nie mają klimy i ogrzewania? xD Już nie wspominając o tym, że w elektryku drenuje to baterię.
@Jakub-Johnstone: gdyby nie odpały unijne w kwestii emisji co2 i sztuczne promowanie elektryków to ceny byłyby zgoła odmienne.
jak w Australii to raczej tak
Jeśli samochód nie zarabia na właściciela to raczej ciężko taki wydatek nazwać inwestycją.
@andrzej67: Wydaje mi się że tu chodzi głównie o to jedno zdanie:
Ogólnie w przypadku 10 letniego auta spalinowego - znajdziesz jeszcze na niego jakiegoś kupca (szczególnie jak jest dobrze wyposażony) bo wiadomo że to
@zabbii: Ale to chyba nie tylko problem Australii. Nawet u nas, ze względu na problem z ładowarkami, przyjęło się że elektryk ma sens tylko do codziennej, lokalnej jazdy bo dalsza podróż i ładowanie na trasie może się okazać niepotrzebną stratą masy czasu. A najlepiej jak masz dom, własną ładowarkę i PV.
Wg mnie mimo wszystko elektryki z
@BigDaddyy: To słońce świeci tylko w domu? Po prostu fotowoltaikę zainstaluje się na dachu "w pracy" i tam będzie ładować samochody. Fajny bonus dla pracownika - darmowe ładowanie samochodu, firmę to będzie kosztować jedynie tyle, co instalacja paneli fotowoltaicznych. Znacznie taniej niż inne rodzaje bonusów. W takiej Norwegii większość firm pozwala ładować się z firmowego gniazdka.