to musiało kiedyś nastąpić, ludność świata z wyjątkiem Afryki zaczyna spadać, więc nie trzeba już budować na trzy zmiany, materiały budowlane pier..olną cenowo na pysk, a budowlaniec będzie błagał, żeby pracować za pół stawki, deweloper i pani z biura nieruchomości będą pytali, czy nie chcemy czegoś z avonu
@mmafame czysty dowód na to że w obecnej cenie mieszkania jest zawarty kredyt. Gdyby je tak ograniczyć fest to by się okazało że można kupić mieszkanie po 5 latach pracy na etacie ¯_(ツ)_/¯
Ja mam inne zdanie. Ceny mieszkań w dużych miastach nie spadną. Po prostu nowe osiedla nie budowane by sprzedać, a pod wynajem. W Warszawie jest nadal deficyt mieszkań.
@Mayk3: pewnie chodziło mu o deficyt fajnych mieszkań. Wszystko wygląda fajnie w tabelkach, a jak chcesz coś kupić to się okazuje, że nie ma z czego wybrać. A niby tyle ofert
Wykopki, ceny mieszkań spadną i już spadają ale tych, które i tak nikt nie chciał kupować lub kupował jako 2 czy 3 na wynajem. W mojej lokalizacji czyli miasto powyżej 1 mln wyróżniłbym 3 typy mieszkań (oczywiście podział jest na potrzeby tego wpisu bo można dzielić na setki różnych kategorii):
1. Nowe od developera, budowane zwykle na obrzeżach miasta z dojazdem do pracy minimum 1h i brakiem infrastruktury - tutaj mamy totalną
@szaloneneutrino: ma sens, bo bogaci się bogacą, a biedni spłacają kredyty lub wynajmują. Ci bogaci nie mają limitu, im więcej mieszkań kupią za gotówkę i wstawią na rynek najmu tym lepiej. Dzietność nie ma tutaj nic do rzeczy - co najmniej 50% zakupów to inwestycje "na przyszłość", a nie kupowanie, aby zapewnić sobie dach nad głową. No i mieszkanie to taka inwestycja na minimum 20 lat.
Jak ma cena spadać jeśli przy tym poziomie inflacji wszystko idzie w górę? Realy? Korekty ceny o 1-5% nazywacie spadkiem? Heh dalej liczcie na tanie mieszkania
Będą, tylko ku niepocieszeniu wielu ludzi - w mniej atrakcyjnych miastach i okolicach. Rzecz w tym, że prawie każdy chce nie tylko mieszkać w dużych miastach, załóżmy w Warszawie, ale też w dobrze usytuowanej okolicy - w pobliżu metra, parków etc. Mieszkania w takich lokalizacjach nie tanieją, a nawet, jeśli teraz deweloperzy są skłonni do negocjacji to nadal zapłacimy więcej, niż dwa lata temu. Prosty przykład - kupiłem mieszkanie chwilę przed pandemią
@mk321: Ale ja nie pisałem nic o zakupie na obrzeżach. Obrzeża są z definicji nieatrakcyjne.
A kiedy nikt ich nie potrzebuje? Jak wszyscy pracują zdalnie.
@mk321: Śmiem twierdzić, że szczyt pracy zdalnej za nami. Z uwagi na powroty do biur będzie trend przeciwny (korekta, że tak powiem) przez pewnie co najmniej kilka lat.
(co jest trochę niezrozumiałe, szczególnie w dobie pracy zdalnej).
@JanZbedny: że co? Otoczyłeś się chyba pewna banką, znaczy ludźmi, z którymi pracujesz (zdalnie). Zastanów się jaki procent pracownikow ma możliwość pracy zdalnej. Usługi typu fryzjerzy, panie od paznokci, służby mundurowe, pracownicy magazynowi, każdy kto obsługuje pojazdy, lub inne maszyny od dźwigów po maszynę do szycia, kasjerki, osoby wykładające towar, wszyscy którzy budują, malują, remontują. Jaka #!$%@? DOBA PRACY ZDALNEJ? XD
Jakie są argumenty za długo trwałym spadkiem cen przy inflacji blisko 20%? Przez inflację ceny nominalnie nie spadną, może być krótki spadek ale wzrośnie koszt budowy nowych mieszkań przez co ceny nominalnie będą wyższe
@szymas70: myslle że spadek popytu spowoduje spadek cen, mniejszą ilosć budów a co za tym idzie mniejsze zuzycie materiału czyli spadek również popytu na materiały i prace w budowlance, co spowolni wzrost kosztów budowy. Mogę się mylić oczywiście.
@Vielokont racja ale w obecnej sytuacji 40% inflacji to cena energii/paliwa , która jest powodem mniejszego wzrostu w innych składowych koszyka inflacyjnego. I nawet jeśli ceny energi spadną to nie spodziewałbym się spadku pozostałych cen szczególnie jeśli przez inflacja przedsiębiorstwa podniosą pensje.
Komentarze (113)
najlepsze
Po prostu nowe osiedla nie budowane by sprzedać, a pod wynajem.
W Warszawie jest nadal deficyt mieszkań.
1. Nowe od developera, budowane zwykle na obrzeżach miasta z dojazdem do pracy minimum 1h i brakiem infrastruktury - tutaj mamy totalną
Ci bogaci nie mają limitu, im więcej mieszkań kupią za gotówkę i wstawią na rynek najmu tym lepiej.
Dzietność nie ma tutaj nic do rzeczy - co najmniej 50% zakupów to inwestycje "na przyszłość", a nie kupowanie, aby zapewnić sobie dach nad głową.
No i mieszkanie to taka inwestycja na minimum 20 lat.
@szaloneneutrino: ogólnie jest coraz mniej, ale do dużych miast ciągle ludzie ciągną, a to chyba o takich ośrodkach jest mowa?
Realy?
Korekty ceny o 1-5% nazywacie spadkiem?
Heh dalej liczcie na tanie mieszkania
@mk321: Ale ja nie pisałem nic o zakupie na obrzeżach. Obrzeża są z definicji nieatrakcyjne.
@mk321: Śmiem twierdzić, że szczyt pracy zdalnej za nami. Z uwagi na powroty do biur będzie trend przeciwny (korekta, że tak powiem) przez pewnie co najmniej kilka lat.
@JanZbedny: że co? Otoczyłeś się chyba pewna banką, znaczy ludźmi, z którymi pracujesz (zdalnie). Zastanów się jaki procent pracownikow ma możliwość pracy zdalnej. Usługi typu fryzjerzy, panie od paznokci, służby mundurowe, pracownicy magazynowi, każdy kto obsługuje pojazdy, lub inne maszyny od dźwigów po maszynę do szycia, kasjerki, osoby wykładające towar, wszyscy którzy budują, malują, remontują. Jaka #!$%@? DOBA PRACY ZDALNEJ? XD