@Jonn: Podobna sytuacja u mnie: ja swojemu w wieku 15 lat spuściłem #!$%@?, skończył z kilkunastoma szwami na głowie bo poszła piącha na gębę, odmachnął się to chwyciłem dzbanek jaki stał na stole i jakoś tak wyszło.
Nasze drogi się rozeszły na jakiś rok, później się zeszły, tematu nie poruszaliśmy ale dalej była bierna agresja plus próby dołowania, że skończę na emigracji na zmywaku jak mu powiedziałem że zbieram się
Istnieje jakaś taka dziwna zasada, że jak widzisz chama czy buraka, to za #!$%@? wafla nie możesz zniżyć się do jego poziomu. "Agresja nigdy nie jest rozwiązaniem" Akurat ja wychodzę z założenia, że traktuję Cię tak jak Ty traktujesz innych. I jeszcze jedno jest dobre: "Bizon, nie daj się sprowokować, to nie Twoja sprawa. Zostaw." Zawsze działa odwrotnie na zasadzie reaktancji xD
@Kombajn_Bizon_: ogólnie to dość dobra strategia, tylko trzeba mieć do niej jakieś minimalne predyspozycje ( ͡°͜ʖ͡°)
Często taki koleś jest przyzwyczajony do ustępstw, więc konfrontacyjna postawa wybija go z rytmu, a w zasadzie przepala styki. Tym bardziej, że to zwykle ludzie #!$%@? przez starych, więc pewne w głowie im się odpalają fleszbeki z Wietnamu gdy ich ojczym #!$%@?ł kablem.
@Pan_Nimbus: niestety nasz "cywilizowany" świat nie pozwala na reagowanie agresją na agresję - kiedyś częściej reagowałem na zaczepki, nie myśląc o konsekwencjach. Teraz mam wizję, że zrobię z kogoś warzywo albo jeszcze gorzej, pójdę pierdzieć w pasiaki na rok czy dwa, a żona i syn zostaną na lodzie
Kilka lat temu miałem taką sytuację: podjeżdżam pod osiedlowy śmietnik który jest u nas trochę schowany na uboczu za garażami. Żona została w samochodzie, a ja idę z workami, ale skapnąłem się, że nie mam klucza. Widzę, że jakiś koleś idzie z psem i ze śmieciami w stronę śmietnika to czekam żeby się z nim załapać, otworzył, idę za nim i wrzucam do pojemników. A ten w środku się odwraca i mnie popycha. Pytam go - co jest? A ten jeszcze raz mnie popycha na śmietnik. W pierwszej chwili się wkurzyłem i go odepchnąłem, ale zaraz przez głowę przeleciały mi opcje: - dam mu w mordę, jak dobrze trafię to koleś leży ale zrobię mu krzywdę albo co i będą z tego kłopoty. - nie trafię i będzie bójka, zejdzie do parteru i w najlepszym przypadku skończę brudny i podardy a w najgorszym jeszcze pobity, też słabo. Koleś czeka i wyraźnie prowokuje do bójki. W dodatku - patrzę pod nogi a tam jego pies, jakiś spokojny ale wygląda na skundlonego bullteriera.
@Lucass3d: Mozna ograniczyc sie do nawet mniejszej ilosci slow. Mialem w zyciu okres, ze zamiast caly na czarno, to chodzilem sobie w kolorowych sweterkach, z platyna na glowie. Taki zestaw to, jak sie okazalo, czerwony laser na blokersow. No wiec bieglo raz dwoch, bo na zaczepke "oddaj, #!$%@?, moja roze!" odkrzyknalem, ze nie mam jego rozy.
Stanalem sobie po prostu z drewniana morda, patrzylem na nich. Chcialem sprawdzic, czy zadziala.
Prawidłowo. Ostatnio pisałem komentarz, że 2 gości na motorze nie mogło zbutować typa co szarpał jednego za kask. Jezu jaki był kwik, dalej bądźcie piz...ami to dalej będą wam tacy gnoje srać do owsianki.
@jedyny_wolny_login: Wiem o której sytuacji mówisz. Za mało ich było. Oni się czują na tyle pewni siebie żeby komuś #!$%@?ć dopiero kiedy jest co najmniej sześciu. Wiem coś o tym.
Ta.. tyle że żeby "reagować" na "dupków", to trzeba być albo silniejszym, albo mieć się czym bronić. Łatwo powiedzieć jak się człowiek umie bić, a nawet jeśli umie się bić, to nie znaczy że nie trafi w końcu na silniejszego i sorry, ale nikt normalny z pracą/hipoteką/dziećmi/obowiązkami, nie będzie ryzykował oklepu na ulicy i pobytu w szpitalu.
Druga rzecz że większość ludzi jest po prostu niekonfliktowa.
Coś mi to przypomina... zawsze byłem dość chudy i niski jak na swój wiek. Więc od podstawówki kolorowych lat 90 zawsze znalazły się patusy, które chciały sobie na mnie poużywać. Nigdy się nie dawałem, nie poradziłem sobie tak, to inaczej, trudno. Któregoś dnia jeden patus z klasy coś mi tam zabrał i zepsuł, nie pamiętam, miałem z 10 lat :v wziąłem ten blaszany kubełek, a w sumie to jego wkład, dzieciaki lat
@sambadi87: Stary dobry standard polskiego szkolnictwa. Patusom wolno wszystko, bo nikomu się nie chce z nimi użerać, ale spróbuj się postawić i miej pecha, że nauczyciel zobaczy albo ktoś nakapuje. Wezmą cię w obroty, bo w przeciwieństwie do patusa nie będziesz się stawiać i mniej lub bardziej przejmujesz się ocenami czy tam zachowaniem.
W sumie taka kadra sama jest jak patusy - wyżyje się chętnie na słabszych, kiedy wobec silniejszych
Rozumiem goscia i tez mam taka dziwa stara "przypadlosc"...
Mianowicie cale zycie musialem sie napindalac ze wzgledu na Swoj nieco mniejszy rozmiar w mlodych latach. Obylem sie z tym do tego stopnia, ze robilem to na zasadzie porzadkow. Podjezdzal typ kiedy Sobie czytalem ksiazke (wtedy czytalem ;() i prowokowal slownie, potem lekko fizycznie i wtedy jeszcze dawalem im czasem szanse odejsc- natomiast po czyms mocniejszym czy widoku krwi, na mojej twarzy goscil usmieszek, ktory oznaczal bezgrzeszne i etyczne przyzwolenie na skrzywdzenie (kare). Sporo takich ubilem (czesto wiekszych).
Pamietam jak po zlaniu typa atakujacego siedzialem u pani hmmm jak to sie w 90 latach nazywalo (dyscyplinujaca pani?). Ta mnie tyra i kaze przeprosic (jakies 13-14 lat), a ja do niej, ze tego nie zrobie i zrobilem slusznie. Czulem sie, ze walcze z jakims #!$%@? Sithem, ale nie zmienilem zdania na jej zadania ( powiedzialem, ze dalem mu szanse odejsc i gdyby nie probowal atakowac drugi raz to nie wywalil bym mu jedynki;). Tak bylo.
@LeeFu: taka obserwacja: wielu moich kumpli, którzy mieli jakieś "wady" w oczach kolegów, jak niski wzrost, rude włosy, otyłość itp. musiało się #!$%@?ć o swoje. Wielu z nich wyrosło na badassów. Jak się do nich porównuje to #!$%@? ze mnie - zawsze byłem wyższy od rówieśników, w miarę duży i mało kto mnie zaczepiał (przynajmniej z rowieśników, bo trafiło się kilku starszych patoli, którzy zaczepiali młodszych, gdyż nie mieli startu
Pamietam jak po zlaniu typa atakujacego siedzialem u pani hmmm jak to sie w 90 latach nazywalo (dyscyplinujaca pani?). Ta mnie tyra i kaze przeprosic (jakies 13-14 lat), a ja do niej, ze tego nie zrobie i zrobilem slusznie. Czulem sie, ze walcze z jakims #!$%@? Sithem, ale nie zmienilem zdania na jej zadania ( powiedzialem, ze dalem mu szanse odejsc i gdyby nie probowal atakowac drugi raz to
Komentarze (158)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Nasze drogi się rozeszły na jakiś rok, później się zeszły, tematu nie poruszaliśmy ale dalej była bierna agresja plus próby dołowania, że skończę na emigracji na zmywaku jak mu powiedziałem że zbieram się
"Agresja nigdy nie jest rozwiązaniem"
Akurat ja wychodzę z założenia, że traktuję Cię tak jak Ty traktujesz innych.
I jeszcze jedno jest dobre: "Bizon, nie daj się sprowokować, to nie Twoja sprawa. Zostaw."
Zawsze działa odwrotnie na zasadzie reaktancji xD
Często taki koleś jest przyzwyczajony do ustępstw, więc konfrontacyjna postawa wybija go z rytmu, a w zasadzie przepala styki. Tym bardziej, że to zwykle ludzie #!$%@? przez starych, więc pewne w głowie im się odpalają fleszbeki z Wietnamu gdy ich ojczym #!$%@?ł kablem.
Kiedyś reagowałem na każdego chama,
Pytam go - co jest? A ten jeszcze raz mnie popycha na śmietnik.
W pierwszej chwili się wkurzyłem i go odepchnąłem, ale zaraz przez głowę przeleciały mi opcje:
- dam mu w mordę, jak dobrze trafię to koleś leży ale zrobię mu krzywdę albo co i będą z tego kłopoty.
- nie trafię i będzie bójka, zejdzie do parteru i w najlepszym przypadku skończę brudny i podardy a w najgorszym jeszcze pobity, też słabo.
Koleś czeka i wyraźnie prowokuje do bójki. W dodatku - patrzę pod nogi a tam jego pies, jakiś spokojny ale wygląda na skundlonego bullteriera.
Stanalem sobie po prostu z drewniana morda, patrzylem na nich. Chcialem sprawdzic, czy zadziala.
Łatwo powiedzieć jak się człowiek umie bić, a nawet jeśli umie się bić, to nie znaczy że nie trafi w końcu na silniejszego i sorry, ale nikt normalny z pracą/hipoteką/dziećmi/obowiązkami, nie będzie ryzykował oklepu na ulicy i pobytu w szpitalu.
Druga rzecz że większość ludzi jest po prostu niekonfliktowa.
@Monke: różowy pasek.... co za przypadek
W sumie taka kadra sama jest jak patusy - wyżyje się chętnie na słabszych, kiedy wobec silniejszych
Mianowicie cale zycie musialem sie napindalac ze wzgledu na Swoj nieco mniejszy rozmiar w mlodych latach. Obylem sie z tym do tego stopnia, ze robilem to na zasadzie porzadkow.
Podjezdzal typ kiedy Sobie czytalem ksiazke (wtedy czytalem ;() i prowokowal slownie, potem lekko fizycznie i wtedy jeszcze dawalem im czasem szanse odejsc- natomiast po czyms mocniejszym czy widoku krwi, na mojej twarzy goscil usmieszek, ktory oznaczal bezgrzeszne i etyczne przyzwolenie na skrzywdzenie (kare). Sporo takich ubilem (czesto wiekszych).
Pamietam jak po zlaniu typa atakujacego siedzialem u pani hmmm jak to sie w 90 latach nazywalo (dyscyplinujaca pani?). Ta mnie tyra i kaze przeprosic (jakies 13-14 lat), a ja do niej, ze tego nie zrobie i zrobilem slusznie. Czulem sie, ze walcze z jakims #!$%@? Sithem, ale nie zmienilem zdania na jej zadania ( powiedzialem, ze dalem mu szanse odejsc i gdyby nie probowal atakowac drugi raz to nie wywalil bym mu jedynki;). Tak bylo.