Robaczek
Drobna historia mojego doświadczenia życiowego w Polsce. Na miniaturce randomowe zdjecie z ulicy Lê Văn Khương w Hồ Chí Minh, w Wietnamie.
geraldbezszkla z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 7
- Odpowiedz
Drobna historia mojego doświadczenia życiowego w Polsce. Na miniaturce randomowe zdjecie z ulicy Lê Văn Khương w Hồ Chí Minh, w Wietnamie.
geraldbezszkla zWitajcie,
Na wykopie nie piszę, generalnie przeglądam od dobrych 8-9 lat. Jak widzicie założyłem specjalnie konto by się z Wami podzielić moim doświadczeniem. Zdecydowałem się przybliżyć Wam krótką historię mojej równi pochyłej. Tak jak wielu moich rówieśników lata temu zdecydowałem się na studia. Ukończyłem wietnamistykę. Żyłem przez 4 lata w Wietnamie.Na życie w Wietnamie nie narzekałem - dzięki mojej znajomości języka żyło mi się lepiej niż dostatnio. Zarabiałem dużo kasy, miałem ładną sumkę odłożoną. Do kraju nie wracałem przez pełne cztery lata, tam też znajdowało się moje centrum interesów osobistych. Mógłbym chyba napisać książkę o tym, jak mi się tam żyło, jak zgłebiałem język, jakie przygody tam przeżyłem. Ale nie o tym mój wpis. Nie jestem aż do tego stopnia zepsutym i próżnym człowiekiem by się tym przechwalać. Ostatecznie zdecydowałem się na powrót do Polski z żoną Wietnamką, głównie ze względu na rodzinę. Ojciec jest osobą niepełnosprawną, rodzeństwa nie mam. Chciałem też dać naszemu krajowi szansę. I choć boli mnie kiedy mam wypowiedzieć to zdanie, ale szczerze żałuję tej decyzji.
Zdecydowałem się założyć własną firmę. Zajmuję się sprzedażą internetową - sprzedaję antyki - generalnie wartościowe książki. Mam tych pozycji na stanie tysiące. Wiadomo, jak firma raczkuje to przychody nie są zbyt wysokie, ale z czasem zacząłem osiągać coraz większe przychodyrzędu kilkunastu tysięcy zł miesięcznie. Na wszystko sam pracuję - nikogo nie zatrudniam w firmie. Zasuwam 10 - 12 godzin dziennie, praktycznie od Poniedziałku do Niedzieli. Dodatkowo param się ubezpieczeniami, ale to bardziej na zasadzie by sobie dorobić 3 - 4 tys. zł dodatkowo.Jako, że mam rodzinę (3-letnie dziecko + 2 dziecko w drodze.) to też muszę mieć więcej kasy na ich utrzymanie. Żona nie pracuje ze względu na ciążę + nadal czeka na kartę pobytu (już będzie czekała rok czasu). Jak każdy dojny przedsiębiorca, grzecznie opłacam podatki co miesiąc razem z ZUS-em.
Po zetknięciu się z realiami polskimi doszedłem do następujących wniosków - mamy tu prawdziwie zachodnie ceny, podatki ukryte w podatkach, zaś wiele osób stara się Tobie podłożyć nogi zamiast wspierać się wzajemnie. Ze względu na postępującą recesję biznes po Maju zaczął mocno tracić, np. na obecny miesiąc daje kwoty przychodu rzędu 4,5 tysiąca złotych, przy czym same koszty prowadzenia biznesu to ok. 2 tysiące złotych, do tego dochodzi 609 zł ZUS-u (jeszcze preferencyjny), podatek dochodowy ... I taka przykra sytuacja mi się przydarzyła - przed pandemią zacząłem wynajmować mieszkanie w Poznaniu za 1800 zł miesięcznie z czynszem (chyba dość tanio jak na nasze realia, prawda?). Teraz ledwo starcza mi na utrzymanie się. I to nie byłoby problemem. Problemem jest natomiast samo mieszkanie - sąsiedzi są nieprzyjaźnie nastawieni i podkładają kłody pod nogi. Jeśli chcecie wiedzieć jakie są to probemy to pytajcie na Privie. W każdym razie zdecydowaliśmy się na przeprowadzkę. Początkowo właściciele ze względu na powagę problemu zdecydowali się na rozwiązanie umowy najmu za porozumieniem stron, obecnie jednak wycofali się z tej deklaracji. Rozwiązanie najmu będzie możliwe dopiero po znalezieniu nowego najemcy. Mam nadzieję, że nowy najemca znajdzie się w ciągu miesiąca. Czynsz i najem będę musiał dalej opłacać. Zgadzam się, jest to problem zaistniały z mojej winy, ponieważ zdecydowałem się na umowę na czas określony. Właścicieli rozumiem, bo oznacza to dla nich dużą stratę. Z drugiej strony liczy się dobro mojej rodziny, więc przeprowadzamy się do nowego mieszkania. Na dobry początek potrzebujemy 4000 zł, te pieniądze już mam. Po prostu zaciągnąłem kredyt na 25.000 zł. Nie piszę tutaj, by żebrać od Was cokolwiek, po prostu nie mam z kim się podzielić moimi problemami - rodziny nie będę zamartwiał, przyjaciół nie mam, praktycznie 1-2 kumpli z ubezpieczeń. Na chwilę obecną trudno mi znaleźć perspektywy do życia w Polsce. Uciekać stąd nie mogę. Zostać muszę. Wiem, że macie podobnie - podczas trwającego kryzysu wielu z Was straciło pracę lub macie zmniejszone wypłaty. Przeżyliście własne tragedie. Rozumiem Was i współczuję Wam, tak jak i sobie. Myślałem o przebranżowaniu się, ewentualnie o rozszerzeniu swojej działalności. Swego czasu rozmawiałem z kilkoma małymi/średnimi firmami o sprowadzaniu produktów z Wietnamu/Azji, byliśmy na etapie po przyznaniu upoważnień, ostatecznie z tematu nic nie wyszło bo ceny gwałtownie poszły w górę.
Jedyne o co bym Was prosił to ewentualnie, jeśli znajdzie się ktoś, kto byłby w stanie zaoferować mi współpracę/pracę to zapraszam do kontaktu. Co mogę zaoferować od siebie?:
1. Zdolności językowe: j. wietnamski w stopniu zaawansowanym (po prostu lekko przykurzony po powrocie do Polski, głównie mowa przykurzona), angielski na poziomie C2.
2. Doświadczenie w prowadzeniu biznesu oraz rachunkowości (księga przychodów i rozchodów, fakturowanie, rozliczenia podatkowe, etc.)
3. Doświadczenie w kwestii ubezpieczeń oraz rynku ubezpieczeń.
4. Znajomość rynku azjatyckiego (azji południowo-wschodniej), znajomości w Wietnamie, dostęp do zaprzyjaźnionych firm, dystrybutorów,
ewentualnej pomocy rodziny.
5. Rzetelność oraz lojalność w prowadzeniu biznesu - wszystko o czym się dzielicie ze mną pozostaje między nami (firmami).
6. Znajomość wartości antyków (książek).
7. Gotowość do pracy w każdej chwili.
Pewnie zapytacie się, dlaczego nie znalazłem sobie nowej pracy? Odpowiedź moja jest następująca - mam gównopracę na horyzoncie, na nocki. Nie wiem tylko czy fizycznie wytrzymam.
Dzięki za odczytanie moich żali. Czuję się lepiej mogąc z siebie wyrzucić moje żale anonimowo. Jak zainteresujecie się tym, fajnie, jak zakopiecie, też ok, nie pogniewam się. Z fartem!
Komentarze (7)
najlepsze
Wielu z nas zmaga sie aktualnie z problemami przez koronawirusa. Trzymam za Ciebie kciuki.
Komentarz usunięty przez moderatora