Sam uderzyłem głową o dno, na szczęscie na szoku i paru miesiącach bólu kręgów się skończyło. Chwila zapomnienia, parę piwek, koleżanki, wakacje. Przez 10 lat nie skoczyłem znów na główkę, chyba że na basenie 4m. Kilka razy pokłóciłem się ze znajomymi, którzy chcieli sobie "skoczyć", doszło nawet nieraz do szarpaniny. Człowiek uczy się na błędach, mój właściwie bez konsekwencji. A byłem dosyć rozsądny jako nastolatek, chociaż mało czasu spędzałem w piwnicy.
Jakże pozdrawiam regularnie przybywających do klubów "uszkodzony kark przy skakaniu do wody" oraz "urwane palce od petard", samce alfa p--------e! Nie nie powiem, że dobrze im tak, ale też nie będę nad nimi płakał. Jakby to powiedzieć - mieli pecha w swej brawurze.
Na szczęście ja nigdy nie nauczyłem się skakać na główkę, a po paru próbach zakończonych lądowaniem "Na blachę" stwierdziłem że zwyczajne "Na b---ę" jest lepsze. No i warto zauważyć, że wysokość pomostów nad jeziorem to u mnie jest ze 20cm nad taflę wody i dno jest właściwie gąbką. Poza tym zawsze najpierw się wchodzi :3
W piwnicy nic wam się nie stanie, kobiety też was nie odrzucą. Tylko odżywiajcie zdrowo i czasami poróbcie przysiady, pompki i brzuszki. Polecam ten styl życia...( ͡°͜ʖ͡°)
Jak byłem dzieckiem, to pamiętam, że różne rzeczy się o----------o, ale jak widzieliśmy, że ktoś na główkę skacze, to było "no debil no", bo to była jedna rzecz, której już na pewno nie wolno było robić nad wodą. Tego i wychodzenia poza obszar kąpieliska (rosły glony, że jak się zaplączesz, to nie wyjdziesz).
Ale u nas co roku był jakiś topielec, to wiedzieliśmy, że woda nie jest bezpieczna.
Komentarze (101)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
No i warto zauważyć, że wysokość pomostów nad jeziorem to u mnie jest ze 20cm nad taflę wody i dno jest właściwie gąbką. Poza tym zawsze najpierw się wchodzi :3
Ale u nas co roku był jakiś topielec, to wiedzieliśmy, że woda nie jest bezpieczna.