Dlaczego w Polsce palą się śmieci?
Za przyjęcie 20-tonowej ciężarówki odpadów tworzyw sztucznych firma bierze około 4 tysięcy złotych. W przypadku odpadu niebezpiecznego można dostać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Przyjmujemy 5 tysięcy ton tworzyw sztucznych, do tego kilka ton rozpuszczalników. Po pożarze znika jedno i drugie.
Takiseprzecietniak z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 47
- Odpowiedz
Komentarze (47)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
@alenacomnielogin_: nawet jak jakiś mieszczuch-krawaciarz się oburza na palenie śmieciami w piecu to już wycięcie filtra DPF w jego kochanym dieslu uważa za oznakę zaradności.
@VPN: ten tekst pojawia się w każdym znalezisku dodanym z wyborczej. Ona ogólnie trzyma raczej wysoki poziom (chociaż jak wszędzie trafiają się szmiry), a ludzie są do niej uprzedzeni przede wszystkim ze względów ideologicznych.
"Czasem nie trzeba niczego podpalać, wystarczy poczekać". Dlaczego w Polsce masowo palą się śmieci
Za przyjęcie 20-tonowej ciężarówki odpadów tworzyw sztucznych firma bierze około 4 tysięcy złotych. W przypadku odpadu niebezpiecznego można dostać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Przyjmujemy 5 tysięcy ton tworzyw sztucznych, do tego kilka ton rozpuszczalników. Po pożarze znika jedno i drugie. Czysty zysk - mówi Daniel Liszkiewicz, dziennikarz, który od 2012 roku zajmuje się rynkiem odpadów w Polsce.
Dlaczego
Zacznijmy od tego, że na świecie tylko 9 proc. wyprodukowanego plastiku zostało poddane recyklingowi. Żeby odpad nadawał się do przetworzenia, musi być najpierw dobrze wyselekcjonowany. Selekcjonowanie to są koszty. Łatwiej go spakować w specjalne kostki, udawać, że jest przeznaczony do spalenia jako paliwo alternatywne i czekać, aż znajdzie się na niego nabywca. Ale w tej chwili w Polsce mamy tego paliwa kilka razy więcej, niż jesteśmy w stanie przetworzyć, więc dużej części trzeba się po prostu pozbyć nielegalnie.
Według ciebie to składowiska są podpalane z premedytacją?
Czasem
Do C. trafiały odpady niebezpieczne, były mieszane z innymi odpadami i wywożone w niewiadomych kierunkach. Kierowcy wyjeżdżali z bazy wcześnie rano, żeby dojechać na Śląsk między godz. 5.00 a 7.00 - wtedy służby środowiskowe nie pracują. Po tym jak zostali raz złapani, zrobili się bardzo "elektryczni", kilka razy kręcili się na rondzie, żeby sprawdzić, czy nie mają ogona, stawali na światłach awaryjnych, żeby przepuścić kilka samochodów.
Przed zrzutem towaru teren był patrolowany. Gdy kończył się obchód, zaraz pojawiał się pierwszy transport. Toksyczne odpady były momentalnie zasypywane, żeby nie można było pobrać próbek.
Namierzyliśmy
@KlemensXXIV: Taaaaa a te znaleziska kto wykopuje?
Skąd w tobie tyle jadu?
Komentarz usunięty przez moderatora