Cześć. Chciałbym podzielić się pracami mojego kolegi, który pisze. A chcę to zrobić ponieważ wydaje mi się, że na to naprawdę zasługuje, a sam nie chciał tego uczynić. Po wielu namowach udało mi się go przekonać. Uważam, że wykop jest dobrym miejscem na to, bo jest tu wielu ogarniętych ludzi w tym temacie. Liczymy na Wasze sugestie i konstruktywną krytykę. Kto wie, może wykop będzie dobrym medium, żeby chłopak się wybił i może w przyszłości coś wydał, bo wg mnie należy mu się.
To co zaprezentuję to jego krótkie opowiadania, które pisać lubi najbardziej.
„Trzy godziny”
„Stary niedźwiedź mocno śpi, stary niedźwiedź mocno śpi,
my się go boimy, na palcach chodzimy, jak się zbudzi,
to nas zje...
Pierwsza godzina, niedźwiedź śpi.
Druga godzina, niedźwiedź chrapie.
Trzecia godzina, niedźwiedź łapie! „
Pierwsza godzina niemal zawsze przebiega według tego samego schematu.
Choć pogrążony w głębokim śnie, wielki i groźny, zawsze czujny.
Głębokie jego wdechy i wydechy zakłócają chwilami dudniącą w uszach dzieci ciszę, trzeba uważać aby go nie zbudzić...
Kiedy nie musisz, lepiej nie podchodź zbyt blisko, gdzie nawet przerażony zegarek tyka ciszej.
Tak o to mija pierwsza, najkrótsza godzina bestii, najdłuższa godzina dzieci, przemierzających
na palcach dookoła niej, kucających cicho w kątach i tych chowających się przed nią w cieniu,
do bólu głowy wytężających słuch.
Druga godzina, bestia leniwie obraca swe toporne ciało, chrapiąc głośno, trawiąc sny
o kolacji. Teraz przerażone dzieci w gromadzie, skulone w cieniu czekają, aż bestia się zbudzi,
to już kwestia krótkiej chwili, która dłuży się bez końca.
Trzecia godzina, bestia unosi ciężkie powieki, oczy jak obsydian, widzą każdy zakamarek, mrok niczego przed nimi nie ukryje.
Dzieci wyrzucają z siebie duszony wcześniej szloch, piszczą jak szczenięta zbyt wcześnie odebrana matce. Bestia unosi się, wygodnie siada na wersalce, sięga po małą, ciężką szklankę czystej wódki. Opróżnia ją jednym haustem i cierpliwie czeka aż obudzi w nim diabła.
Kaszle oskrzelowo, głośno niczym smok wyrzucający z siebie chmurę żywego ognia, po czym powtarza czynność z małą, ciężką szklanką.
Teraz oczy bestii połyskują w półmroku. Strach dzieci wydaje się być namacalny, powietrze
od niego gęste, i z tego właśnie powodu, nie innego głębszego sensu, na twarzy bestii pojawia
się szeroki uśmiech. Zwłaszcza wtedy, kiedy dźwiga swoje ciało z wersalki i sięga
po skórzany, szeroki pas...
Billie Brown
„ Lato świerszczy ”
Jakże piękny był to dzień, taki słoneczny i upalny.
W ogrodzie, pośród traw i kwiatów, wesoło podskakiwało dziecko do melodii świerszczy.
Jakże piękny dzień, słoneczny i upalny się przytrafił.
W ogrodzie, pośród żółtych traw i umierających kwiatów, wesoło podskakiwało dziecko, ucząc
się melodii świerszczy.
Jakże piękny był to dzień, taki słoneczny i upalny.
W ogrodzie, pośród żółtych traw, dziecko nuciło cicho melodię świerszczy, gdy pozbawiało ich powoli kończyn…
Jakże piękny był to dzień, słoneczny i upalny, w ogrodzie, pośród żółtych traw, skąd dziecko skradło melodię świerszczy...
Billie Brown
Wrzucam na razie te dwa opowiadania. Jeżeli Wam się spodoba, to pomyślimy nad innymi. Dodam też, że kolega pracuje nad dłuższym opowiadaniem, które zapowiada się świetnie i w ramach możliwości, myślę, że zgodzi się je tu w kawałkach udostępniać, jeżeli będą chętni.
Pozdrawiam i życzę miłej lektury!