Mam świetną nauczycielkę matematyki (liceum), ale zupełnie beznadziejne osoby w klasie. Choć moja klasa (językowa) jest matematycznie rozszerzona jedynie w połowie, niektóre dziewczyny (humany) mają tak nietypowe podejście do nauki, że aż śmiać się chce. Na lekcjach tłmaczy się nam wszystko, zasady, przykłady zastosowania, ale zadania robimy tylko w domu. Dziewczynki płaczą, bo co z tego, że rozumieją, skoro nie ćwiczą na lekcjach i nie wiedzą, co będzie na sprawdzianie...
Według mnie to uczniowie są bardziej tempi i trzeba im wszystko przedstawiać krok po kroku. Oczywiście nie mówię tu o wszystkich tylko o ogóle.
Wczoraj jadąc autobusem słyszałem dyskusję trzech szóstoklasistów, którzy uznali, że mają bardzo mały wybór filmów w kinie, gdyż tylko mała część seansów jest z lektorem/dubingiem. Później jeszcze dyskutowali o tym dlaczego kino posiadając wersję z lektorem puszcza również wersję z napisami (ograniczając im wybór seansów) i kto jest
@timon_rogal: Taki mały tip: narzekając na poziom intelektualny czegokolwiek i kogokolwiek trzeba szczególnie zwracać uwagę na własną pisownię, żeby nie wiało ironią. "Bardziej TĘPI." :)
@timon_rogal: To się już dzieje, poziom w szkołach się sukcesywnie obniża z roku na rok. Obecnie obserwujemy coś co ja nazywam inflacją stopni naukowych - kiedyś inżynier to był ktoś, teraz byle popierdółka ma mgr. Coraz łatwej zdobyć dany stopień w efekcie czego jest on coraz mniej wart. I zgadzam się z tym co mówisz, więcej 1 i do powtórki, niech ta matura znowu reprezentuje jakiś poziom.
Nigdy nie potrafiłem zrozumieć czemu całą winę zawsze zwala się na nauczycieli i system edukacji. Każdy z uczniów ma dostęp do biblioteki gdzie ma do wyboru całą paletę podręczników. Sam całą wiedzę którą posiadam z matematyki i fizyki nauczyłem się z książek po ojcu. Nie dojść, że były napisane bardziej akademickim językiem to dodatkowo obejmowały szerszy materiał. Wynika stąd, że problem nie jest z nauczycielami, ale właśnie z uczniami(mówie to chociaż sam
Cytowany tekst... Owszem, z książek, z internetu, z zeszytów od znajomych ;) To także wiedza, też może być wartościowa.
Napisałeś to w taki sposób, że można sobie pomyśleć, że to co nauczymy się od nauczyciela ma większą wartość niż wiedza zdobyta z książek, internetu, itp. Jestem pewien, że tak nie jest. Problem z uczniami jest taki, że myślą, że nauka to nieprzyjemny obowiązek, a każdy kto chce zdobyć wiedzę to
@touhou: No dobrze, możemy ich nazywać jakkolwiek, ale nie można zakładać, że będą wiedzieli co dla nich najlepsze. W każdym razie wiesz o co mi chodziło nazywając takie osoby dziećmi.
No ale przecież napisałem, że można się nauczyć z książek.
Owszem, z książek, z internetu, z zeszytów od znajomych ;) To także wiedza, też może być wartościowa.
To proste. Wystarczy postawić ucznia w klasie z nauczycielką która, uwaliła swojego syna w klasie maturalnej. Uśmiecha się tylko w chwili gdy dyrektor jest wzywany. Zapomniałbym o negowaniu innego sposobu rozwiązywania zadań, podanego przez innego nauczyciela matematyki. Nie muszę wspominać chyba, że ów nowy sposób był prostszy? Mam nadzieje że, ta stara strupiała już wtedy Urszula P. z ZSTiO nr 2 w Katowicach już dawno gnije w ziemi
Artykuł na pierwszy rzut oka pisany przez jakiegoś frustrata który nie zdał obowiązkowej podstawy na maturze. Matematyka jest wszędzie, żeby zrozumieć inne dziedziny nauki trzeba najpierw poznać matematykę od podstaw (a czasem ciężko podać od razu do czego dana rzecz się przyda). To co autor przedstawił jak wady systemu uważam za zalety - przez to, że nauczyciele nie przedstawiają konkretnych zastosowań poszczególnych narzędzi matematycznych zmuszają uczniów do samodzielnego myślenia.
Pomyśleć że jeszcze kilkanaście dekad temu ludzie walczyli by mieć dostęp do wiedzy i uczyć się więcej. Oczywiście zawsze były i są osobniki których osobisty rozwój i edukacja nie interesuje no ale jak dla mnie to obowiązek szkolny można by obniżyć do 16 i niech idą do pracy już po gimnazjum. Obawiam się tylko ile osób w obecnych czasach wybrałoby tą „naukową” ścieżkę.....
Tak jak w naszych czasach umarły dogmaty kościoła tak i niebawem mam nadzieję umrze dogmat, że matematyka nauczana w szkole jest potrzebna człowiekowi w dorosłym życiu. Owszem, jest - ale w tym zakresie w jakim przyda mu się to w pracy nauczą go tego na studiach lub kursach zawodowych.
Z programu podstawówki i liceum (przy czym ja uczyłem się jeszcze w systemie 8+4, nie wiem jak teraz) przydaje się arytmetyka, procenty, równania
Nie wiem czy w innych szkołach też tak jest, ale u nas (liceum) na lekcjach matmy zaginana jest czasoprzestrzeń. W pewnym momencie patrzę na zegarek, jest dajmy na to 8:15, zerkam za 20 minut i niespodzianka, na zegarze widnieje 8:19. Nieraz jest jeszcze gorzej.
Proszę podaj obwód i pole kwadratu wiedząc że masa słońca = 2 tryliardy ton^10 a kwadrat ma masę 2tryliadów ton^9 mniejszą od masy słońca, a objętość jego = 1121.121312414141245526152765635grama na 102415415241 cm 3
Komentarze (196)
najlepsze
Oh god.
Komentarz usunięty przez moderatora
Wczoraj jadąc autobusem słyszałem dyskusję trzech szóstoklasistów, którzy uznali, że mają bardzo mały wybór filmów w kinie, gdyż tylko mała część seansów jest z lektorem/dubingiem. Później jeszcze dyskutowali o tym dlaczego kino posiadając wersję z lektorem puszcza również wersję z napisami (ograniczając im wybór seansów) i kto jest
Napisałeś to w taki sposób, że można sobie pomyśleć, że to co nauczymy się od nauczyciela ma większą wartość niż wiedza zdobyta z książek, internetu, itp. Jestem pewien, że tak nie jest. Problem z uczniami jest taki, że myślą, że nauka to nieprzyjemny obowiązek, a każdy kto chce zdobyć wiedzę to
Owszem, z książek, z internetu, z zeszytów od znajomych ;) To także wiedza, też może być wartościowa.
To proste. Wystarczy postawić ucznia w klasie z nauczycielką która, uwaliła swojego syna w klasie maturalnej. Uśmiecha się tylko w chwili gdy dyrektor jest wzywany. Zapomniałbym o negowaniu innego sposobu rozwiązywania zadań, podanego przez innego nauczyciela matematyki. Nie muszę wspominać chyba, że ów nowy sposób był prostszy? Mam nadzieje że, ta stara strupiała już wtedy Urszula P. z ZSTiO nr 2 w Katowicach już dawno gnije w ziemi
Przykładowo: nauczyciel nie
Pomyśleć że jeszcze kilkanaście dekad temu ludzie walczyli by mieć dostęp do wiedzy i uczyć się więcej. Oczywiście zawsze były i są osobniki których osobisty rozwój i edukacja nie interesuje no ale jak dla mnie to obowiązek szkolny można by obniżyć do 16 i niech idą do pracy już po gimnazjum. Obawiam się tylko ile osób w obecnych czasach wybrałoby tą „naukową” ścieżkę.....
Z programu podstawówki i liceum (przy czym ja uczyłem się jeszcze w systemie 8+4, nie wiem jak teraz) przydaje się arytmetyka, procenty, równania
-całki: nie ma (chyba, że dodatkowo w mat-fizach)
-ciągi, geometria, trygonometria, wielomiany, kombinatoryka - nie nauczą Cię tego na studiach
-procent składany - jest w programie
Czasy się zmieniły.
@boro271: Poza tym tu są takie jednostki jak tona^10, a kwadrat nie może mieć masy.