p!$$@!%enie za przeproszeniem. Mnie jakoś nikt nigdy nie zwracał uwagi, że nie rozwiązuję zadań w taki sam sposób jak nauczyciel. Co najwyżej zwracali uwagę żeby pisać również to co robię w głowie bo czasami ciężko było wpaść skąd co wziąłem a zawsze istniało niebezpieczeństwo, że mogłem odpisać rozwiązanie od kolegi z ławki.
To odosobnione przypadki, którymi wszyscy sobie wycierają gębę, bo mają jedynki a oni przecież tacy zdolni i w ogóle, tylko
Generalnie prawda. W szkole uczy się tylko matematyki tak, aby zaliczyć klasówkę czy późniejsze egzaminy np. na maturę uczysz się zadań typu maturalnego, wystarczy, że zrobisz 200 i masz maturę zaliczoną na 100% (rozszerzoną, bo za podstawę 100% jest bez nauki), ponieważ zadania są takie same pod względem metodyki, co najwyżej inaczej sformułowane. I generalnie później nic z grubsza nie umiemy. Dlatego też jak ktoś jest zdolny, ale leń to maturę zda
Myślę, że problem nie dotyczy tylko matematyki. Pamiętam wielu nauczycieli, którzy wyśmiewali się z uczniów - w ten sposób ucząc ich, że nie warto samodzielnie myśleć. To duży błąd. Na szczęście spotkałem też na swojej drodze wielu dobrych nauczycieli, którzy nie uczyli metodą "PATRZCIE JAKI JESTEM MĄDRY" tylko "PATRZCIE JAKIE TO PROSTE" i dziś chylę przed nimi czoła wdzięczny za wiedzę którą mi przekazali.
Ja polecam brać wiedzę o matematyce czy innych naukach nie ze szkoly tylko z książek popularnonaukowych , bo to co jest w szkole czy na studiach daje falszywy obraz. A jak się już zainteresujecie to próbujcie rozwiązywać zadania wlasnymi metodami , bo nie jest lepszy ten piątkowy kujon co rozwiązuje zadania w 5 min tylko ten co glowi się nad nim i sam wpada na rozwiązanie. Podobno Einstein ostatni oddawal sprawdziany w
Ja miałem w podstawówce jeszcze babkę z "STAREJ SZKOŁY", jak byłem w 6 klasie już odeszła na emeryturę, ale stwierdziła że nas dociągnie i extra tylko dla mojej klasy przyjeżdżała. U niej klepało się zadania, regułki miałem rozumieć a nie umieć na "PAŁE", W Gim też trafiłem na gościa spoko, klepało się zadania, masówkami, twierdzenia trzeba też było wiedzieć o czym mówisz a nie na pałe.
dlatego nie wolno sie poddać temu co nauczyciel mówi ja od podstawówki miałem swoje metody liczenia nauczyciele kłócili się z rodzicami że robie za szybko i wpisuje aby końcowy wynik bo licze w pamięci większość dopiero w liceum jedna nauczycielka to zrozumiała i przestała się czepiać :D
Przez 6 letni tok nauczania (gimnazjum + liceum - Plastyk Fantastyk), miałem trzy nauczycielki matematyki. Pierwsza przez dwa lata ("naucza" jeszcze fizyki, w drugiej gimnazjum klasowo mieliśmy 31 jedynek), nie umiała swojego przedmiotu, wybitniejsi uczniowie jej rozwiązywali zadania z książek na tablicy, raz widziałem, jak zadanie na obwód koła przepisywała z dłoni...druga przez dwa kolejne lata szlifowała jedynie"deltę" mówiąc, że większa część matury to właśnie delta i umiała nauczyć, ale jeżeli przez
Nauka matematyki jest potrzebna, rozwiązywanie zadań rozwija całkowicie inne umiejętności i inną półkulę mózgu niż pisanie wypracowań. Rozwija logiczne myślenie, uczy rozumowania dedukcyjnego i rozwija wyobraźnię bo jednak trzeba nauczyć się przewidywać co nam wyjdzie jeśli wykonamy jakieś działanie na danej liczbie.
Mogli by w szkole przygotowywać „do życia” na poziomie podstawowym tylko co by to było? – żeby człowiek był samowystarczalny musi umieć sobie ugotować, dodawać i odejmować złotówki i ewentualnie
@Sceptyczka: Jak najbardziej się zgadzam, a nawet podam przykład na potwierdzenie Twojej tezy. W jednym liceum matura podstawowa z polskiego najlepiej poszła uczniom z klasy matematycznej w której uczył niezwykle wymagający nauczyciel, w tej samej klasie lekcje języka polskiego to był wielki cyrk gdzie nauczycielka zmieniała temat co 5min na swojego psa lub inne zainteresowania wiec nawet jak się chciało to nie dalo się sluchac, nikt lektur nie czytal, zeszytu nie
@ferrous: Tyle, że pisanie wypracowań na maturze wymaga, owszem, logicznego myślenia, bo trzeba trafić klucz ;) Trzeba ,,znaleźć" jak najwięcej w tekście, zinterpretować, sformułować hipotezę i zadbać o to, żeby to jakoś wyglądało. Co nie zmienia faktu, że prawdziwy humanista (taki, co naprawdę się tym interesuje i ma zdolności) powinien poradzić sobie lepiej niż umysł ścisły. Wiem, bo zdecydowanie jestem humanistką, a nie mam problemu z pisaniem ,,sztywnych" prac na polski,
Raz na sprawdzianie podalem dobry wynik, ale dostałem zero punktów bo podałem sam wynik bez obliczenia.
Gdy pomagalem bratu w pracy domowej doszedlem do tego samego wniosku, był przykład z jakimiś ptakami.Tak czy inaczej chodzilo o to zeby najprostsze obliczenie zrobic w jak najbardziej nielogiczny, dlugi i bezsensowny sposob
Zapewne wynik ten otrzymałeś prowadząc logiczne rozumowanie, a nie przez strzelanie. Więc w czym problem to zapisać? Przecież to nie poezja, zapis matematyczny jest na prawdę łatwy.
Komentarze (196)
najlepsze
To odosobnione przypadki, którymi wszyscy sobie wycierają gębę, bo mają jedynki a oni przecież tacy zdolni i w ogóle, tylko
PATOLOGIA zaczęła się w technikum gdzie
Mogli by w szkole przygotowywać „do życia” na poziomie podstawowym tylko co by to było? – żeby człowiek był samowystarczalny musi umieć sobie ugotować, dodawać i odejmować złotówki i ewentualnie
Gdy pomagalem bratu w pracy domowej doszedlem do tego samego wniosku, był przykład z jakimiś ptakami.Tak czy inaczej chodzilo o to zeby najprostsze obliczenie zrobic w jak najbardziej nielogiczny, dlugi i bezsensowny sposob
Zapewne wynik ten otrzymałeś prowadząc logiczne rozumowanie, a nie przez strzelanie. Więc w czym problem to zapisać? Przecież to nie poezja, zapis matematyczny jest na prawdę łatwy.