Historia trochę mi się wydłużyła, ale naprawdę warto przeczytać ;) za książką - Timothy Ferris - Corning ofAge in the Milky Way
Jedną z najbardziej pechowych wypraw astronomiczno-naukowych w znanej nam historii, była historia francuskiego astronoma Guillaume'a Le Gentila, który postanowił wyruszyć do Indii w celu obserwacji tranzytu Wenus na tle Słońca.
Nasz bohater wyruszył z Francji rok przed wydarzeniem, aby w spokoju zdążyć na czas. Wówczas nie spodziewał się co go czeka.
Opływając Przylądek Dobrej Nadziei jego statek został ostrzelany przez brytyjskie okręty wojenne. Cudem ocalały statek dopłynął do francuskiej kolonii, miasta Pondicherry(Indie). Stąd miał wykonywać obserwacje. Jednak w tym czasie, kolonię przejęli Brytyjczycy i Francuz musiał popłynąć na Mauritius. Podczas jednego ze sztormów, dwóch kapitanów pokłóciło się między sobą i to przerażony astronom musiał sobie radzić ze sztormem.
Przez te niedogodności nie udało się mu dotrzeć na czas i podczas przejścia Wenus był wciąż na morzu. Niestety niespokojne wody, nie pozwoliły mu na obserwacje. Tu bardzo ważna rzecz. Przejścia Wenus przed tarczą Słońca, mają jedną interesującą właściwość - zachodzą parami, co osiem lat, po czym następuje ponad stuletnia przerwa. Le Gentil postanowił więc, że poczeka 8 lat na kolejny tranzyt. W tym czasie, Pondicherry wróciła pod panowanie Francuzów i dostał rozkaz, aby jednak tam wrócić i stamtąd dokonać obserwacji. Wyprawa znów się opóźniła, gdyż Francuz nabawił się czerwonki i cudem uszedł z życiem.
Minęło osiem lat, które przeżył względnie bezpiecznie. Budował doskonałe obserwatorium i dopracowywał swoje instrumenty badawcze. Ostatnie kilka tygodni przed kolejnym przejściem Wenus była wspaniała pogoda i bezchmurne niebo. Astronom rozłożył swoje instrumenty, by obserwować wreszcie to, na co poświęcił już prawie 9 lat swojego życia. Niestety tego jednego dnia, niebo było kompletnie zachmurzone i znów nie dokonał niczego. Z niemal stoickim spokojem postanowił wrócić do Francji.
Na tym nie koniec. Wracając dwukrotnie zostawał rozbitkiem i za ostatnie grosze podróżował kolejnymi statkami. Do Paryża wrócił ostatecznie w roku 1771, w 11 i pół roku od wyjazdu. Po powrocie okazało się, że we Francji uznano go za zmarłego, a jego bliższa i dalsza rodzina... podzieliła się jego majątkiem, żona odeszła, oraz stracił miejsce we Francuskiej Akademii Nauk. Oczywiście widząc go, nikt niczego oddać nie chciał i nie wierzył, iż to Le Gentil. W kilkunastu procesach sądowych musiał udowadniać, że... żyje.
Komentarze (44)
najlepsze
Jakiś odpowiednik takiej postaci w dzisiejszych czasach?
Skąd tamtejsi naukowcy brali zasoby na to, aby robić co im się żywnie podoba?