Wpis z mikrobloga

@Airbooz: hahahha twoja sprawa

@Jofiel: mi się zdarza wpleść angielskie słówko ale tylko wtedy, gdy nie znam polskiego odpowiednika. moja firma jest w branży armatury łazienkowej a swojej pracy uczyłem się po angielsku i bardzo często zdarza się, że wiem jak nazwać dany produkt albo część po angielsku a nie znam polskiego odpowiednika. w normalnych rozmowach ten problem jest marginalny
@Grzesio87: Po trzech latach za granica w kraju dosc egzotycznym, gdzie mialem do dyspozycji tylko jednego Polaka, moj akcent w ogole sie nie zmienil, a wszelkie zaciecia ustapily po miesiacu od powrotu do kraju.

Nie wyobrazam sobie jak, majac tak powszechny dostep do internetu, mozna zapomniec jezyk ojczysty.
@fuberutsu: Hah, może mi nie przeszkadza bo nie mam kontaktu z takimi, a osoby które tak gadają znam jedynie z opowieści i screenów z interentu z jakiś facebooków. Faktycznie wygląda to żałośnie.

Moja sugestia - jak ktoś tak robi .... ekhm ... "w realu", to zacznij do niego gadać zaawansowanym angielskim, najlepiej ze skomplikowanymi i mało znanymi słowami, żeby odpowiedź brzmiała ... "eeeee...."

Może im się głupio zrobi przynajmniej.