Wpis z mikrobloga

#suchar

Czterech mężczyzn dyskutuje w knajpie o życiu. Po pewnym czasie i kilku piwach jeden z nich wychodzi do ubikacji, pozostali kontynuują rozmowę.

Pierwszy:

- Bardzo się bałem, że mój syn będzie niedorajdą. Zaczynał od mycia samochodów. Kiedyś ktoś dał mu szansę, zatrudnił go jako sprzedawcę, no i syn się sprawdził. Sprzedał tyle samochodów, że po pewnym czasie wykupił firmę. Dziś jest wielkim biznesmenem i ma tyle pieniędzy, że kupił swojemu najlepszemu przyjacielowi mercedesa na urodziny.

Drugi:

- Ja też się bałem, że mój będzie nieudacznikiem. Zaczynał jako pomocnik ogrodnika u pewnego handlarza nieruchomościami. Ale ten kiedyś dał mu szansę, syn się sprawdził i dziś sam obraca tyloma domami i fabrykami, że swojemu najlepszemu przyjacielowi kupił na urodziny luksusową wille.

Trzeci:

- Ja byłem załamany, bo mój syn zaczynał jako sprzątacz w budynku giełdy. Ale ktoś dal mu szanse, syn się sprawdził i zarobił na giełdzie mnóstwo pieniędzy, cały świat leży mu u stop. A swojemu najlepszemu przyjacielowi dał na urodziny milion dolców.

Tymczasem z toalety wraca czwarty pan. Pozostali wprowadzają go w temat rozmowy, na co on opowiada:

- Mój syn to dopiero kompletny nieudacznik. Zatrudnił się jako fryzjer i jest nim do dziś, już od 15 lat. Co gorsza lubi tylko chłopców i ma ich całą masę, co raz to jakiś nowy absztyfikant go obściskuje. Ale ma to i swoje dobre strony: jeden taki chłopak dał mu na urodziny mercedesa, drugi wille, a trzeci milion dolarów.