Wpis z mikrobloga

88 165 - 33 - 61 - 57 - 32 = 87 982

#rowerowyrownik #rower #dania #bornholm

Cztery dni jazdy na Bornholmie.

Średnia prędkość z całego wyjazdu - 13,5 km/h. Sam bym zrobił trochę więcej, ale na pewno mniej niż 18 km/h.

Dzień drugi i trzeci to objechanie wyspy wokół. W przewodniku napisane 105 km, wyszło jak widać trochę więcej.

Wyspa mocno zmienna - północ zdecydowanie bardziej pagórkowata żeby nie powiedzieć górzysta, plaże kamieniste, na południu więcej równin i piaszczystych plaż.

Rowerzystów mnóstwo. Ceny ogromne. Przykładowo - za wypożyczenie czterech rowerów (dwa MTB i dwa trekkingi) zapłaciliśmy na 5 dni 600 zł - po sporym rabacie. O jedzeniu już nie wspominając.

Pogoda - kiepska. Przede wszystkim bardzo zmienna i trzeba się nauczyć przewidywać co będzie za 15 minut. Ogromny wiatr - poniżej 60 km/h nie spada, a nierzadko osiąga ponad 100 km/h. Wyobraźcie sobie co się dzieje gdy próbujecie pokonać solidną górę z wiatrem w oczy w deszczu ;)

Sporo słońca przerywanego 5-10-15-minutowymi falami deszczu. Za chwilę znowu słońce, nowe chmury deszczowe i tak w kółko. Temperatury niskie - okolice 15-20*C.

Takie szybkie wnioski - nikt tam rowerów nie kradnie, nikt nie zasłania okien firanami/roletami/żaluzjami, niektóre miasteczka mają przecudny klimat, bardzo przyjaźni, cierpliwi i pomocni mieszkańcy (jak i turyści, choć to już oczywiście nie reguła). Wszyscy mówią po angielsku w stopniu co najmniej średnim.

Ogólne wrażenie - fajnie, ale drugi raz tam nie pojadę. Raz warto być, ale to by było na tyle.

Jeśli macie jakieś pytania - śmiało piszcie.
  • 6