Wpis z mikrobloga

#sadstory z mojego punktu widzenia.

tl;dr o tym, jak zadurzyłem się w femme fatale i nic z tego nie wyszło, a wręcz jest gorzej.

Moi rodzice rozwodzą się po raz drugi, znów z winy ojca i jego skoków w bok. Ojca nie było w najważniejszych momentach mojego życia (komunia, matury, absolutorium na studiach, gdzie poszedłem zupełnie sam i nie miałem nawet po co stawać przed wszystkimi), stąd też jestem w jakiś sposób "wyprany" uczuciowo, a w domu większość rzeczy załatwia się aktualnie krzykiem (między mną, a resztą rodziny, ojciec z nami już nie mieszka). Nie jestem osobą, która chodzi obrażona czy zła, a raczej pozytywnie nastawiony do wszystkiego jestem. Nieraz marudzę, ale ok. Jestem w stanie zrobić wiele za odrobinę ciepła rodzinnego, ale poniżej przeczytacie, dlaczego nieraz wątpię w sens tego wszystkiego.

W ostatnim czasie jechałem na wymianę studencką i poznałem pewną kobietę. Starszą ode mnie o 4 lata, bardzo fajna, uśmiechnięta, wręcz turbo zajebista! Trochę kokietowała ze mną, a ja bezpośrednio komplementowałem Ją. Zainteresowania zupełnie inne niż moje, angażowała się w to, co robiła (głównie w popularną na Wykopie partię prawicową) i strasznie mi się to podoba (nadal). Patriotka, więc w pewnym stopniu poglądy podobne. Miałem z nią wiele tematów, była obeznana w tematach filozofii, co mnie też ciekawi.

W życiu nie liczą się dla mnie pieniądze, gdyż zawsze je można zarobić, a zarabia się po to, aby je wydać. Z podobnego założenia wychodziła i Ona, ale posmak materializmu dało się lekko wyczuć. Spotkaliśmy się kilka razy poza miejscem poznania i uczęszczania, tzn. mieliśmy się spotkać. Spotkaliśmy się bodajże dwa razy w zeszłym roku, a kilkukrotnie zostałem #!$%@?. Raz czekałem cierpliwie godzinę na Starym Rynku, aby usłyszeń kolejnego dnia, że zaspała (umówiliśmy się o 13), a innymi razy odwoływała spotkania na godzinę/dwie przed. Jak wspomniałem wyżej, w domu nie mam ciekawej atmosfery, stąd też wychodziłem z sercem na ręku, wręcz chciałem je wydać, aby tylko się nim zaopiekowała, aby napisała, że chodźmy gdzieś i mógłbym spędzić czas poza ścianami mieszkania. Drogi rozeszły się dość nieoczekiwanie, poprzez rozmowę telefoniczną, że olewała miejsce naszego poznania i Jej to telefonicznie potwierdziłem, przytaczając to, że i ja zostałem niejednokrotnie olany.

Wyjechałem. Po powrocie do Polski zapomniałem zupełnie o Niej, aż okazało się, że pracujemy w tym samym miejscu, ale nie na długo. Ja pracuję tam znów, Ona nie.

W tym roku kontakt się odnowił - pijany siedząc nad Wartą stwierdziłem, że nic mi nie szkodzi, może się zmieniła. Spotkaliśmy się raz, całkowicie spontanicznie (w piątek wieczorem pisałem, w sobotę rano odpisała i w południe się widzieliśmy). Poszliśmy coś zjeść, non-stop śmiech, muzeum (ma swój ulubiony obraz, którego dawno nie widziała), rozmowa jak pomiędzy znajomymi, którzy spędzili ze sobą wiele godzin, znają się od lat. Spędziliśmy tak kilka ładnych godzin, byłem naładowany pozytywną energią ! Rozmowy o wszystkim, o tym, jak to ja będę pracować, a Ona dzieciakami będzie się opiekować i o innych takich charakterystycznych rzeczach. Widziałem Jej przyszłość u mego boku. Kolejne spotkanie zaplanowane, rezerwuję sobie czas, a na dzień przed dostaję smsa, że Ona nie może. Mówię sobie "ok, może nie może, może znów to samo", ale coś tam pomamrotałem, że znów to samo robi. Proponuję termin na następny weekend. Jest! udało się, spotykamy się ! Kupiłem lilię (moje lilie na ogrodzie jeszcze nie były aż tak ładne), pojechałem po Nią, jedziemy najpierw do parku, potem miasto i jedzenie, a następnie nad jezioro pod Poznaniem. Potem jeszcze mała wycieczka na zwiedzanie, odwiozłem Ją do domu. Kolejny zajebisty dzień.

Proponuję: spotkajmy się za jakiś czas (czyli w sobotę tydzień albo dwa temu) - ok, możemy. Cały podekscytowany zacząłem tygodniową pracę, chodzę naładowany, a w sobotę o 9 dostaję smsa: "morgan, nie mogę się jutro spotkać". Spotkanie było umówione na 11, samochód załatwiłem (swoim aktualnie nie dysponuję), domek nad jeziorem też, aby nikt nam nie przeszkadzał, obciąłem moje najładniejsze lilie (lilie Świętego Józefa) i na jakiś obiad pojedziemy. Coś we mnie pękło, mówię sobie o nie. Napisałem Jej tak jak wcześniej, że szala goryczy się przelała. Zawarłem również stwierdzenie, że straciłem to, co mam najcenniejsze - mój czas. Nowy termin. Ok, mam popołudnie wolne (praca 8-16) czy nawet sobota to była; wezmę samochód i pojadę po Nią, pojedziemy gdzieś gdzie mnie poniesie. Dostałem wiadomość, że nie może. Wszystko wewnątrz mnie się #!$%@?ło i napisałem, że życzę Jej, aby ktoś poświęcił tyle czasu i uczucia. Pierwszy raz przeprosiła od serca. Potem skojarzyłem, że miała zabieg i może coś z tym związane, ale wątpię, bardzo wątpię - kolejne wykręcanie się.

Stosunki z Nią nie są już normalne: zauważyłem zimniejsze traktowanie. Mieliśmy się spotkać w ciągu ostatnich kilku dni, bo wyjeżdżam na dłużej. Napisała, że jest chora i nie może bo goście przyjeżdżają. A dziś (bo fejsbuk prawdę Ci powie) piękne zdjęcia. Zrobiło mi się bardzo przykro.

Po co to tak opisuję? Bo wyjeżdżam ze względu na poważne kłopoty zdrowotne. W nikim się tak nie zadurzyłem, jak w Niej. Pomimo tego wszystkiego, zlewania, nieraz #!$%@? traktowania chciałem ostatni raz Ją zobaczyć i wyjechać, bo nie wiem jak to będzie, co będzie za tydzień, za dwa. Dosłownie nie wiem. Nie znam diagnozy, a odpowiedzi dostaję wymijające. Ona wie tylko, że jadę do Niemiec.

Nigdy, ale to nigdy nie dopuśćcie do sytuacji jak powyższa: oleje raz, spróbować drugi raz, ale do trzech razy sztuka. Jeśli macie swą lubą, to dbajcie o tę drugą połówkę każdego dnia, chociaż podkreślajcie jej znaczenie w Waszym życiu.

Wychodziłem z sercem na ręku, wracam z sercem w kawałkach. Lecz pomimo tego, te kawałki nadal ciągną w Jej stronę. Chciałem doznać odrobiny długoterminowego szczęścia, a przeżywam katusze. Chciałbym, aby Ona to przeczytała i wyciągnęła jakieś wnioski, ale jest już za późno.

Ze względu na specyficzne miejsca i historie rzadko spotykane niektórych zdarzeń, zostały one pominięte (np. miejsce poznania w/w Kobiety).

Jeśli drogi Użytkowniku dotrwałeś tutaj, to dziękuję. Ulżyło mi trochę, teraz mogę spokojnie spać.

#rozowepaski #niecoolstory albo #coolstory #truestory
  • 18
  • Odpowiedz
@HenioPL: nieraz rzeczywiście nie mogła, ale mamy kilku wspólnych znajomych, którzy potwierdzali me słowa.

@MagnitudeZero: rozmowa z Nią w cztery oczy dałaby mi dużo, niestety tak jak wspomniałem, nie jest już to możliwe,a po takiej rozmowie chyba bym się załamał.

@dumnie: @Nadrill: @Blaskun: @Wyrwinio: dziękuję. Mam cichą nadzieję w sercu, że jeszcze kiedyś się to wszystko ułoży
  • Odpowiedz
@morgancar: gosciu.

Wogole nie masz podejscia. Czy ja mam rozumiec ze przez te wszystkie spotkania nawet ani razu jej nie pocalowales?

To sie nie dziw ze dziewczyna sie tak
  • Odpowiedz
@morgancar:

Smutna historia. Nie wiem ile masz lat, ale czytając to się załamałem nad Twoim zachowaniem. Nie chcę Cię obrazić/urazić w trudnych chwilach, ale... ona zachowywała się tak, bo JEJ NA TO POZWOLIŁEŚ. Dokładnie tak. Każdy zachowuje się wobec nas na tyle na ile może sobie pozwolić, tj. na ile my mu pozwolimy. Także myślę, że powinieneś wyciągnąć wnioski ze swojego zachowania, bo kolejny raz będzie to samo i nie będzie to wcale wina kobiety, tylko Twoja.

Żeby ludzie nas szanowali najpierw trzeba szanować samego
  • Odpowiedz
@MagnitudeZero: nie zdążę przed wyjazdem, ale po powrocie z miłą chęcią, jeśli będę miał okazję. O większości zdarzeń z przeszłości wiem, gdyż dużo rozmawialiśmy. O problemach też, stąd jakoś chciałem Jej pomóc. Dziękuję.

@Dantte: o moją erekcję się nie martw ( ͡° ͜ʖ ͡°) niemniej dzięki za dosadne słowa, a to, czego nie wykonałem miało zostać wykonane przy okazji ostatniego spotkania.

@Defik: you made my day. Nie ma tu nic obraźliwego, a same szczere komentarze i obiektywne spojrzenie. Odpowiedziałeś mi tym samym na pytania, które mnie nurtowały. Po przeczytaniu i chwili zastanowienia stwierdzam, że rzeczywiście jest tak, jak napisałeś: dałem sobie wejść na głowę. Dostałem od Ciebie wiele wskazówek na przyszłość, które mam nadzieję, że wykorzystam. Dzięki informacjom
  • Odpowiedz
@morgancar:

Tak jeszcze myślę. Dalszy kontakt z nią może się mijać z celem. Bo znów to Ty będziesz cały czas tym, któremu zależy bardziej. W tym przypadku na wyjaśnieniu zaistniałej wcześniej sytuacji. Myślisz, że potrzebujesz wyjaśnienia? Mnie się wydaje, że po prostu swoimi poważnymi błędami i wieloma mniejszymi doprowadziłeś do takiej, a nie innej sytuacji. I aby to nie poszło na marne, trzeba wyciągnąć z tego wnioski i wyjść silniejszym. A wyjaśnianie tego tak naprawdę chyba niewiele zmieni, prawda?

Czasami są takie sytuacje, których już nie zmienimy. Dziewczyna nie olśni Cię nagle jakimś rozgrzeszającym powodem swojego zachowania. Ja szedłbym dalej przed siebie z nową wiedzą, doświadczeniem i nie oglądał się za siebie. To nie musi być łatwe, ale tak
  • Odpowiedz
@Defik: w wolnym czasie poczytam resztę artykułów Twojego autorstwa na Twojej stronie. Masz sporo racji i dzięki temu utwierdzeniu wszystko momentalnie zeszło ze mnie. Jest mi o wiele lżej, może i efekt chwilowy, ale jak rękę odjąć tak się czuję. Uświadomiło mi to wiele faktów i do tego postu będę pewnie nie raz jeszcze wracać.

Powiem też i wprost, że na samym początku na pantofla się pisałem, lecz nie ostatnimi czasy. Bardzo mi na Niej zależało i nie byłem na każde skinięcie, ale poświęcałem wiele uwagi. Podle czułem się po tym, jak pisałem (tak, pisałem, nie dzowniłem bo nieraz nie miałem takiej sposobności) wprost i było mi jakoś tak głupio.

Dodam tylko, że dzwoniła przed
  • Odpowiedz
@morgancar: Cieszę się, że pomogłem. Jeśli zmieniło się Twoje myślenie, to myślę, że efekt będzie raczej długotrwały. Bo cóż, to nie są słowa typu "będzie dobrze, wszystko się ułoży", które mogą nam pomóc na może góra dwa dni.

Sam byłem w różnych sytuacjach i niestety wtedy nie miałem możliwości mieć takiej wiedzy przetworzonej z doświadczeń i obserwacji, musiałem do tego dojść samemu, nieraz cierpiąc. Tym bardziej cieszę się, że mogę się tym podzielić i pomóc komuś innemu, nawet gdy czyta to właśnie jedna osoba.

Ekspertem nie jestem, ale jakbyś kiedyś miał jakieś pytanie, mojego maila masz na tamtej
  • Odpowiedz