Wpis z mikrobloga

Uświadamiam sobie, że być może większość życia jest już za mną. Dopiero miałem 25 lat. Dziś już 35 i w tym okresie nie nastąpił żaden przełom ani nie wydarzyło się nic, co by można uznać za sukces, za kamień milowy. Tylko same porażki i wegetacja w melinie. Zawsze mierzyłem wysoko i chciałem coś w życiu osiągnąć, zostać kimś, lecz ze względu na utrudnienia stoczyłem się na dno. Kiedy mamy siłę i zdrowie, aby dojść do czegoś i zrobić coś fajnego, to szkoda marnować życia i użalać się nad losem. Jesteśmy zdani sami na siebie, wyśmiewani, wychowani wśród patologii na osiedlach robotniczych, nikt nam nie przekazał potrzebnej wiedzy i nie nauczył żyć, ale nie wszystko stracone. Potrzeba determinacji. Wyuczona bezradność. Autosabotaż. Strach przed działaniem. Problemy z podejmowaniem decyzji. Paraliż decyzyjny. Poczucie winy. To ostatnie wpajano mi za dziecka. Bądź posłuszny. Rób, co ci każę. Nie wychylaj się. Co jeszcze wymyślisz? A po co ci to? Nie próbując nic, nie poszerzysz horyzontów, nie odkryjesz predyspozycji i co ci sprawia frajdę. Dziś możliwości mam większe, choć wciąż ogranicza mnie np. melina, ale życia zostało mało i spośród 1000 rzeczy, jakie chciałbyś jeszcze w życiu zrobić, spośród 100 dużych celów, jakie masz ambicje osiągnąć, wybrać tylko kilka nielicznych. Możecie mieć 10 zainteresowań, ale wszystkich na raz nie da się rozwijać, bo będziecie słabi we wszystkich. Plany i zadania do wykonania. Ile wisi na liście od lat i czeka na realizację? Z dzisiejszym doświadczeniem cofnąłbym się w czasie i nie popełnił wielu błędów. Niestety czasu nie da się cofnąć, a przynajmniej nauka na obecnym etapie wiedzy nie przewiduje takiej możliwości. Dziś stalibyśmy w zupełnie innym miejscu. Najgorsze jest to, że oskarki, co mają świetne warunki i dostają od starych wszystko, co tylko chcą, a jeszcze dostaną za darmo mieszkanko i nie muszą na nic pracować, zazwyczaj idą po najniższej linii oporu i tylko bawią się, czas wykorzystują na rozrywkę, przepuszczą majątek starych, a przegrywy, co chcą rozwijać się i mają ambicje na więcej, którzy chcą coś osiągnąć, co mają zainteresowania i wyższe cele w życiu, są skazani na wegetację i na wszystko muszą sami zapracować i kombinować, a przez wady i brak życiowego doświadczenia są dymani.

Nie wyobrażam sobie, że dojdę do 40 lat i nic się nie zmieni. Ten rok to ostatnia szansa na przełom.

Kluczowe, aby być cały czas zmotywowanym. Kiedyś miałem silne wahania nastroju. Na przykład w jeden tydzień myślałem pozytywnie i miałem ochotę do działania z nadzieją, że niedługo coś się zmieni, a w drugi tydzień uświadamiałem sobie, że tak naprawdę to it's over i choćbym się starał, to niczego nie jestem w stanie zmienić i nic mi się nie chciało, załamywałem się i użalałem się nad losem. Trudno to było kontrolować i zmienić nastrój, bo negatywne myśli same nachodziły i nie dało się od nich uwolnić.

Kolejny aspekt to czy sobie wszystkiego odmawiać i przekładać wszystko na lepsze czasy. Dziś wiem, że w ten sposób będziesz odkładać tematy w nieskończoność. Lepszych czasów nie będzie. Jesteś zdany sam na siebie i tylko ty sam możesz coś zmienić.

Ciężko pracować czy korzystać z życia? To nie jest takie oczywiste. Jeśli pracujesz dla kogoś i nie odnosisz z tego żadnych korzyści oprócz comiesięcznej wypłaty (czy się stoi, czy się leży, tysiąc się należy), to na starość możesz narzekać, że oddawałeś się pracy zamiast bawić się i podróżować po świecie. Jeśli pracujesz dla siebie i widzisz, że twoja praca ma sens, przynosi efekty, że tworzysz historię, to nie będziesz tego żałować. Na pewno będziesz żałować, że chociaż nie spróbowałeś sięgnąć wyżej niż tam, gdzie teraz jesteś.

Iść za modą i być tym popularnym dzieciakiem czy iść własnymi ścieżkami? Jaką nagrodę dostaniesz za chwilę lansu, a ile stracisz?

Czy w tym roku uda mi się coś zmienić? Pewne tematy zamykam - w tym sport - pociągnę to do końca sezonu i game over. Jednocześnie chcę się dalej uczyć, rozwijać się, zrobić zaległe certyfikaty i zacząć własne projekty, bo to daje mega fun. Czyli powrót do korzeni. Kiedy jest jeszcze szansa coś w życiu osiągnąć i stać się częścią historii, a nie tylko jej biernym obserwatorem, to dlaczego nie spróbować? Tylko nie można poddać się po pierwszej porażce i ulegać hejtowi zawistnych osób.

To kontynuacja wpisu o przemijaniu.

#przegryw #przegrywpo30tce #przemijanie #przemyslenia
SendMeAnAngel - Uświadamiam sobie, że być może większość życia jest już za mną. Dopie...

źródło: F0BBWerXgAAYhHG

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@SendMeAnAngel Niestety ale duży wpływ na człowieka ma otoczenie. Gdy wpadniemy w złe towarzystwo, to tkwimy w nim, bo nie mamy porównania z czymś innym, lepszym. Być dobrym człowiekiem nie jest złą rzeczą, jednak wszystko to jest kwestią równowagi. Na odwyku powtarzali, aby skupić się na sobie, myśleć o sobie dobrze i pamiętać, że może być lepiej ale trzeba chcieć i działać w tym kierunku. Ważna w tym jest asertywność. Nie
  • Odpowiedz
Trzeba próbować nowych rzeczy, jeśli poniesie się porażkę, trudno.


@czilliani: Jako, ze ja sprobowalem zmienic prace na lepsza i mi nie wyszlo, bo trafilem do lepiej platnej ale duzo gorszej, tam mi nie przedluzyli umoey bonie dawalem z siebie , bylem wypalomy i nie pracowalem przez ponad rok, teraz chcac znalezc prace nigdzie mnie nie chca, a jak cos znajde to pewnie za minimalna krajowa.
A wystarczylo nic nie zmieniac
  • Odpowiedz
@JablkoMinutnik Nie ma złotych rad. Nie prowadzę żadnej krucjaty i nie chcę brzmieć że mam odpowiedzi na wszystko. Chodzi mi o sam fakt próbowania. Coś a propos książki „kto zabrał mój ser?”, nie oczekuj zmian tkwiąc w miejscu (brak jakichkolwiek zmian) i innych rezultatów. Gdybys nie zmienił pracy, to co? Pracowałbyś tam do końca życia? Mi nie chodzi o to żeby rzucić wszystko w cholerę i zacząć od nowa, wymienić wszystko
  • Odpowiedz