Wpis z mikrobloga

Jako że na mirko aż roi się od wpisów spod tagów #tfwnogf #przegryw czy #stulejacontent, dla odmiany postanowiłem podzielić się z Wami historią z mojego życia, którą spokojnie można potraktować jako #wygryw, a nawet #wygrywmotzno. TL;DR na dole.

Kilka lat temu pracowałem jako kelner w restauracji w dużym polskim mieście. Ruch mieliśmy tam spory, choć może nie ze względu na jedzenie (przeciętne), a lokalizację (bliskość jednego z większych dworców w Polsce oraz starówki). Ceny - standardowe jak na Polskę, więc mimo śmiesznej stawki godzinowej, przy takim przemiale gości można było wyciągnąć naprawdę sporo kasy z napiwków.

Pewnego dnia zamykałem jedną z sal restauracji, było ok. północy. Ostatnimi gośćmi były dwa #rozowepaski, takie 6/10 i 7/10 - nie zamawiały nic do jedzenia, tylko piły drinki. Jako, że nie musiałem już obsługiwać nikogo innego, a i dziewczyny wydały mi się sympatyczne, to pozwoliłem sobie na trochę luźniejsze #heheszki niż zwyczajowa uprzejmość w celu uzyskania większego napiwku - zagadywałem, co jakiś czas przychodziłem do nich pośmieszkować, ogólnie szybko złapaliśmy wspólny język. Nieskromnie mówiąc całe to kelnerstwo, choć było jedynie zajęciem na chwilę, wychodziło mi całkiem nieźle, bo dość dobrze czułem ludzi i wiedziałem, kiedy mogę sobie pozwolić na więcej niż podstawowa, uprzejma obsługa. Generalnie na brak napiwków nie narzekałem.

Wracając do tych dwóch dziewczyn - po ok. godzinie i kilku drinkach więcej, niż planowały, poprosiły o rachunek. No to ja tradycyjnie przynoszę im tackę z rachunkiem, sprzątam szkło i odnoszę je na zmywak. Wracając na salę kątem oka dostrzegłem, że wybiegły szybko z restauracji, chichocząc. "No zajebiście, pewnie nie zapłaciły i będziesz musiał Seba z własnej kieszeni pokryć" pomyślałem szczerze zawiedziony, bo nie wyglądały na złodziejki, no i całkiem fajnie mi się z nimi rozmawiało.

Podchodząc do stolika odetchnąłem z ulgą, bo już z daleka zauważyłem, że na tacce leży należna kwota plus dość sowity napiwek. Załadowałem hajs do portfela i już miałem wyrzucać paragon, kiedy spostrzegłem na nim jakieś gryzmoły



No Mireczki, jakim ja się wtedy poczułem wygrywem :). Co prawda nie skorzystałem z oferty, bo byłem wtedy (i nadal jestem) w związku, ale duma mnie rozpierała i na pamiątkę schowałem rachunek do portfela.



TL;DR


#coolstory #truestory #rozowepaski #wygryw
  • 13
@Wariner: Twoje #coolstory przypomniało mi, jak kiedyś byłem w odwrotnej sytuacji, tzn. dostałem na rachunku numer od kelnerki ;) I co najlepsze, byłem wtedy z dziewczyną, a ta kelnerka (zresztą bardzo ładna) i tak od początku nawiązywała kontakt wzrokowy, śmieszkowała i na końcu dała ten numer, w sumie sporo ryzykując. Z numeru nie skorzystałem, ale właśnie poczułem się #wygryw motzno ;)