Wpis z mikrobloga

@Sefton: Dla tiktakozębnego i małpy to ta restauracja jest tak osiągalna jak budowa pojazdu który miałby ich wynieść na orbitę i pozwolić na lądowanie na księżycu.
  • Odpowiedz
@Sefton: tez to widzialem rano, nawet pojawia sie slowo KONCEPT ze 2-3 razy :)

@kapitanKloss23 pewnie sobie poradza, drogo ale idzie z tym jakosc a nie pizza za 10$ z brazowym sosem, mrozona kielbasa na patelni albo zurek z plastiku zamrozony dawno temu ktory dalej spoczywa w zamrazarce lysego
  • Odpowiedz
@Sefton nie mówię że nie. Biznes na polskiej kuchni to jak sikanie pod wiatr. Z tego co wiem nie ma na całym bożym świecie wielu "polskich" restauracji celujących na wyższe półki. W nowym Jorku, jak tu mieszkam 30 lat, nigdy nie było nic poza typ "stołówka przyzakładowa".
  • Odpowiedz
@Sefton: co jedza "amerykanie" nie ma wiekszego znaczenia, nowy jork byl zawsze wielkim globalnym rynkiem "restauracyjnym" - jakieś 30,000 na dzien dzisiejszy - i to ze nigdy nie znalazło się tu miejsce na "polska" kuchnie, jest dość znamienne. ten Grzywacz (właściciel) to zupełnie inny kaliber ekspata niz nasze zule - to jest jasne, sam pomysł jest ambitny ale bardzo pod górkę.
  • Odpowiedz
  • 2
co jedza "amerykanie" nie ma wiekszego znaczenia, nowy jork byl zawsze wielkim globalnym rynkiem "restauracyjnym" -


@kapitanKloss23: Dosyć ważne co jedzą miejscowi, najgorszy pomysł na biznes to poleganie na turystach
  • Odpowiedz
Dosyć ważne co jedzą miejscowi


@Sefton: europejczycy sa obecnie 5-ta co do wielkości grupa etniczna w NYC (po latynosach, czarnych, zydach i (dalekowschodnich) azjatach, niedlugo tez araby i hindusi "nas" przegonia), wiec je się tutaj co się je.
  • Odpowiedz
@Chilli_Heatwave: Przepraszam bardzo, zapomniałeś o popisowym daniu czyli bigosie zostawionym po ugotowaniu w garnku na trzy dni, później zamrażanym i odgrzewanym pięć razy, w międzyczasie raz zmieszanym że świerzą kapustą, popiołem z Herosa i włosami beja.
  • Odpowiedz