Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Ciężko mi Miruny. Jestem kłębkiem nerwów. Potrzebuję od was rady, żeby nie zwariować, nie nakręcać spirali tego wszystkiego. Jestem z niebieskim ponad 5 lat. Zawsze było między nami super. Dawaliśmy sobie przestrzeń do życia, tak że każdy mógł sobie robić to co lubi i drugi mu o to problemów nie robił. Oczywiście mieszkamy ze soba prawie cały związek. Nikt nie wchodzi do naszego związku z buciorami bo nikomu o niczym nie opowiadamy. Oboje jesteśmy typami raczej domatorów, aczkolwiek ja lubię czasem gdzieś wyjść. Go nie naciskam, bo wiem że nie lubi. Od razu uprzedzę nie jest to łażenie po imprezach tylko do koleżanki lub do rodziny. I to od niedawna dopiero to praktykuje, gdyż wcześniej mieszkaliśmy daleko stąd i nie było możliwości się z nikim spotykać. W ostatnim czasie oboje się przeprowadziliśmy z jego rodzinnych stron w moje. Jest to ok 400 km. Nie była to decyzja raptowna. Była poprzedzona rozmowami. Pracowaliśmy w jednej firmie, od dłuższego czasu działo się źle. Czekaliśmy na dogodny moment żeby opuścić ten pier*olnik. W międzyczasie odkładałam hajs. Z inicjatywą ze "to już" wyszedł niebieski. Ja się trochę cykałam. Staram się być wyrozumiała i pomocna. Dlatego też przed całym przedsięwzięciem dużo rozmawialiśmy, czy jest pewien, czy na pewno chce, że jak już się wyprowadzimy żeby mu nie wpadło do głowy za 2 czy 3 miesiące żeby wracać, bo kasa będzie już utopiona tam. On bardzo entuzjastycznie do tego podchodził. Że jemu to obojętne czy mieszka tu czy tam, jak wszędzie i tak robi to samo, a kolegów lokalnie nie ma bo wszyscy stamtąd wyjechali. No i dobra co by wam nie przedłużać. Wyprowadziliśmy się. Mieszkamy kilka miesięcy już tutaj. Tyle że zaczyna robić się podle, źle. Niebieski już tam miewał takie nastroje depresyjne. Rozmawialiśmy o tym, mówił że w szkole średniej też mu się zdarzało takowe mieć. Że wszystko jest mu obojętne, nie widzi celu w życiu. Wszystko ma totalnie w dupie łącznie ze mną. Mówiłam mu że to trzeba do psychiatry iść. Że porozmawia, że leki pomogą. Będzie dobrze. Ale jakoś to zbagatelizowaliśmy, on jako tako wyszedł z tego doła. I ten dół wrócił znów; ale tutaj. Z taką siłą że nie macie pojęcia. Od paru dni jestem kłębkiem nerwów. Boję się o niego, o nas. Umówiłam już psychiatrę, starałam się szukać kogoś dobrego żeby się chłop nie zraził. On się zgodził. Ale wizyta dopiero za 2 miesiące :( myślę że ta czarę goryczy przelała pracą która jest ciężka, wcześniej pracował za biurkiem, miał czas na granie w swoje ulubione gry, oglądanie seriali itp bo mógł to robić nawet w pracy, w związku z czym można powiedzieć non stop w tym siedział. Teraz pracuje całe tygodnie, weekendy wolne. Ale jest tak zmarnowany tą robota, że nie ma ochoty na nic. Ciężko jest tu o pracę, ale staram się być wyrozumiała. Mówię to popróbuj będzie źle i stwierdzisz że to nie to to poszukamy czegoś innego. Tylko go proszę by nie podejmował głupich decyzji sam, żebyśmy nie zostali bez środków do życia, że jak już będzie to ten moment że powie sobie dość to ok, nie ma problemu. Bylebyśmy o tym rozmawiali. Ale on już mi nic nie mówi :( umowę ma na czas próbny. Niedługo mu się kończy. Pytałam go czy jak mu przedłuża to zostanie w tej pracy to powiedział że nie. Powiedziałam ok to w międzyczasie trzeba się rozglądać za czymś innym, a on mi powiedział że nie chce pracować. Że wszystko ma w dupie. Że już mnie nie kocha. Chociaż czasem wraca stary on, wtedy sobie siedzimy coś razem oglądamy, on coś tam się zaśmieje. Ale to tylko chwila i znowu jest podła atmosfera. Nie wiem Mirki co robić. Jak z nim rozmawiać. Mam jeszcze oszczędności, ale jak on nie będzie pracował to się szybko stopią. Sama nas nie utrzymam, choćbym bardzo chciała nawet na czas jego wydobrzenia. Mirki z #depresja doradźcie coś, jak z nim rozmawiać, co mówić, żeby wyszedł na prostą zanim pójdziemy do tego psychiatry. Już mu nic nie każe robić, przestałam się odzywac, bo na wszystko reaguje krzykiem i nerwami :( analizuje to wszystko, myślę czy nie odezwać się do jego mamy i pogadać zapytać, ale nie chce wyjść na nielojalną. Do tej pory ze wszystkim radziliśmy sobie w 4 ścianach.

#kiciochpyta #pytaniedoeksperta #psychiatra


· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: RamtamtamSi
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Dobrze,że do tego psychiatry idzie. Może po lekach mu się poprawi. Nie da się jakoś wcześniej, prywatnie?
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 0
✨️ Autor wpisu (OP): @Kotdog
Nie da się prędzej, są jakieś teleporady online typu przez telefon czy na kamerce, już był trochę na tak, ale stwierdził że jednak nie, bo on się nie zrozumie z lekarzem, bo z kumplami jak coś gra też czasem się nie do końca rozumieją :/ Próbowałam umówić go gdzieś dalej, ale mówi że nie, w sensie widać że kombinuje jak może żeby się nie zgodzić.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: rozgoryczony jest to tak gada,że ma wszystko gdzieś, taka trochę agresja wychodzi, próbuje się tak rozładować, ale jakoś się może weźmie w garść.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Twój chłop ma Ciebie, ma gdzie mieszkać i ma perspektywę na życie. Tego się musi trzymać. Chyba nie zdaje sobie sprawy, że takiej partnerki, z którą idzie obgadać rzeczy, która umówi cię do psychiatry zamiast kopnąć w dupę... to ze świecą szukać.
  • Odpowiedz