Wpis z mikrobloga

Siadać gniazduchy, wujek Wypopek powie wam bajkę. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Długa bajkę, więc jak nie umiesz skupić uwagi to sobie idź. Trzeba przyznać, że bycie spadkowiczem jest na swój sposób piękne, bo to bycie romantycznym marzycielem. Musisz po prostu uporczywie wierzyć w to, ze w końcu sięgniesz gwiazd. Wyruchasz Freda zanim on wyrucha ciebie. Albo wygrasz z kasynem. Jak miałoby się to wydarzyć na rynku nieruchomości? Na wtórnym wiadomo - powtórką typowego kryzysu w stylu hamerykańskim, podczas którego oszczędzający z gotówką w kieszeni łoją zakredytowanych licytowanych przez banki. W tym scenariuszu spadkowicz jest oczywiście Michaelem Burrym. Najpierw się z niego śmieją jakieś Midle, ale on potem w finale z uśmieszkiem wyższości skupuje ich kwadraty za pól darmo, pokonując klątwe manlectwa i budując wielopokoleniowe imperium z aryjską jasnooką boginią. Tak miało być, co? xD

Tyle, że pierwszy błąd spadkowiczów polegał na nie braniu pod uwagę, że Polska nie jest Ameryką, w której milion ludzi może mieszkać na ulicy i wszyscy mają to w dupie. Tutaj jest kraj na dorobku, w którym kredyty biorą wszyscy, włącznie z politykami i nie chcą na tym poplynąć, ani nie chcą żeby popłynęli na tym ich wyborcy. Niedostosowanie oczekiwań do realiów kulturowych. W Mensie chyba tego nie uczą. xD Tak wiem, że Mensie niczego nie uczą, bo to tylko stowarzyszenie onanistów od wspólnego rozwiązywania rebusów i sudoku... ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Jak spadkowicze mieliby spełnić swój wymarzony scenariusz na pierwotnym? Złapaniem deweloperów z opuszczonymi gaciami, czyli w sytuacji, w której ci deweloperzy nabudowali więcej mieszkań niż rynek jest w stanie przełknąć. Stąd to obsesyjne śledzenie liczby ofert. I stąd to przerażenie na myśl o ograniczeniu podaży. W planie spadkowicza deweloperzy mają ważną rolę do odegrania. Oni muszą budować. Tak ma być i koniec.

Czy spadkowicze mieli w ogóle szansę na realizację swojego magicznego scenariusza? Jak najbardziej, jeszcze jak! I to nawet dwa razy.

Pierwsza szansa i pierwszy upadek spadkowicza pod ciężarem własnych oczekiwań to był rok 2020, kiedy rzeczywiście wszystko mogło się wydarzyć, bo cały świat zwariował. I nikt nie był w stanie tego przewidzieć, a na pewno nie deweloperzy zaczynający pół roku wcześniej budowy.

Gdyby do końca 2020 r i przez cały 2021 popyt pełzał to rzeczywiście niektórzy mogliby się łamać i schodzić z cen. Inna sprawa, ze chętnych na zakupy promocyjne było tylu, że były to mechanizm samoograniczający ewentualne spadki. Jeżeli liczysz na cenkę -15% to uprzedzi cię typ, któremu wystarczy -5%. Ale coś by im tam może spadło. Tylko zaraz przyszły niskie stópki i zabawa się skończyła.

Stópki 2021. Spadkowiczom wydaje się, że deweloperzy to tacy magicy co mogą wszystko. No dużo mogą, ale w 2021 moim zdaniem po prostu popłynęli z prądem. Wszystkie banki centralne z Glapą włącznie obniżyły stópki, żeby ratować gospodarkę po covidzie. Deweloperka to tam była tylko jednym z klocków. Więc wystarczyło nic nie robić, tylko poczekać na nową falę popytu wywołaną przypływem pieniądza. I to tak naprawdę był moment kluczowy, który zamknął temat.

Był dwa takie momenty które rzeczywiście mogły o czymś poważnym zdecydować: obniżka stóp w 2021r i wakacje kredytowe jako sygnał do kredyciarzy "nie damy wam upaść". Od tego czasu to już tylko zabawa bez większej stawki.

Drugie podejście to był 2022r i wywalenie stópek w górę wiosną, ale tu już pozycja spadkowiczów była słabsza, bo deweloperzy byli po hossie 2021r. Więc czy byłby BK2% czy by go nie było to katastrofy i tak by nie było. Spadkowicze sobie tam wyliczają jakieś spadki po parę % czy boczniaka w niektórych miastach w II poł 2022, ale fakty są takie, że z połowę tych kredytów z BK2% i tak by wzięto na warunkach rynkowych (imba to po co preferencyjne kredyty). Sprzedaż rosła też już na początku 2023, kiedy nie było nawet projektu ustawy i miała być mokrym kapiszonem. FOMO? Nikt nie wiedział czy to wejdzie i jaki będzie miało efekt.

Teraz obserwujemy trzecie podejście i trzecią stację męczeństwa spadkowicza, czyli nadzieję, że uwalenie za wszelką cenę rządowych kredytów sprawi, że rynek za jakiś czas się wykopyrtnie pod ciężarem wysokich stópek. Koncepcja brzmi: najpierw to uwalić, a potem się zobaczy. xD

Tyle, że teraz to jest już z grubsza pozamiatane, bo druga strona wie z czym tańczy, nagromadziła kasę już nie tylko w 2021 ale jeszcze w 2023r i zdążyła się z grubsza przystosować do tego czego może się spodziewać przy wysokich stopach - czyli okresów słabszej sprzedaży.

Jednocześnie RPP zaczyna przebierać stópkami, bezrobocie jest niskie, wynagrodzenia rosną, a gospodarka jak na to co przeszła przez ostatnie 4 lata radzi sobie bardzo przyzwoicie. Do tego doszła zmiana rządu, kasa z KPO i poprawa relacji z Brukselą.

Wzmacnia się też i będzie się wzmacniała tendencja do namawiania RPP do obniżek stóp. I deweloperzy nie muszą tu kiwnąć nawet palcem, bo tak się składa, ze to zjawiska powiązane i gospodarka też potrzebuje tych niższych stópek. Więc jeżeli ktoś teraz zaczyna budowę mieszkań to może się liczyć z tym, że za 2 lata jak będzie je oddawał stopy powinny być niższe a gospodarka hulać. Trzecia szansa jest więc już tylko cieniem pierwszej...

Nie płaczcie, zagraliście z kasynem i skończyło się tak jak się zwykle kończy. Może w kolejnym cyklu... ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#nieruchomosci #kredythipoteczny #mieszkaniedeweloperskie #ekonomia #gospodarka
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@wypopekX dobrze że udało mi się kupić w 2021r stan deweloperski 3800zl m2 Południowa wlkp. Gdzie w Msc zarabiałem wtedy na 1.5m2. Teraz już wyjeb.ane niech rosną, wyborcy popisu muszą dostać po dupie za swój wybór.

Warto dodać że mieszkania w nowym budownictwie będą jeszcze droższe ze względu na nowe dyrektywy budowane od kochanej komunistycznej uni europejskiej.
  • Odpowiedz