Wpis z mikrobloga

@esox:

To, że masa ludzi wydaje pieniądze na płyty dajmy na to Justina Bibera nie znaczy, że jego muzyka jest wirtuozerią XXI wieku. No chyba, że według was odkrycia naukowe, wytwory kultury, albo nawet cokolwiek da się ocenić tylko miarą sukcesu rynkowego - wtedy rzeczywiście ktoś tu jest straszliwym ignorantem.


Czym mi chciałeś pojechać? Gdzie ja napisałem o wirtuozerii czy czymkolwiek w ten deseń? Skąd wiesz jaki jest mój stosunek do
@Khaine:

Zamiast zrozumieć istotę problemu to tylko ględzisz i narzekasz bez powodu. W wolnej gospodarce każdy sam decyduje co uznaje za pożyteczne i na co wydaje kasę. Sportowcy zarabiają wiele, bo w ch ludzi uznało, że podoba im się jak kopią piłkę. Bieber zarabia wiele, bo w ch ludzi uznało, że potrzebuje kupować jego płyty.

Kim ty jesteś, żeby oceniać czy ktoś powinien coś lubić czy nie?

Moim zdaniem najwięcej zarabiać
@Kampala: tylko w tym momencie popełniasz ten sam błąd jaki często popełnia się w tego typu dyskusjach bo to, że ktoś krytykuje ceny lub zarobki nie znaczy, że jest z automatu zwolennikiem jakiejś centralnej redystrybucji. Po prostu zwróć uwagę jak lichym jest argument typu "tak działa wolny rynek", albo "tak działa prawo popytu i podaży". To już wolny rynek znaczy, że nie można czegoś krytykować? No raczej nie. Wolny rynek to
@esox: nie wiem, co chcesz krytykować. Każdy ma swoje zainteresowania i krytykowanie tego jest bezcelowe (o ile nikomu nie dzieje się krzywda). Nie tyle chciałem ci wmówić poparcie dla gospodarki centralnie planowanej, a jedynie zwrócić uwagę na to, że tam gdzie działa wolny rynek narzekanie na czyjąś pensję jest bezzasadne. Czym innym jest rozmowa o gustach (sportowych czy muzycznych), a czym innym negowanie prawa piłkarzy, piosenkarzy czy kogokolwiek do pieniędzy, które
@Kampala: moje ostrze krytyki jest bardziej wymierzone w to, że ludzie im tyle dobrowolnie płacą za grę niż, że tyle zarabiają. Ale teraz już zmierzamy w kierunku logomachii i nie ma sensu spierać się o semantykę. Zgodzę się, że nie wolno negować prawa do zarobków każdego, kto sobie na nie uczciwie zapracował.