Wpis z mikrobloga

Klapek pojechał ze swoim khmerskim kciukiem na bazarek, kupowali na straganach z tyłu bo jest taniej niż z przodu, Wąsata została na miejscu i kazała pójść Klapkowi po skuterek. Klapek wziął skuterek i jeździli w lewo i w prawo, szukał jej a jej nie ma. Okazało się że stała w tym samym miejscu a on myślał że podejdzie w jego stronę (pewnie żeby się opony w skuterku nie starły). Bej już tak zalewa pałe ze mu mózg odmawia posłuszeństwa.
Po drodze wjechali po kwiaty i doniczki, doniczki kupili za małe i wypchali do nich kwiaty xD
#raportzpanstwasrodka
  • 9
  • Odpowiedz
@Vendigoo: Tak. Wielkie biznesmemy, których nie stać na zatowarowanie tego przybytku nędzy i rozpaczy. Pewnie jeździli codziennie bo nie mieli lodówki ani klimy, a w takim blaszaku przez noc ugotuje się wszystko. Najlepszy był kibel jak pracownicy musieli srać w krzaki.
  • Odpowiedz
  • 2
@RealBakman: A no zapomniałem ale tam było tylko pozdrowienie Kamerdynera i nic więcej. Jeden smaczek jeszcze opuściłem: jak Khmerka poszła po doniczki a Klapek wział niemytą śliwkę i zjadł. Khmerka mówiła żeby tak nie robił ale on się nie zatruje. Wiadomo że się nie zatruje, od 7 lat ma codziennie 2,5 promila w organizmie, wszystkie bakterie i wirusy nie wytrzymują w takim środowisku.
  • Odpowiedz