Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Mam pytanie do innych, którzy przez to przechodzili. Byłam wychowywana w rodzinie katolickiej w której byłam karana ciszą albo płaczem gdy nie chciałam iść do kościoła, albo spowiedzi. Skończyłam 18 lat i czym prędzej wyprowadziłam się od rodziców. Nigdy nie wierzyłam w Boga, ale jak przyjeżdżam ich odwiedzać to pójdę z nimi do kościoła w niedzielę, bo dla mnie to tylko godzina, a oni są szczęśliwi. Ale jestem już tym zmęczona. Mam wrażenie, że są za słabi na prawdę. Kiedyś jak mój brat zażartował, że nie wierzę to moja mama przez cały tydzień plakala. Taka jest. Teraz moi rodzice są na emeryturze i moja mama bierze udział w wielu kółkach i spotkaniach kościelnych, tak naprawdę chodzi do niego codziennie. Pomimo że przypominam im czasem że spowiedź i fakt jak często chodzę do kościoła to moja prywatna sprawa, to ciągle słyszę o to pytania. I mam ich zwyczajnie dość. Z drugiej strony w mojej głowie są takimi dużymi dziećmi. Skąd ten strach we mnie przed powiedzeniem im prawdy? Nie boje się tego że nie będą chcieli się do mnie odzywać. Bardziej faktu, że sami sobie z tym nie poradzą, może zbudowali w mojej głowie taki obrazek, bo najczęściej jak z nimi rozmawiam to narzekają na wszystko na co tylko się da. Typowa mentalność ludzi starszych, a może po prostu Polaków. Zależy mi na nich, nie chce dla nich źle, ale mam dość tego ciągłego wchodzenia na głowę i mówienia mi co mam robić, pomimo, że nie pytam. Pytań o ślub i dzieci nie zliczę, chociaż wspominałam że nie jest to moja wizja życia . To jest to taki poziom fanatyzmu religijnego, że w odpowiedzi słyszę, że skoro nie chce mieć dzieci i męża to powinnam zostać zakonnicą. Ten poziom.
Jak pozbyć się tego poczucia że prawda wcale ich nie zabije? Że są dość silni by ją przetrawić i dać mi na tej płaszczyźnie święty spokój?

#religia #ateizm



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: digitallord
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 16
  • Odpowiedz
@mirko_anonim po prostu powiedz. Moja mama jest jak twoja, bardzo religijna, kościół codziennie itp.
A ja nie mam ślubu kościelnego, do kościoła nie chodzę nawet w święta a jak mama mnie odwiedza to ja zawożę i tyle. Dzieci moje były w szkole katolickiej przez lata (ze względu na języki których się uczyły) i zadziałało to jak szczepionka i też nie wierzą.
Duża szansa że rodzice to zniosą. Może mama popłacze ale
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: brzmi jakby na to było już za późno, ewentualnie wprost powiedzieć że nie chcesz już o tym nigdy od nich słyszeć ani słowa, ważne jest żeby nie wdawać się w żadne dyskusje i zawsze powtórzyć słowo w słowo to samo aż przestaną gadać swoje bzdury bo zrozumieją że usłyszą te samą formułę, np „moje życie moja sprawa” i kompletnie ani słowa więcej na ten temat nigdy. Jak gadają o
  • Odpowiedz
@mirko_anonim religia to opium mas, ale jeśli twoi rodzice potrzebują tej iluzji, pozwól im wierzyć. Żyj swoim życiem, bez ich narzucania. Przypomnij im, że jesteś dorosła i masz prawo do własnych przekonań.
  • Odpowiedz
Typowa mentalność ludzi starszych, a może po prostu Polaków


@mirko_anonim: Nie, ani mentalność ludzi starszych, ani Polaków

To mentalność ludzi zaburzonych w wierzę. Wiek i narodowość nie ma tutaj znaczenie.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: jak kochają Ciebie bardziej niż Kościół to zrozumieją, jak ktoś wyżej napisał, mama popłacze ale przeżyje.
Mam sytuację trochę podobną do Twojej ale łatwiejszą i wychodzę od kilku lat z przekonania, że lepiej wybrać 'mniejsze zło' niż konflikt. Mieszkam z teściami, głęboka wieś na Podlasiu. Teściowie religijni, żona niby też wierząca ale ma w praktyce w dupie, ja niewierzący. Oni nie wiedzą, że jestem niewierzący ponieważ... by nie zrozumieli. Dla nich chodzenie do kościoła to rzecz tak oczywista pod słońcem, że prymitywne wieśniackie mózgi w ogólne nie potrafiłyby przyjąć informacji, że można inaczej. Dlatego mam ślub kościelny, chrzest córki itp bo dla mnie to są puste, nic nie znaczące rytuały a dla nich (dla żony powiedzmy też), ważna rzecz i byłoby im źle gdyby było inaczej. Mimo wszystko ja dla tej godziny się poświęcę aby oni mieli też święty spokój - inna rzecz, że rzadko naciskają aby iść do kościoła, bo pracuję często w niedzielę i mimo wszystko rozumieją, że może mi się nie będzie chciało już albo czasu nie będzie. Ale gdy był chrzest córki a ja nie chciałem iść do spowiedzi, teść chodził zmartwiony i pytał żony, dlaczego ja nie mogę iść do spowiedzi. Zrobiłem to w końcu tylko dla żony mówiąc księdzu jakieś pierdoły bo dla mnie nie istnieje pojęcie grzechu więc nie potrafiłbym podać co nim jest. Niech dziad ma, że zięć poszedł. To jednak ostatni raz, akurat spowiedź, gdy sobie obiecałem, że jak nastepny raz będzie chciał we mnie to wymusić, to mu grzecznie odmówię podając argument, że to moja a nie jego sprawa. Do kościoła niech będzie, pójdę raz na pół roku, ale do spowiedzi nie zmusi.
Inna sprawa, że od dawna mam wrażenie, że ta religijność tutaj na wiosce jest tylko i wyłącznie na pokaz.
- idzie do kościoła jak mu się chce w niedzielę, a nie że codziennie, zero pacierza i innych takich, ale w całym domu 'święte obrazy', z resztą jak byli w naszym drugim domu ktory organizowaliśmy świeżo po remoncie, to teść stwierdził, że brakuje świętego obrazu, co z tego że już nigdy w życiu tam nie przyjedzie... (świętego obrazu nie ma tam i nie będzie).
- każdy ma na wiosce mniej więcej swoje miejsce w kościele i sie go trzyma, to więc co ludzie i ksiądz powiedza jak się tam nie pojawi?
- gdy miała być 'wizyta duszpasterska' to teściowie czekali od rana jak na samego Chrystusa. Ja akurat musiałem pojechać do lekarza, wróciłem niestety idealnie przed przybyciem ksiedza. Zaparkowałem pod domem tam gdzie zawsze, a teść do mnie żebym może przeparkował bo ksiedzu będzie daleko - #!$%@?, 3 metry dalej zaparkuje i tyle będzie musiał więcej przejść... tutaj akurat go opierniczyłem że traktuje przyjazd księdza jak
  • Odpowiedz
  • 23
@mirko_anonim postawić na swoim i trwać. Oni tak robią i mają w dupie twoje przekonania, za to próbują grać na twoich emocjach by wzbudzić poczucie winy. Nie jesteś odpowiedzialna za ich uczucia wobec tego co robisz ze swoim życiem. To oni mają nieuzasadnione oczekiwania ze będziesz się ich słuchać.

Postawić na swoim i nie wdawac się w dyskusje. Nie musisz uzasadniać swoich racji, nie musisz się tłumaczyć. Jesteś osobą dorosła i
  • Odpowiedz
Ty tak dbasz o ich samopoczucie, a oni jak widać też dbają o swoje, wyłącznie. Ważne,że jesteś posłuszna, a jak nie, to będzie płacz. Płacz u twojej matki wcale nie musi być wyrazem smutku, tylko agresji, wiele kobiet wyraża złość przez płacz bo inaczej nie mogą.
Ale nie wiem co ja bym zrobił na twoim miejscu, nie lubię takich sytuacji, gdzie wszyscy chodzą z kwaśnymi minami, może wolałbym udawać dalej dla świętego
  • Odpowiedz
Typowa mentalność ludzi starszych, a może po prostu Polaków.


@mirko_anonim: mój tate jest starszy, jest Polakiem i cały czas jak ktoś poruszy temat koscioła to mówi że on by najchętniej "tych pedałów w czarnych sukienkach" do więzień powsadzał", więc to chyba nie to.( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@mirko_anonim postaw granicę i je egzekwuj, możesz metodą zdartej płyty. To Twoi rodzice, ale masz prawo do prywatności i granic.

-Kiedy byłaś ostatnio w kościele?
-To moja sprawa
Ze ślubem, dzieckiem, seksem, naleśnikami na śniadanie to samo. Nie musisz spowiadać się ani rodzicom ani facetom w sukience.

Stawiasz granicę, egzekwujesz. Twoja sprawa, jak zdarta płyta. Tylko nie chodź na ustępstwa, bo dasz palec to będą sięgać po więcej
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Najlepiej jednak postawić sprawę jasno i się tego trzymać. Tylko przygotuj się na karkołomne kłótnie z użyciem szantaży typu wydziedziczenie, ale nie przejmuj się tym. Jak to przetrwasz, to będzie lepiej. U mnie tak było i obecnie w rozmowach ze mną temat religii nie istnieje. To jest taka nasza niepisana umowa. Natomiast moje rodzeństwo nigdy tego nie przerobiło i nadal ślepo podążają za rodzicami w tym zakresie, co już
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 2
Anonim (nie OP): Zależy jak oceniasz ich wiarę.
Jeśli to taka powierzchowna wiara, bardziej nastawiona na kościół, obrzędy, co ludzie powiedzą itp. - to wtedy jak najbardziej postawić na swoim
A jeśli to głęboka wiara, z przekonania, to zapewne oni wierzą dosłownie (wiedzą!), że ściągasz na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo, że autentycznie możesz trafić na zawsze, na całe życie do piekła, i bardzo się boją o ciebie i stąd wynika ich zachowanie.
  • Odpowiedz