Wpis z mikrobloga

#truestory #pasta #copypasta #takbylo

Spotkała mnie dość przykra historia. Wziąłem wczoraj udział w benefisie pięćdziesięciolecia pracy scenicznej mojego przyjaciela - Wojciecha Cacko-Zagórskiego, a wśród uczestników znalazło się również wiele znanych osobistości.

Ale - niestety - wszystkim najbardziej zapadł w pamięć moment, kiedy na sali pojawił się Tomasz Karolak, zrobiony jak ruski czołgista. Ktoś mu chyba nadepnął na odcisk, bo rzucał tylko „#!$%@?ę to!” albo „Klaskać mi tu, #!$%@?!”. Pamiętam, że poprosił barmankę (chyba Wietnamkę) o kanapkę i colę, a potem wypluł jej kawałek przeżutej kanapki na twarz. „Jadłem lepsze gówno na spotkaniu Rodziny Radia Maryja!” - zaprotestował. Było z nim parę osób towarzyszących, a jednym z nich był pewien furiat, który (jak myślę) był jego agentem i który próbował opanować sytuację. „Agent” od razu próbował dla obłaskawienia wcisnąć barmance 200-złotowy banknot, ale Tomasz na to wyraźnie się podpalił i wyprowadził „agentowi” lewy prosty na binokle. „Nie dawaj jej tego, ty #!$%@?!” - wyjaśnił Tomasz, a przeżute kawałki kanapki i śliny fruwały dookoła. „Pewnie zawiezie to do swojej kitajskiej dziury, z której tu do nas przypełzła! Polskie pieniądze mają zostać w Polsce!”.

Potem Tomasz zaczął dumnie przechadzać się po sali wśród zaszokowanych gości. „Co z wami #!$%@? jest, ludzie?” - zapytał i założył ciemne okulary od Dolce & Gabbana. „Rozruszajmy trochę tę #!$%@?ą budę!” - wyrzucił z siebie. Pani Leokadia Stanisławska - żona lokalnego businessmana i filantropa, była na skraju płaczu, patrząc na aktora z przerażeniem. „Nie martw się, babciu!” - uspokoił ją Tomasz. „Prędzej włożyłbym #!$%@? do sokowirówki, niż...” - szybko przerwał i podszedł do grupki młodych solistek lokalnego chóru parafialnego i poklepał się po pośladkach – „Która chce spróbować tego mięska?” - rzekł do feralnych dziewcząt. Cała sala była w szoku.

Właśnie wtedy niektórzy zaczęli próbować przerwać ten skandal. Pamiętam, że pan Kalinowski powiedział Tomaszowi, żeby wyszedł i trochę ochłonął. Tomasz wyciągnął zapalniczkę i próbował podpalić wąsy politykowi. xD Na szczęście para ochroniarzy dyskretnie wyprowadziło Tomasza poza lokal, zanim stało się coś poważnego.

Około godzinę później opuściłem benefis i zobaczyłem Tomasza siedzącego na chodniku, jakby nieprzytomnego i całego w wymiocinach. Zapytałem, czy może chce, żeby wezwać taksówkę, ale tylko spojrzał na mnie przepastnym, pustym, bezdusznym wzrokiem. Również wpatrywałem się w niego - chwilę później odszedłem.
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach