Wpis z mikrobloga

@Felektron: mordo, nie warto. To gówno jest totalnie nierzeczywiste. Grałem kiedyś w d&d edycję 3,5. Zrobiłem sobie kozak elfa mnicha, mój wiek to 700 lat z czego ponad połowa spędzona w klasztorze na szlifowaniu sztuk walk. I ja myślę sobie że taka postać to będzie w stanie #!$%@? odbijać zaklęcia licza, czy jednym strzałem na pi*£e kłaść smoka na chodnik a tu gówno - mistrz gry mówi mi że mam pierwszy poziom i nie jestem w stanie trafić nawet kobolda z demencją. -Nie no, mordo, to jakiś kibel jest.
-Nie Zią, takie zasady.
-No to po kiego h ja się tych sztuk walki uczyłem jak nic nie umiem!?
DM wpadł na pomysł że dostałem gonga z partyzanta pod żabką, uderzyłem łbem o krawężnik i dostałem amnezji. Moim celem teraz będzie ustalić kto to zrobił.
-ok, brzmi realistycznie.
Zaczynaliśmy w jakiejś wiosce czy coś, wbijam do karczmy a tam jakiś szlachcic bogol krzyczy że ktoś mu konia ze stajni podpierdzielił, oczywiście oferuje za jego znalezienie sos. Podchodzę, mówię że jestem mnichem i mogę mu pomóc. DM jakimś spedalonym głosem udaje szlachcica i mówi do mnie że to świetnie, że to jego ulubiona klacz i obsypie mnie złotem mocniej niż R Kelly moczem nastolatkę. Pyta mnie jak mnie zwą, to ja mu na to Znają mnie pod imieniem
  • Odpowiedz