Aktywne Wpisy
nigdy nie założyłabym takiej sukienki. Kobieta w takim stroju kojarzy mi się z babą wieśniaczką mieszkającą w wiejskiej chacie która doi mleko od krów. Widziałam dzisiaj kobietę w takiej sukience.... fuuu... ku*ra!!!! Nie mogę patrzeć na dorosłe kobiety które ubierają się w takie szmaty do podłogi pod pretekstem bycia "kobiecą"
#tinder #p0lka #rozowepaski #zwiazki
#tinder #p0lka #rozowepaski #zwiazki
Viado +4
Najbardziej to mam bekę z ludzi którzy kupują wszystko na akumulator bo im się nie chce kabla rozwinąć albo elektryczne bo to eko. Nie dość że to 5 razy droższe to jeszcze słabsze i niebezpieczne. Samochód elektryczny, hulajnoga elektryczna, golarki, rower, odkurzacze, piły, nożyce do żywopłotu, szczoteczka elektryczna - wszystko na tych samych chińskich ogniwach. 20 ładowarek do każdego rodzaju sprzętu i ogromnie zagrożenie pożarowe którego nie są świadomi.
Mam znajomego strażaka
Mam znajomego strażaka
Hej.
Jestem dziewczyną w 3.5 letnim związku i mam BPD, generalnie zaburzenia z pogranicza klastru B, mam też depresję i pochodzę niestety z dysfunkcyjnej rodziny.
Poznaliśmy się przez internet, na discordzie.
Na początku, przez około 3 miesiące było bardzo cudownie.
Potem zaczęły się problemy, kłótnie, małe zgrzyty, głównie przeze mnie.
Jestem osobą która czuje się bardzo opuszczona i chciałam z partnerem spędzać bardzo dużo czasu, mogłam z nim wręcz pisać non stop, nigdy mnie to nie nudziło ani nie męczyło, bardzo go kocham.
On zawsze powtarzał, że też lubi spędzać ze mną bardzo dużo czasu i jest przyjemnie ale potrzebuje kilku godzinek dla siebie, na przykład po to aby pograć w gry.
Tak, wiem, jest to całkowicie normalne i z początku starałam się dusić w sobie wszelkie negatywne emocje i mówiłam, żeby poszedł i potem porozmawiamy.
Z czasem, niestety, coraz mniej kontrolowałam swoje emocje, wiedziałam, że jest to normalne, że ludzie spędzają ze sobą oddzielnie czas, ale po prostu mój mózg interpretował to jako "porzucenie", wtedy zaczynały się moje ataki paniki, na przykład trzęsły mi się samoistnie dłonie, wszystko się uspokajało wtedy kiedy partner wracał i znowu miło rozmawialiśmy.
W późniejszym czasie było coraz ciężej i ciężej.
On chciał gdzieś wyjść z kolegami pograć w gierki, a ja nie umiałam wytrzymać bez niego 5 godzin, bardzo to przeżywałam i czekałam i ciągle się patrzyłam w telefon kiedy tylko coś napisze.
Tylko on się dla mnie liczył.
Tylko, był pewien problem.
Jak na przykład się spóźnił o 10-20 minut to znowu wpadałam w ataki paniki, trzęsły mi się dłonie i po prostu nie umiałam kontrolować słów które mówię pod wpływem agresji.
Powtarzało się to, nie było to regularne ale to były bardzo męczące kłótnie.
Godziliśmy się praktycznie od razu, tego samego dnia, nie mieliśmy żadnych "przerw" ani braku kontaktu przez kilka dni jak to czasem bywa w innych relacjach kiedy dwójka osób jest na siebie obrażona.
Ja zawsze dążyłam do pogodzenia, nienawidziłam wręcz iść spać kiedy byliśmy pokłóceni, dla mnie zawsze wszystko trzeba było rozpracować tego samego dnia i nie odkładać to na inne.
Gdy nie byliśmy pokłóceni i gdy nie było awantur to było bardzo dobrze.
Okazywaliśmy sobie bardzo dużo uczuć i zrozumienia.
Wiem, że mój chłopak wkładał ogrom pracy energicznej i wiem, że jest to naprawdę bardzo ciężka praca emocjonalna.
Pamiętam, że czasem były takie kłótnie, że chciał zrywać, nie dziwię mu się.
Z czasem poczucie "porzucenia" już się w taki sposób nie ujawniało i pomału zaczęłam się przyzwyczajać do tego, że spędzanie czasu oddzielnie jest całkowicie normalne.
Sama nie miałam jakichś znajomych, wciąż za dużo nie mam, ale bardzo kocham tego chłopaka i pragnę aby był szczęśliwy, tylko na tym mi zależy.
Komunikacja jest kluczem do wszystkiego.
Pamiętajcie też, że jeżeli jest między wami chociaż cień miłości, to warto spróbować wszystko ratować niż później pluć sobie w brodę, że się zbyt łatwo odpuściło.
Tylko to wymaga zaangażowania z dwóch stron.
Tak też było w moim przypadku.
Piszę to wszystko po to ponieważ czuję się wewnętrznie jak śmieć i wewnętrznie chciałabym umrzeć.
Cierpię przez to jak krzywdzę ludzi dookoła.
Żałuję, że urodziłam się w dysfunkcyjnej rodzinie i nigdy nie miałam poprawnego wzoru do naśladowania.
Codziennie się tym katuję i nie umiem zaakceptować faktu, że krzywdziłam osobę na której mi zależy.
Wyrzuty sumienia są niewyobrażalnie wielkie.
Myślałam o psychoterapii ale zwyczajnie mnie nie stać aby chodzić na regularne 2-3 wizyty w miesiącu i płacić 200 złotych.
Czytałam, że jedno spotkanie na miesiąc nie wystarcza i jak chce się mieć duże efekty to trzeba częściej.
#depresja #zalesie #feels #zwiazki
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: razzor91
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim
I jeżeli to jest paroletni związek, to partner jak najbardziej powinien Ci pomóc sfinansować terapię. Twoje zdrowie to też jak najbardziej jego sprawa
Niestety w przypadku BPD rozpada się 90% małżeństw, w przypadku związków nieformalnych ten odsetek jest większy. Albo ty nie wytrzymasz pewnego dnia, albo twój partner. Oczywiście wszystko zależy od indywidualnej sytuacji, ale profesjonalna pomoc to jedyna