Wpis z mikrobloga

Przeszedłem w życiu dwie terapie. Właściwie trzy, ale od początku.

Za pierwszym razem, koleżanka po przejściach, taka jeszcze z czasów szkoły średniej, poprosiła mnie, abym poszedł z nią na terapię grupową. Nie wiem dlaczego akurat mnie, bo według mnie zbyt blisko nigdy nie byliśmy, jednak się zgodziłem. Przez kilka miesięcy co tydzień chodziłem i słuchałem o problemach, wróć o emocjach i uczuciach innych ludzi. Na terapii koleżanka np. dowiedziała się, że była ofiarą przemocy psychicznej, nie ze względu na byłego już męża, a z powodu swojej despotycznej matki. Jej związek z "psycholem" był tylko konsekwencją dzieciństwa. Choć obecność tam pomagała mi, nie zauważałem tego. Dopiero gdy koleżanka swoją terapię zakończyła i przestała mnie tam zabierać dotarło to do mnie.

Tak wylądowałem o psychologa na terapii numer dwa. Jako że rozumiałem już, że nasze zachowania i emocje zależą od wyuczonego w dzieciństwie schematu reagowania na sytuacje, wybrałem terapię poznawczo-behawioralną. Sesje były ciężkie. Jednak mimo że po każdej wychodziłem niesamowicie zmęczony psychicznie, z jakiegoś powodu, z własnej woli tydzień później, zupełnie jakbym był jakimś masochistą, wracałem do gabinetu. Po kilku miesiącach już tak nie było. Wychodziłem wypoczęty i uśmiechnięty. I wtedy mój psychoterapeuta, zapytał się mnie, po co właściwie nadal przychodzę? Według niego już nie potrzebowałem. W tym czasie zmieniło się moje życie, choć znów dotarło to do mnie po fakcie. Np. zupełnie nieświadomie odciąłem się od prawie wszystkich toksycznych ludzi w moim życiu, przestały działać na mnie reklamy (choć zawsze sądziłem, że nie działają, to jednak było inaczej), przestałem (choć nigdy nie sądziłem, że to robię) szukać akceptacji innych dla moich decyzji, czy mnie samego. I przede wszystkim przestałem być reaktywnym na wszelkie formy komunikacji i zachowań noszących znamiona przemocy psychicznej. I co chyba ważniejsze, nauczyłem się takowe rozpoznawać i nazywać i zacząłem rozumieć dlaczego ktoś tak, a nie inaczej się zachowuje. Btw. Zdziwilibyście się, gdybyście wiedzieli, które tak powszechne i tak częste w naszym kraju zachowania i formy komunikacji, są czystą przemocą psychiczną.

Po kilku latach przerwy wróciłem na terapię. Tym razem do Pani psychiatry, psychologa i psychoterapeuty w jednej osobie i tym razem na terapię psychodynamiczną. Tu oprócz tego, że uświadomiłem sobie czego naprawdę chcę od życia, zrozumiałem że nasze nieuświadomione pragnienia, gdy nie mają możliwości zdrowej manifestacji, szukają niejako innej drogi na zewnątrz i często, wróć, zazwyczaj kończy się to problemami psychicznymi. Np. depresją. O której nomen omen, takiej wysoko-funkcjonującej, która mnie dopadła, dowiedziałem się także. Leczenie pomogło.

Dziś po latach, gdy dodatkowo w międzyczasie — bez wchodzenia w zbędne detale już, czy jak kto woli chwalenie się — „doktoryzowałem się” (zwracamy uwagę na cudzysłów) z psychologii, żałować mógłbym jedynie, że nie zacząłem tej drogi 20 lat wcześniej. O wiele fajniej żyje się w końcu rozumiejąc lepiej siebie i zachowania innych i z pewnością o wiele mniej popełnia się błędów. A jako, że nie istnieje coś takiego jak szczęśliwe dzieciństwo i de facto wszyscy powinniśmy co najmniej jedną w dorosłym życiu terapię przejść, wszystkich was, do takowej zachęcam. Oczywiście wiedząc, że osoby z silnym spektrum narcystycznym osobowości uparcie przekonane będą, że komu, jak komu, ale im to taka z pewnością nie jest potrzebną. Nie mój problem. A o tym, że nie mają racji i że książki do psychologii mówią jednak prawdę, osobniki te bardzo boleśnie przekonają się jeszcze przed swoją śmiercią.

#psychologia
  • 3