Wpis z mikrobloga

@oszty @Pentylion podczas snu przenosisz swoją świadomość do pilota i rozbijasz samolot.

Musisz nauczyć się pilotować.

Weź chociaż ogarnij Microsoft Flight Simulator.

Załoga samolotu będzie miała chociaż jakieś minimalne szanse.

Zobaczysz, że jak się nauczysz, to liczba wypadków lotniczych zmaleje.
@mk321: tylko jak od tej pory wypadków nie będzie to będę sobie wyrzucać ze poprzednie byly przeze mnie :C nie wiem czy emocjonalnie temu podołam
@oszty wolisz, żeby było jeszcze więcej wypadków? Im później tym gorzej. Jak nie zrobisz tego w najbliższym czasie, to będziesz czuć się jeszcze gorzej, że nie zrobiłaś tego teraz.
@oszty ostatni taki sen. Jutro do symulatora. Aż się znudzi. O tym co jest nudne to się nie śni. Sny są o tym o czym trochę myślisz, ale tego nie ma. Jak będzie (latanie samolotem), to przestanie się śnić.
@oszty bo to prawda. Bierze to się stąd, że mózg sobie to ćwiczy. Podczas dnia coś robisz i to ćwiczysz. To czego się nie da, trzeba podczas snu.

Przykładowo jak byliśmy małpoludami to w ciągu dnia uczyliśmy się zbierać owoce. To się nie śniło, bo było nudne, wystarczająco w ciągu dnia. Jak jednak nauczyć się uciekać przed tygrysem? Nie masz szansy się tego nauczyć w ciągu dnia (bo przy pierwszym razie umrzesz).
@mk321: bardzo ciekawe to [] dzięki że się tym podzieliłeś. Coś w tym jest na pewno i warto to przetestować. Ja nawet za dnia często się gubię w scenariuszach "a co jeśli". ale też ciekawi mnie kontekst powstawania bardziej surrealistycznych koszmarów nie mających odniesnień do życia.
@oszty jeszcze w psychologii/terapiach jest coś takiego, żeby robić ekspozycję na przyczynę lęków. Jak ktoś np. boi się myszy, to powinien stopniowo: oglądać rysunki myszy, oglądać zdjęcia myszy, dotykać zdjęcia myszy, wziąć do ręki pluszową mysz, obejrzeć mysz z daleka za szybą, obejrzeć mysz w klatce, dotknąć mysz w klatce patykiem, potem palcem, pogłaskać itd. - takie stopniowe zwiększanie powoduje mniejszy lęk. Niektórzy nawet do tego doprowadzali, że mieli lęk wysokości, a
@mk321: ja się dwa razy w roku eksponuję na lęk i lecę ale potrafię nieźle panikować xd sny świadome nie są dla mnie, im bardziej majstruję w podświadomości tym gorsze wychodzą koszmary
@oszty dwa razy w roku to raczej "terapia szokowa" niż stopniowa, częsta, regularna ekspozycja.

O świadomych snach pisałem jako ciekawostka, w ramach odpowiedzi o mechanizmie powstawania surrealistycznych koszmarów. Nie sądzę, żeby było to jakieś zdrowe, szczególnie robione tak na żywioł.

Za to zabawa stymulatorami samolotów w ciągu dnia myślę, że nie ma pewno nie zaszkodzi, a może dużo pomoc. Na męczące sny, na zauważanie wypadków lotniczych i panikowanie podczas latania.