Aktywne Wpisy
GrimesZbrodniarz +525
mirko_anonim +3
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Czy rozbicie małżeństwa bez dzieci jest moralnie dopuszczalne?
Sytuacja, w której się znalazłam, nie jest łatwa, dlatego chciałabym poznać Wasze opinie. Od pewnego czasu czuję się bardzo silnie związana emocjonalnie z mężczyzną, który niestety jest żonaty. Jest między nami ogromna chemia, czuję, że pasujemy do siebie pod wieloma względami – mamy wspólne zainteresowania, podobne poczucie humoru i zbliżone spojrzenie na życie. Spędzamy razem dużo czasu, zarówno rozmawiając, jak i po prostu ciesząc się swoją obecnością. Od początku czuję, że między nami jest coś wyjątkowego.
Z jednej strony mam poczucie, że spotkałam osobę, która mogłaby być moją bratnią duszą, kimś, z kim mogłabym zbudować coś trwałego. Jego małżeństwo, jak mówi, od dawna nie funkcjonuje dobrze – relacja z żoną stała się raczej rutyną niż prawdziwym partnerstwem, a oni sami coraz bardziej się od siebie oddalają. Nie mają dzieci, co sprawia, że sytuacja jest nieco mniej skomplikowana. On sam mówi, że od dłuższego czasu rozważa rozwód, ale do tej pory nie podjął żadnych konkretnych kroków.
Czy rozbicie małżeństwa bez dzieci jest moralnie dopuszczalne?
Sytuacja, w której się znalazłam, nie jest łatwa, dlatego chciałabym poznać Wasze opinie. Od pewnego czasu czuję się bardzo silnie związana emocjonalnie z mężczyzną, który niestety jest żonaty. Jest między nami ogromna chemia, czuję, że pasujemy do siebie pod wieloma względami – mamy wspólne zainteresowania, podobne poczucie humoru i zbliżone spojrzenie na życie. Spędzamy razem dużo czasu, zarówno rozmawiając, jak i po prostu ciesząc się swoją obecnością. Od początku czuję, że między nami jest coś wyjątkowego.
Z jednej strony mam poczucie, że spotkałam osobę, która mogłaby być moją bratnią duszą, kimś, z kim mogłabym zbudować coś trwałego. Jego małżeństwo, jak mówi, od dawna nie funkcjonuje dobrze – relacja z żoną stała się raczej rutyną niż prawdziwym partnerstwem, a oni sami coraz bardziej się od siebie oddalają. Nie mają dzieci, co sprawia, że sytuacja jest nieco mniej skomplikowana. On sam mówi, że od dłuższego czasu rozważa rozwód, ale do tej pory nie podjął żadnych konkretnych kroków.
Hala Świebodzki (plac Orląt Lwowskich)
Hala to nie jest restauracja, a zbiór punktów gastronomicznych, usytuowanych na dwóch halach dawnego Dworca Świebodzkiego, gdzie około 12 punkrów oferuje swoje posiłki, o osobno są 2 bary oferujące napoje.
Do niedawna w tygodniu w godzinach 12-15 każdy punkt oferował lunch w cenie 29zł. Zapewniało to, że punkty nie mogły odlecieć z cenami (a pewnie mają taką pokusę, bo nie mogą sobie odbić na wysokich cenach napojów, bo za sprzedaż picia odpowiadają tam inne podmioty). I do niedawna było to też moje ulubione miejsce na lunch, gdy szło się większą ekipą, bo w związku z różnorodnością punktów, każdy może znaleźć tu coś dla siebie, a moimi ulubionymi punktami było Giro Pasta, które całe swoje menu w porze lunchowej miejli po prostu w obniżonej cenie, oraz Randori Ramen.
Obecnie, polityka lunchowa została tam trochę zmieniona i cena 29zł jest już tylko sugerowana. Niektóre punkty zmieniły swoją ofertę, np. wspomniane Giro ma już po prostu jedno danie lunchowe i zaczyna być wyczuwalny powolny zjazd entuzjazmu u prowadzących niektóre punkty.
Lekko podniosło cenę, ale nadal trzyma jakość widoczny na zdjęciu HULTHAI, które teraz za 32zł oferuje zestaw mała zupa Tom Kha oraz Pad Thai (w wersji do wyboru z kurczakiem bądź wegan), nadal polecam.
Zjazd jakości niestety zaliczył lunchowy Randori Ramen (zdjęcie w komentarzu). Cena 29zł została utrzymana, jednak dawniej zawierał on fajny kawałek opiekanej wieprzowiny i był to posób na zjedzenie całkiem dobrego ramenu w rozsądnych pieniądzach, teraz jest to jakieś marynowane mięso mielone, którego smakiem przechodzi bulion. Może to tylko jednorazowa wpadka, ale wyszło słabo. Na ogromny plus jednak trzeba powiedzieć, że nadal serwują dania w ceramicznych miskach, a nie jak większość znajdujących się tam lokali, w papierowych jednorazówkach.
Pomimo moich mieszanych uczuć, nadal zachęcam do odwiedzenia tego miejsca. Dawniej było lepiej, ale nadal jest ciekawie i różnorodnie.
O co chodzi z tymi wpisami? Pracuję w centrum #wroclaw i często zastanawiam się, gdzie iść na #jedzenie71 w ramach lunchu. Wiele miejsc odleciało z cenami, jednocześnie sporo fajnych lokali pozostaje mało znanymi.
Jako, że nie znalazłem zbyt wielu sensownych zestawień rekomendacji, będę sam opisywać miejsca, które wydadzą mi się ciekawe. Planuję wrzucać tutaj coś co tydzień.
Jeśli znasz jakiś lokal, który nadawałby się na tę listę, daj mi znać tutaj lub w prywatnej wiadomości, ale nie jestem zainteresowany żadną formą współpracy w zamian za promowanie lokalu.
Dla mnie w normalnej porze w wielu punktach z cenami odjechali, a jedzenie wcale nie jest jakieś wybitne.
Natomiast faktycznie plusem dla większej ekipy jest to, że raczej każdy coś dla siebie znajdzie.
może i zapłacisz za jedzenie tyle samo co w innych miejscówkach działających tam lokali, ale za to zjesz w papierowej misce, na klejącej się ławce i wśród plączących się pod nogami psów. No i też gorszej jakości często (Randori Ramen na Kniaziewicza to niebo a ziemia w porównaniu do tego z hali)
@gbyrka: Ryż do Pad Thai? Ale przycebulili xD
@Bumelante Dodaj do tego jeszcze kolejkę do napoi jak się trafi jakaś laska która koniecznie chce drinka xD
Dlatego śmiesznie jest
@gbyrka: syndrom warszawiaka się wam już w tym Wrocku odpala? Nazwa miasta podana dopiero w 7. (siódmym) akapicie. Do tej pory to warszawka miała tak wywalone ego, że nie poczuwali się do podawania o jakie miasto chodzi, bo jak nie podane to wiadomo, że hehe, S-T-O-L-I-C-A.
@Darth_Gohan: nie no bez przesady. Byłem, jak na dworze pizgało złem i siedząc 2 ławki od drzwi wejściowych rozebrałem się z kurtki. Było jakieś 15-17 stopni. Nic przyjemnego, ale do 0 było daleko
Także tak, pizga.