Wpis z mikrobloga

Mam skończone 30 lat i ostatnio złapałem się na tym że im starszy jestem tym mniej odczuwam potrzebę posiadania partnerki, w zasadzie to ciężko mi teraz sobie wyobrazić bym był w związku. Byłem w życiu w 3 relacjach z dziewczynami (z perspektywy czasu związkami bym tego nie nazwał bo to były znajomości odpowiednio 4, 7 i 11 miesięcy), ostatnia taka relacja miała miejsc 5 lat temu. Gdy byłem młodszy to bardzo chciałem mieć kochającą partnerkę, w zasadzie to marzyłem o stałym, szczęśliwym związku, natomiast teraz jest kompletnie na odwrót, nie wiem czy to kwestie przyzwyczajenia czy co, ale cieszy mnie ta wolność i niezależność, to że mogę robić sobie na co mam ochotę i nie mam wobec drugiej osoby żadnych zobowiązań (w czasach kiedy byłem desperacko nastawiony na bycie w związku nazwałbym to samotnością). Większość moich znajomych jest w stałych związkach, nie rzadko już w małżeństwach z potomstwem a ja ani myślę by się z kimś związać. W dodatku od kilku miesięcy nie piję i nie palę, dużo ćwiczę i wierzcie lub nie, ale jestem sam ze sobą naprawdę szczęśliwy, czuję się dobrze zarówno fizyczynie jak i psychicznie- czuję tą taką lekkość i świeżość umysłu. To nie jest tak, że całkowicie zamykam się na dziewczyny, być może kiedyś się z jakąś zwiąże ale kompletnie mi jakoś do tego nie śpieszno, zupełnie mi na tym nie zależy, najważniejszy jest dla mnie życiowy spokój i harmonia.

Nie chciałbym żeby to było odebrane jako: "Patrzcie jaki jestem zajebisty, jestem nowoczesnym singlem, imprezuję i bzykam panienki na boku", właśnie że nie, to kompletnie nie tak. Sporadycznie umówię się na jakąś jednorazową randkę na piwo- może 3-4 razy w roku i tyle, nawet nie chodzę z tymi dziewczynami do łóżka :) Piszę to bardziej aby dać nadzieje wszelkiej maści przegrywom (sam kiedyś byłem przegrywem, ale uważam że poprzez pracę nad sobą jako tako z niego wyszedłem) oraz uświadomić Was wszystkich którzy dali by się pokroić za stałą partnerkę (jak ja kiedyś), że można być szczęśliwym sam ze sobą.

Pracuj nad sobą sumiennie, wyluzuj się, wychodź z domu, uśmiechaj się do ludzi, szanuj ich i przestań mieć wobec nich oczekiwania, zdrowo się odżywiaj i wysypiaj, przestań chlać, uprawiaj sport a gwarantuję Ci że po czasie odczujesz kolosalną różnicę, tylko trzeba być cierpliwym i konsekwentnym.

Czy da się wyjść z przegrywu? Uważam że definitywnie tak.

Aha i gejem nie jestem jakby co :)

#przegryw #wychodzimyzprzegrywu #p0lka #logikaniebieskichpaskow ##!$%@? #gownowpis
  • 7
@Menel94: może to jest to mityczne "najpierw badz szczęśliwy że sobą", fajnie bo jakbyś kogoś jeszxze poznał i jednak chciał wejść w związek to nie byłoby to podparte desperacja, a partnerka nie byłaby twoim uszczęśliwiaczem i celem w życiu.
@In_thrust_we_trust: no nie, tylko właśnie uważam że autor teraz jest w sytuacji w której jest to najbardziej możliwe a nie (przerysowuje) : "nienawidzę siebie i swojego życia, weź kobieto mnie uszczęśliw"